Oceniała rodziców prowadzących dzieci na smyczy. Teraz sama ją kupiła. "Jestem jedną z was"

gazeta.pl 5 godzin temu
"Przepraszam, iż kiedykolwiek oceniałam rodziców, którzy prowadzili dzieci na smyczy. Teraz w 100 proc. to rozumiem. Jestem jedną z was!" - przyznała tiktokerka i pokazała nagranie ze spaceru z dziećmi. W komentarzach inni chętnie podzielili się swoimi doświadczeniami w tej kwestii.
Smycze dla dzieci coraz bardziej zyskują na popularności. Ten gadżet dostępny jest zwykle w trzech wariantach - w wersji przyczepionej do plecaczka, szelek lub bransoletki zapinanej na ręce. Zwolennicy tego rozwiązania twierdzą, iż daje dziecku swobodę, a przy tym zapewnia bezpieczeństwo bez konieczności ciągłego trzymania ręki rodzica podczas spacerów. Są jednak i tacy, którym nie podoba się pomysł prowadzenia dziecka w taki sposób.


REKLAMA


"Przepraszam, iż kiedykolwiek oceniałam rodziców"
Tiktokerka prowadząca profil @thehappyfloridian przyznała, iż niegdyś sama nie była zwolenniczką takiego rozwiązania. Wszystko zmieniło się jednak, gdy została mamą. Na jednym z opublikowanych nagrań pokazała, jak prowadzi wózek dziecięcy, w tej samej dłoni trzymając smycz, na której prowadziła starsze dziecko.
Przepraszam, iż kiedykolwiek oceniałam rodziców, którzy prowadzili dzieci na smyczy. Teraz w 100 proc. to rozumiem. Jestem jedną z was!
- napisała na nagraniu.


"Ktoś mnie zapytał, dlaczego traktuję moje dziecko, jak psa"
Pod filmikiem pojawiły się liczne komentarze od innych rodziców, którzy chętnie dzielili się swoimi doświadczeniami. "Też tak kiedyś myślałam. Teraz moje dziecko jest małym uciekinierem", "Nie pojmuję, dlaczego ludzie aż tak bardzo krytykują te smycze. Przecież to dla bezpieczeństwa", "Byłem dzieckiem prowadzonym na smyczy i w pełni rozumiem, dlaczego tak było. Byłem małym zagrożeniem, które lubiło uciekać przy każdej okazji" - pisali.


Zobacz wideo Kasia Zillmann jako dziecko trenowała lekkoatletykę. "Wygrywałam wszystko"


Inna mama przyznała, iż doszło do sytuacji, w której przypadkowy przechodzień zadał jej niestosowne pytanie. Odpowiedziała na nie zgodnie z prawdą.


Raz ktoś mnie zapytał, dlaczego traktuję moje dziecko jak psa. Akurat faktycznie tak się złożyło, iż w jednej ręce miałam psa na smyczy, a w drugiej dziecko. Powiedziałam szczerze, iż wybiega na drogę, biegnie w lewo, prawo, w górę. Jezu, dajcie matce odetchnąć
- wspominała.


Inna internautka stwierdziła, iż niechęć może budzić sama nazwa tego urządzenia. W jej opinii smycz kojarzy się po prostu ze zwierzętami. "Nie znoszę, gdy nazywa się to smyczą. Lepiej nazywać to lejcami lub szelkami bezpieczeństwa. Są bardzo potrzebne, ponieważ dzieci uciekają, a poza tym są narażone na niebezpieczeństwo ze strony obcych ludzi" - czytamy w komentarzu.
Często widzisz rodziców prowadzących dzieci na smyczy? A może też posiadasz taki gadżet? Napisz w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału