Odejdę od ciebie, a dziecka nigdy nie zobaczysz! krzyczała Janina. Chcę, żebyśmy mieli normalną rodzinę! Bez obcych!
Janeczko, uspokój się! W naszej rodzinie nie ma obcych! próbował ułagodzić żonę Sławek. Elżbieta też jest naszą córką!
Sławku, oddajmy Elżbietę do domu dziecka!
Oszalałaś?! Jak to oddajmy? zdziwił się Aleksander, patrząc na żonę.
No jak? Po prostu oddajmy! Janina odgarnęła włosy. Mamy niedługo własne dziecko, po co nam cudze?
Janiu! To właśnie dlatego, iż Bóg postanowił nas wynagrodzić za to, iż pomogliśmy maleńkiej sierotce znaleźć rodzinę! To ty nalegałaś na jej adopcję!
Już nie wierzyłam, iż będziemy mieli swoje dziecko więc nalegałam. Jaka to rodzina bez dzieci?
Pięcioletnia Elżbieta stała za drzwiami sypialni rodziców i nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Nie była ich prawdziwą córką? Chcą oddać ją z powrotem do domu dziecka?
Z oczu popłynęły łzy. Tak się cieszyła, iż niedługo będzie miała brata lub siostrę A teraz okazało się, iż przez to dziecko straci rodziców!
Jakby coś wyczuwając, Sławek wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Za nimi stała zapłakana Elżbieta.
Tatusiu, czy ja nie jestem wasza? Jej wielkie oczy patrzyły na Aleksandra z lękiem.
Ależ skąd, słoneczko! Sławek wziął córeczkę na ręce. Oczywiście, iż jesteś nasza!
Ale powiedzieliście, iż chcecie mnie oddać do domu dziecka! To znaczy, iż nie jestem wasza? uparcie powiedziała Elżbieta, rozcierając łzy po policzkach.
Tak, wzięliśmy cię, gdy byłaś malutka, ale to nie znaczy, iż nie jesteś nasza! Bardzo cię kochamy! Mama po prostu jest rozdrażniona przez hormony Chodź, położę cię spać.
* * *
Odejdę od ciebie, a dziecka nigdy nie zobaczysz! krzyczała Janina. Chcę, żebyśmy mieli normalną rodzinę! Bez obcych!
Janeczko, uspokój się! U nas nie ma obcych! próbował uciszyć żonę Sławek. Elżbieta też jest naszą córką!
Nie urodziłam jej! Nie jest moją córką! Janina rozpalała się coraz bardziej. Wybieraj: albo ja, albo ona!
Sławek pomagał spakować rzeczy Elżbiety.
Pomieszkasz u babci, żeby mama się nie denerwowała mówił do córki. Gdy maluch się urodzi, mama ochłonie i zabierzemy cię z powrotem, dobrze?
Elżbieta skinęła głową.
Zgodziłaby się na wszystko, byle nie wracać do domu dziecka. A babcię kochała. Babcia była dobra i zawsze częstowała ją czymś smacznym.
Babciu! jeżeli mama będzie chciała mnie oddać do domu dziecka, to czy mogę zostać u ciebie na zawsze? spytała dziewczynka od progu.
Lidia Edwardówna surowo spojrzała na syna. Ten tylko zmieszał się i uśmiechnął:
U Janiny hormony szaleją!
Oczywiście, moja księżniczko! Babcia pomagała Elżbiecie się rozbierać. Ale mama cię nigdzie nie odda jesteś przecież jej córką! Mówiła tak tylko ze zdenerwowania!
* * *
Minęły już dwa miesiące, odkąd Elżbieta mieszkała u babci. Ojciec odwiedzał je coraz rzadziej, rozdarty między pracą a szpitalem, gdzie Janina leżała na obserwacji.
Pewnego ranka, gdy babcia przygotowywała śniadanie, Elżbieta patrzyła przez okno. Zobaczywszy samochód ojca, radośnie zawołała:
Babciu! Tatuś przyjechał!
Tak wcześnie? zmarszczyła brwi Lidia Edwardówna.
Syn nigdy nie pojawiał się przed południem. Przeczuwając nieszczęście, kobieta kazała wnuczce zostać w kuchni, a sama wyszła na spotkanie.
Janiny nie ma Zaczęły się porody i nie dała rady Dziecko też Aleksander osunął się zmęczony na stołek w przedpokoju.
Siedzieli we troje w kuchni, zapominając o filiżankach z wystygłą herbatą.
Mamo, zabieram Elżbietę. Czas, by wróciła do domu.
jeżeli chcesz, mogę na jakiś czas zamieszkać z wami Lidia Edwardówna spojrzała na syna pytająco.
Dziękuję, mamo
* * *
Elżbieta z zachwytem oglądała nowe wstążki. Jeszcze chwila, a zostanie prawdziwą uczennicą! Elegancka mundurka i kolorowy tornister czekały na swój czas.
W przedpokoju rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Tatuś!
Tatusiu! rzuciła się na spotkanie ojca. Aleksander nie był sam. Obok niego stała drobna, szczupła kobieta.
Córeczko, poznaj: to Eliza! Będzie z nami mieszkać! powiedział Aleksander z wymuszonym uśmiechem.
Witaj, Elżbietko! Eliza uśmiechnęła się łagodnie i podała dziewczynce bukiet. To dla ciebie, na rozpoczęcie roku.
Dzień dobry burknęła Elżbieta, ignorując kwiaty, i poszła do swojego pokoju.
Nie gniewaj się usłyszała głos ojca, skierowany do Elizy. To naprawdę dobra i mądra dziewczynka!
Jestem pewna, iż się zaprzyjaźnimy odpowiedziała Eliza.
Akurat! pomyślała Elżbieta i z trzaskiem zatrzasnęła drzwi.
Ojciec i Eliza pobrali się skromnie. niedługo Aleksander dostał nową posadę i niemal całkowicie zanurzył się w pracy.
Wszystkie troski o Elżbietę spadły na barki delikatnej Elizy. Robiła wszystko, by zbliżyć się do dziewczynki: pom






