O treningu empatii i imionach naszych botów

magazynpismo.pl 11 godzin temu

RysunekAnna Głąbicka

Wrzuciłam do Perplexity AI (narzędzia opartego na sztucznej inteligencji) chaotyczną bibliografię i zleciłam uporządkowanie jej według systemu cytowania. Gdy jednak AI kolejny raz podmieniła w niej imię autora i zmyśliła wydawnictwo, straciłam cierpliwość. Gdzie to osławione przyspieszenie i kosmiczna produktywność? „To chyba jakiś żart? choćby tak prostej rzeczy nie możesz zrobić bez błędu?” – wystukałam poirytowana. Maszyna pokornie przeprosiła i obiecała następnym razem być bardziej sumienna. I to był ten moment, na który mój mózg nie był gotowy. Nie, żebym myślała o AI ze szczególną czułością. Po prostu dotychczas w moim życiu okazywałam irytację czy zniecierpliwienie wyłącznie ludziom i zwierzętom. Teraz o mały włos zaczęłabym przepraszać AI. Co to adekwatnie o mnie mówi? Co oznacza dla mojej empatii i kto kogo tu trenuje?

Newsletter

Aktualności „Pisma”

W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.

Zapisz się

Zanim przewrócicie oczami, przyznajcie się: jak ma na imię wasz samobieżny odkurzacz? A asystent AI? Czy używacie zwrotów grzecznościowych w konwersacji ze sztuczną inteligencją? Antropomorfizacja, czyli przypisywanie przedmiotom ludzkich cech, uczuć, zachowań i intencji, jest dla naszego gatunku zupełnie naturalna i nieraz ułatwiała mu przetrwanie. Dzięki niej rzeczy wydawały się naszym przodkom bardziej znajome i przewidywalne. Dodawało to ludziom pewności siebie w wykorzystywaniu tego, co budziło w nich lęk czy niepewność.

Uczłowieczanie przedmiotów jest charakterystyczne także dla dzieciństwa i stanowi istotny element naszego rozwoju. Jean Piaget – szwajcarski psycholog specjalizujący się w rozwoju dziecka – nazwał ten okres „animizmem dziecięcym” i tłumaczył go naturalną skłonnością dzieci do egocentryzmu. Według Piageta w pierwszej fazie animizmu dzieci wierzą, iż wszystko wokół nich jest świadome i ożywione, a w ostatniej (czwartej) przypisują te cechy już tylko zwierzętom. Dorośli często stosują antropomorfizację celowo, na przykład wykorzystując ją jako narzędzie wpływu – dlatego możemy ją obserwować w reklamach, w których nadawanie cech ludzkich przedmiotom czy usługom ma wywołać u odbiorców pozytywne emocje. Tę skłonność można też zaobserwować u osób z niezaspokojonymi potrzebami emocjonalnymi, którym relacja z „ożywioną” materią potrafi przynieść ukojenie w samotności. Ale nigdy wcześniej materia taka nie odpowiadała równie przekonująco, jak AI. Odnoszę wrażenie, iż antropomorfizacja generatywnej sztucznej inteligencji czyni więc z nami coś niespotykanego w czasach nowożytnych: cofa dorosłych do animizmu dziecięcego.

W przeciwieństwie do przedmiotów i zjawisk nietechnologicznych AI potrafi odpowiadać jak człowiek. W kontakcie z botami czy awatarami nasz mózg najwyraźniej nie może zdecydować, czy przypisywać im świadomość, czy nie. Nadajemy więc im imiona, używamy w kontakcie z nimi zwrotów grzecznościowych i czujemy dyskomfort, gdy je źle …

Idź do oryginalnego materiału