Dzisiaj zrozumiałam, czym jest szczęście. Wracając do domu, Marianna dziękowała losowi, iż przynajmniej jej starsza córka Kinga będzie szczęśliwa. Sama nie miała w życiu łatwo, ale nie żałowała niczego. Wierzyła, iż wszystko dzieje się tak, jak powinno.
Przeznaczeniem było spotkać Igora, pokochać go i wyjść za niego. Urodziłam Kingę, ale on marzył o synu. Chciałam go uszczęśliwić, zaszłam w ciążę i urodziłam Darka. I właśnie wtedy zaczęły się problemy. Darek urodził się niepełnosprawny, skazany na wózek inwalidzki do końca życia. Marianna westchnęła ciężko, otwierając drzwi do klatki schodowej.
Pewnego dnia zebrała się w sobie i postanowiła:
Igor, gdy tylko dowiedział się o diagnozie syna, spakował rzeczy i wyszedł, rzucając na odchodne:
Nie licz na moją pomoc.
Mariannie opadły ręce po jego odejściu. Córka miała sześć lat, syn był chory. Płakała w poduszkę, myśląc, iż nie da rady.
Za co mi to wszystko? pytała w myślach.
Ale w końcu zebrała siły i powiedziała sobie:
Płacz nie pomoże, dzieci trzeba wychować. Nikt za mnie tego nie zrobi. To moje życie, moja krzywda.
Kinga poszła do przedszkola, potem do szkoły. Z Darkiem pracowała, wkładając w niego całą swoją miłość. Chłopiec uwielbiał matkę i siostrę, rósł. A Kinga wieczorami zajmowała się bratem, dając mamie chwilę wytchnienia. Tak żyli we trójkę, w cieple matczynej miłości. Marianna miała szczęście znalazła pracę zdalną, by być przy synu. Kinga dorastała i pomagała. Czas mijał.
Gdy otworzyła drzwi mieszkania kluczem, zobaczyła córkę kręcącą się przed lustrem w sukni ślubnej. Patrzyła na Kingę z zachwytem, a łzy napływały jej do oczu. Jej dziewczynka wyrosła na piękną kobietę, dała jej wykształcenie, a teraz wychodziła za mąż za Dawida, porządnego chłopaka, który miał choćby własne mieszkanie.
Kingo, jakaż z ciebie piękność! Dawid oszaleje, gdy cię zobaczy. Tylko czy nie za wcześnie kupiłyśmy suknię? Mówią, iż z tym nie należy się spieszyć.
Mamo, no jak zawsze musisz zepsuć nastrój! Nic nie jest za wcześnie. Dawid ma znajomych w USC, więc gwałtownie nas pobiorą odparła córka, zdejmując suknię.
No dobrze, tak tylko przypomniałam sobie przesąd. Wszystko będzie dobrze, tylko nie pokazuj sukni Dawidowi przed ślubem.
Marianna poszła do pokoju syna. Darek się ucieszył. Pogadali chwilę, a potem poszła do kuchni.
Jak gwałtownie Kinga dorosła myślała. Zakochała się w Dawidzie i już ślub. Chłopak wydaje się porządny, spodobał mi się od razu. Matczyne serce się nie myli. Uśmiechnęła się, przypominając sobie, jak Dawid poważnie obiecywał:
Kocham pani córkę i zapewniam, iż niczego jej nie zabraknie. Będzie ze mną szczęśliwa! Chcę zrobić huczne wesele, zaprosimy mnóstwo gości. Ale niech się pani nie martwi, wszystkie koszty biorę na siebie. Dobrze zarabiam.
No cóż, Dawidzie, teraz jestem spokojna o córkę uśmiechnęła się Marianna, dziękując w duchu Bogu, iż posłał King