Obcy chłopiec uderzył moje dziecko na placu zabaw. Słowa jego matki mnie zmroziły

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Fot. OleksandrPidvalnyi/Pixabay.com


Jak reagować, gdy dziecko uderzy inne dziecko? Wytłumaczyć, iż nie wolno bić innych? Poprosić, by przeprosiło? Wydaje się, iż to naturalne reakcje rodziców w takiej sytuacji. Daria nie może się otrząsnąć po tym, co w podobnej sytuacji usłyszała od matki innego chłopca. Zastanawia się, czy sama nie zareagowała zbyt łagodnie.


"Piszę cała w nerwach, więc z góry przepraszam, jeżeli coś będzie nieskładnie. Wciąż nie mogę się otrząsnąć po tym, co mi się wczoraj przytrafiło. Mnie i mojemu 4-letniemu synkowi... Byliśmy na osiedlowym placu zabaw. Te upały już tak mnie męczą, iż nie miałam siły na wymyślanie kreatywnych zabaw, przejażdżkę rowerową czy wypad nad miejskie kąpielisko. Poszliśmy więc na ten plac, dwa bloki od naszego.

Często tam bywamy, znam z widzenia niektóre dzieci i ich rodziców, wiem, z kim Patryk się dogaduje. Kojarzę te wszystkie matki-helikoptery i te, co to siedzą cały czas z nosem w telefonie, choćby mogłoby się walić i palić, a one nic by nie zauważyły... Ta kobieta, o której chcę napisać, nie należy do żadnej z tych grup. Wczoraj widziałam ją po raz pierwszy.

To miało być miłe popołudnie na placu zabaw


Patryk bawił się jak zawsze. Najpierw poprosił, żebym go pohuśtała, potem trochę pozjeżdżał na zjeżdżalni, a potem wylądował w piaskownicy. Byłam przygotowana, miałam ze sobą jego ulubione autka i foremki. Siedziałam w pobliżu. Na tyle blisko, żeby w razie czego móc zareagować, ale jednak na tyle daleko, żeby czuł, iż może się swobodnie bawić i nie będę skakać nad nim, żeby otrzepywać każde jedno ziarenko piasku.

Do Patryka dołączył jakiś chłopiec, pierwszy raz go widziałam. Może trochę starszy, na pewno bardziej wyrośnięty. Na początku ładnie się bawili, ale w pewnym momencie zauważyłam, iż zaczynają się kłócić o jakąś zabawkę. Patryk na ogół nie ma problemu z dzieleniem się swoimi rzeczami, chyba iż akurat czymś się bawi w danym momencie. Wtedy zabawka jest jego i tylko jego – uważam, iż ma do tego prawo. Ten drugi chłopiec nie chciał odpuścić i wyrwał Patrykowi z rąk tę koparkę, a potem go popchnął. Patryk wywrócił się na plecki i wylądował z głową w piachu.

Podeszłam do nich, spokojnie, żeby spróbować dowiedzieć się, co tam się stało i załagodzić konflikt. W tym samym czasie w stronę piaskownicy ruszyła druga kobieta, wywnioskowałam, iż to mama tego chłopca. Przykucnęłam przy nich i próbowałam nawiązać z nimi kontakt. Powiedziałam, iż możemy ustalić wspólnie jakieś zasady. Zapytałam Patryka, czy pozwoli koledze się pobawić koparką, kiedy sam skończy się bawić. Odpowiedział, iż tak. Na co ten chłopiec, iż on 'nie odda'. Trochę zbiło mnie to z tropu.

Nie spodziewałam się takiej reakcji


Próbowałam mu wytłumaczyć, iż to zabawka Patryka i iż kiedy on skończy się bawić, on też będzie mógł. Zaproponowałam, iż w może w takim razie pobawią się wspólnie inaczej, np. zbudują z piasku jakiś tor dla samochodzików. W końcu odezwała się matka tego chłopca, która wszystkiemu się przysłuchiwała. Powiedziała, iż mam się już tak nie przymilać, bo Ignaś powiedział, iż nie odda, więc nie odda. Próbowałam to jakoś załagodzić, powiedziałam, iż przecież Ignaś wie, iż to zabawka Patryka. Wtedy ta kobieta powiedziała coś w stylu: 'Nie wiem, w jakim świecie żyjesz, ale w moim wygrywa silniejszy'.

Zamurowało mnie, autentycznie. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Zdarzały się już wcześniej konflikty w piaskownicy, ale zwykle rodzice tłumaczą dzieciom, iż to nie są ich zabawki. Sama tak robię, kiedy Patryk coś komuś zabiera. Ten Ignaś stał z koparką przyciśniętą do brzucha, Patryk zaczął płakać. Przytuliłam mocno synka i zapytałam, czy chce wrócić do domu, przytaknął. Zebrałam resztę zabawek, wzięłam go za rękę i poszliśmy. Koparka została z Ignasiem.

To dla mnie jakaś abstrakcyjna sytuacja, naprawdę nie rozumiem tego, co tam zaszło. Chciałam się po prostu wyżalić, wyrzucić to z siebie. Teraz dopiero tak myślę, może powinnam była zabrać tę koparkę? Może powinnam odpowiedzieć coś tej matce? No jak ona się zachowuje, kogo wychowuje? Nie wiem. A może to dobrze, iż zareagowałam tak, jak zareagowałam. Okazałam wsparcie swojemu dziecku, zamiast skupiać się na jakiejś durnej przepychance słownej, kto jest silniejszy... Powiedzcie mi. Co wy byście zrobiły na moim miejscu?".

Idź do oryginalnego materiału