Odrabia za córkę prace domowe. "Chcę, by wypadła w klasie jak najlepiej"

gazeta.pl 1 godzina temu
W wielu klasach między uczniami panuje cicha, ale wyraźna rywalizacja. O oceny, o pochwały nauczycieli, o to, kto szybciej czy ładniej napisze wypracowanie. Jak pisze do nas jedna z czytelniczek, taka presja szczególnie widoczna jest w szkołach prywatnych.- Majeczka chodzi do czwartej klasy jednej z najlepszych szkół prywatnych w naszej miejscowości. Musieliśmy się naprawdę postarać, żeby się tam dostała, ale udało się. Z jednej strony to powód do dumy, z drugiej - coraz częściej mam wątpliwości - opowiada pani Ola.
REKLAMA






Zobacz wideo

Tym różni się nauka w Stanach od nauki w Polsce. "Nie siedzą w sali"



Rywalizacja, która zaczyna się wcześnieJak mówi kobieta, od ubiegłego roku w klasie jej córki narasta napięcie. - Czuć dużą rywalizację między dziećmi, ale, co gorsza, rodzice też prześcigają się, kto jest lepszy, mądrzejszy, fajniejszy. Kto ma lepsze oceny, kto chodzi na ciekawsze zajęcia dodatkowe. Pani Ola nie ukrywa, iż sama również daje się w to wciągać. - Ostatnio doszło choćby do tego, iż razem odrabiamy prace domowe i dopracowujemy każde zdanie, żeby córka wypadła w klasie jak najlepiej. Wiem, iż to nie jest dobre, ale trudno się oprzeć, kiedy widzę, jak inne mamy chwalą się osiągnięciami swoich dzieci - dodaje nasza czytelniczka. "Każdy chce, żeby jego dziecko błyszczało"Wielu rodziców przyznaje, iż zależy im, by ich dzieci były jak najlepiej postrzegane, zarówno przez nauczycieli, jak i innych rodziców. - Zapisałam syna na karate, chociaż kompletnie się tym nie interesuje. Ale w naszej okolicy te zajęcia uchodzą za prestiżowe - mówi mama dziewięcioletniego Adama. - No a wiadomo, chcę, żeby wszyscy patrzyli na nas jak najlepiej. W sumie nic mu się nie stanie, jak trochę się porusza. Wiadomo przecież, iż sport to zdrowie. Inne dzieciaki to mają tyle dodatkowych aktywności, iż ich dzień jest wypełniony po brzegi - dodaje.Niektórzy rodzice traktują osiągnięcia dzieci jak wizytówkę. Porównują oceny, wymieniają się zdjęciami z konkursów i chwalą wszystkim, czym popadnie. - Dla części rodziców dzieci są inwestycją - kto więcej zainwestuje, ten wygra. W efekcie uczniowie czują, iż nie uczą się dla siebie, tylko po to, żeby nie zawieść oczekiwań dorosłych - mówi pani Ola.


Dzieci pod presją dorosłychPsycholodzy od lat alarmują, iż przesadna presja i porównywanie dzieci może mieć poważne konsekwencje dla ich rozwoju emocjonalnego. Zamiast budować pewność siebie, dzieci uczą się, iż wartość mają tylko wtedy, gdy są "najlepsze". - Widziałam, jak Majka stresuje się przed każdym sprawdzianem. Płacze, gdy dostanie czwórkę, bo boi się, iż mnie zawiedzie. Wtedy mam wyrzuty sumienia, iż sama to nakręciłam - przyznaje pani Ola.Wielu rodziców mówi, iż trudno im się z tego wyścigu wycofać. Z jednej strony czują, iż dzieci potrzebują swobody i zabawy, z drugiej - iż wszyscy inni coś robią, w coś inwestują, czegoś się uczą, rozwijają się. A oni nie chcą, by ich dziecko zostało w tyle.Niektóre matki przyznają, iż pomoc w lekcjach często kończy się tym, iż same odrabiają za dziecko zadanie. - Czasem po prostu nie mam siły patrzeć, jak córka męczy się z ćwiczeniem z polskiego. Siadam, dopisuję kilka zdań na kartce, a ona przepisuje do zeszytu, poprawiam błędy. Wiem, iż nauczycielka może rozpoznać, iż to jest za dobrze wykonane, ale i tak to robię - podsumowuje pani Ola.Komentarz psychologaO komentarz dotyczący zapisywania dziecka na zajęcia dodatkowe i o presję, jaka jest z nimi związana, poprosiliśmy psycholożkę Monikę Bubicz. - Oferta zajęć dodatkowych jest dziś ogromna i łatwo wpaść w przekonanie, iż dziecko powinno korzystać z każdej możliwości. Rodzice zapisują je z troski o rozwój, by sprawdzić zainteresowania, czasem być może dlatego, iż sami takich szans nie mieli, a czasem dlatego, iż sami byli wychowani w przekonaniu, iż trzeba wciąż coś robić. W efekcie pojawia się presja: jeżeli dziecko nie uczy się kilku języków, nie uprawia sportu i nie rozwija talentów artystycznych, to coś istotnego traci, zostaje w tyle - mówi.


- Warto jednak pamiętać, iż to właśnie my, dorośli, pokazujemy dziecku, co jest w życiu ważne. jeżeli dzień jest szczelnie wypełniony obowiązkami, dziecko dorasta w poczuciu, iż odpoczynek jest czymś złym. Z zewnątrz może wyglądać, jakby dobrze sobie radziło, ale przeciążenie nadmiarem obowiązków sygnalizują: spadek motywacji, bunt i utrata euforii z zajęć, które wcześniej sprawiały dziecku frajdę. To nie musi być "słomiany zapał", to często naturalny sygnał, iż układ nerwowy nie daje rady i potrzebuje regeneracji - dodaje ekspertka.A Ty? Pomagasz dziecku odrabiać prace domowe? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału