Obca kobieta zareagowała na zachowanie moich dzieci. Nie tego się spodziewałam

mamadu.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Robienie zakupów z małymi pomocnikami, bywa sporym utrapieniem. fot. 123rf.com


Są takie dni, iż człowiek czuje, iż nie powinien wychodzić z domu. Ba! choćby nie powinien opuszczać łóżka. Ale która mama może sobie na to pozwolić? Ostatnio miałam taki dzień, jednak przypadkowa kobieta sprawiła, iż nagle zrobiło mi się lepiej. To przywraca wiarę w ludzi.



Choć dzień organizacyjnie zaczął się całkiem nieźle, potem zaczęły się dziać niestworzone rzeczy, włącznie z tym, iż wybuchł mi zasilacz od komputera w połowie dnia pracy. Choć miałam plan skończyć nieco wcześniej i skoczyć na zakupy bez dzieci, to się niestety nie udało.

To tylko szybkie zakupy


Bardzo nie lubię, gdy muszę zmieniać plany. Będąc mamą, powinnam się do tego w zasadzie przyzwyczaić, ale przez cały czas łudzę się, iż to, co wcześniej ustalę, da się

zrealizować w ściśle określonej kolejności. Tym razem nie było wyjścia.

Odebrałam moje pociechy ze szkoły oraz przedszkola i skoczyłyśmy do marketu. "Przecież potrzebujemy tylko kilku rzeczy" – pomyślałam. Problem tkwi jednak w tym, iż ja generalnie nie lubię robić zakupów. Mnogość dźwięków, odgłosów ludzi, ofert i kolorów mnie przytłacza, dlatego zwykle robi to mój mąż.


Nie spisałam listy zakupów, więc zaczęłam się po sklepie poruszać nieco po omacku, próbując sobie przypomnieć, co miałam kupić. Niestety moje przemyślenia przerywało nieustanne: "Mamo, patrz". To zadziwiające, ile rzeczy może zafascynować kilkuletnie dzieci, i to w dyskoncie.

Nic nie chciały kupować, ale ciągle coś chciały mi pokazać lub dotknąć. Zaczęło mnie to przytłaczać. Ciągłe ich wołanie nieustannie wybijało mnie z myśli o zakupach. Miałam ochotę dosłownie olać temat i wrócić do domu. To nie był mój dzień.

Miałam dość


Gdy stanęłyśmy przy kasie, przypominało mi się, co jeszcze miałam kupić. Złapałam


3-latkę za rękę i poprosiłam starszą, by pilnowała kolejki. Gdy wróciłyśmy, oglądała jakieś zabawki w koszach i oczywiście choćby nie zwróciła uwagi na to, iż ktoś stanął przed nią. Tego było zbyt wiele. Z wyrzutem rzuciłam zniecierpliwiona, zmęczona i zrezygnowana, iż "przecież miała pilnować miejsca w kolejce".

Ku mojemu zdziwieniu, kobieta stojąca przed nami odwróciła się i z uśmiechem rzuciła: "ja widziałam, iż ona stała w kolejce, trzymam dla was miejsce. A w ogóle, to pani zobaczy, tu kasa się otwiera, pani idzie pierwsza" i dodała: "Jeszcze pamiętam, jak to jest z dziećmi na zakupach".

Zdziwiła mnie ta reakcja


Było mi głupio, iż straciłam cierpliwość, ale przede wszystkim było mi miło, że


zareagowała tak wsparciowo, a nie krytycznie. Czy to powinno w ogóle dziwić?


Otrzymujemy od was całą masę wiadomości o nieprzyjemnym traktowaniu mam i ciężarnych. Sama wielokrotnie tego doświadczyłam. Tymczasem przez cały czas są osoby, które stać na empatię i życzliwość. Ta pani mogła olać temat, udawać, iż nie słyszy mojej rozmowy z córką.

To, co zrobiła, przywraca wiarę w ludzi. Bardzo bym chciała, by wszyscy potrafili się tak wzajemnie traktować i nie chodzi mi o ustępowanie matkom, ale o uważność i wrażliwość na drugiego człowieka.

Idź do oryginalnego materiału