Odmówiła 500 zł na składkowy prezent dla dziecka. Słowa rodziny naprawdę zabolały

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Ewa czuje się urażona słowami bliskich. Fot. Freestocks z Pexels


Świąteczny nastrój da się już poczuć w sklepach, w rozmowach towarzyskich i rodzinnych debatach. Niestety, często te debaty, zamiast sprawiać przyjemność, wpędzają nas we frustrację. Ewa ma dwoje dzieci i chrześnicę - córkę siostry. Prezent dla 9-latki poróżnił rodzinę.


Wspólne planowanie


"Od kilku lat razem z rodzicami i rodzeństwem składamy się na prezenty dla dzieci w naszej rodzinie. Jest ich troje: dwoje moich i jedno siostry. Aldona mieszka z córką w Niemczech i poza Bożym Narodzeniem widujemy się jeszcze przez kilka dni latem. Co roku robimy listę, co dla kogo kupujemy i składamy się po równo: my z mężem, siostra, brat z narzeczoną i rodzice" - wyjaśnia Ewa.

Autorka zaznacza, iż stara się na te składkowe prezenty nie przekraczać granicy dobrego smaku. "Dotąd pilnowaliśmy, żeby na każde dziecko cały budżet wynosił około 200 zł, jeżeli własne dzieci miałam ochotę rozpieszczać - kupowałam coś większego na Mikołajki" - czytamy.

Siostrę poniosło


Kiedy Ewa zobaczyła wiadomość od siostry z prośbą, aby dorzucić się do prezentu dla córki, zbladła. "Pojechałam od razu do mamy, sądziłam, iż mnie poprze. Dla siostrzenicy mieliśmy kupić telefon za 400 Euro, po prawie 500 zł składki. Moje dzieci wybrały klocki po 200 zł za komplet. Nie muszę chyba mówić, iż pomysł Aldony mi się nie spodobał" - wspomina.

Dziadkowie uznali jednak, iż wnuczkę widują rzadko i nie mają problemu, żeby złożyć się na droższy podarunek dla niej. Brat Ewy również się zgodził. Powiedział, iż siostrzeńcom, którzy mieszkają bliżej, często robi drobne podarunki, a córka Aldony dostaje tylko dwa prezenty w roku, więc jego zdaniem to w porządku.

"Powiedzieli, iż jestem sknerą, iż stać mnie przecież, bo oboje z mężem dobrze zarabiamy. Przykro mi" - przyznaje.

Wyszłam na sknerę!


"Moi bliscy zupełnie się ze mną nie zgadzają, choćby mąż uznał, iż nie powinnam się złościć, skoro chrześnicę widuję tak rzadko, to mogę dołożyć swoją część. Ale ja czułabym się nie w porządku względem moich dzieci, nasz syn też ma 9 lat i też marzy o telefonie, jednak uznaliśmy, iż póki co go nie potrzebuje, jak mu to wytłumaczę?" - zastanawia się Ewa.

Bliscy przekonują ją, iż przesadza, brat powiedział, iż jeżeli Ewa nie zdecyduje się składać na drogi prezent, on dołoży różnicę. Kobieta nie jest przekonana, czy takie wyróżnianie jednego dziecka to dobry pomysł.

Okiem dzieci


Warto przyjrzeć się temu, jak dzieci odbiorą rozbieżność w prezentach. jeżeli faktycznie jest tak, jak pisze Ewa i dzieci są w tym samym wieku, a także mają podobne marzenia, warto zastanowić się, czy w tej sytuacji prezent dla siostrzenicy nie sprawi, iż syn Ewy poczuje się źle.

Trudno jednak oczekiwać od dziadków czy wujka, iż zmienią swoją opinię, dla nich każde z trojga dzieci jest jednakowo bliskie i jeżeli są przekonani, iż córce Aldony są coś dłużni, to nie ma sensu ich przekonywać, iż jest inaczej. Warto za to porozmawiać z synem i wyjaśnić mu, jakie relacje panują w rodzinie. Wspomnieć o tym, iż kuzynka widuje się z dziadkami rzadziej.

Skoro Ewa sama przyznaje, iż "lepsze" prezenty robi swoim dzieciom na "Mikołajki", to może warto odpuścić? jeżeli jednak autorka listu uważa, iż składka na prezent dla siostrzenicy ją przerasta - ma prawo dać tyle pieniędzy, ile uzna ze stosowne. A już na pewno święta nie powinny prowokować rodzinnych konfliktów, wszak ich istota jest zupełnie inna.

Idź do oryginalnego materiału