Decyzja władz powiatowych o radykalnym ograniczeniu naboru do gnieźnieńskich liceów ogólnokształcących wstrząsnęła lokalną społecznością. Oficjalnym uzasadnieniem jest niż demograficzny. Ale czy na pewno? Dane mówią co innego. A w tle – nauczyciele z niepewną przyszłością, rodzice w poczuciu presji, i młodzież, której droga do wymarzonej edukacji nagle się zwęża.
Stowarzyszenie Ziemia Gnieźnieńska stawia twarde pytania
Sprawą aktywnie zajęło się Stowarzyszenie Ziemia Gnieźnieńska, które od lat monitoruje lokalną politykę oświatową. Podczas ostatniej konferencji prasowej Krzysztof Ostrowski, radny powiatowy i członek stowarzyszenia, nie pozostawił suchej nitki na argumentacji starostwa.
Mówią o niżu, ale liczby temu przeczą – podkreślał Ostrowski, wskazując na prognozy demograficzne. W latach 2026-2030 liczba absolwentów podstawówek utrzyma się na stabilnym poziomie 1400-1500 rocznie. Tymczasem władze już teraz drastycznie tną ofertę liceów, choć wcześniejsze roczniki miały choćby po 9 klas w jednej szkole. Gdzie tu logika?
Demografia kontra rzeczywistość
Starosta Tomasz Budasz w liście do ZNP tłumaczy cięcia „wypłaszczaniem skutków ubytku uczniów i rozłożeniem w czasie redukcji etatów”. Tyle iż statystyki demograficzne nie potwierdzają nagłego załamania. W latach 2022-2023 do szkół średnich trafił tzw. podwójny rocznik – efekt dawnych reform MEN. Teraz sytuacja wraca do normy, ale prognozy do 2030 roku nie wskazują na katastrofę.
Tymczasem w I LO, które jeszcze w 2023 r. miało 9 klas pierwszych, teraz proponuje się tylko 4. W II LO – zamiast 6-8 oddziałów – także 4.
To nie jest dostosowanie do demografii, to sztuczne zawężanie możliwości – ocenia Ostrowski.
Mniejsze klasy, większe problemy
Drugi punkt zapalny to zmniejszenie liczebności klas z 30 do 24 uczniów. Teoretycznie – lepsze warunki nauki. W praktyce? Likwidacja podziału na grupy, który dziś obowiązuje przy większych klasach.
Podział na grupy to podstawa – mówią nauczyciele. W 24-osobowej klasie uczeń z problemami zostanie w tyle, bo nauczyciel nie podzieli grupy na poziomy.
Po protestach starostwo zgodziło się na grupy tylko na angielskim. Ale dlaczego nie na innych przedmiotach? I dlaczego w technikach klasy mogą liczyć 28 osób, a w branżówkach – 30?
Subwencje i ukryte priorytety
To nie demografia, to ekonomia – podkreślają nauczyciele. Rzeczywiście, subwencja na ucznia technikum czy szkoły branżowej jest wyższa niż na licealistę.
Czy to przypadek, iż równolegle z cięciami w liceach powstaje nowa klasa w szkole prywatnej? – pyta retorycznie Ostrowski. Młodzież zostanie postawiona przed wyborem: albo szkoła zawodowa, albo wyjazd z Gniezna, albo prywatna edukacja.
Co dalej z nauczycielami?
W grę wchodzą też etaty. Mniej klas to mniej godzin, a w konsekwencji – zwolnienia.
Zamiast stopniowego dostosowywania się do zmian, władze idą na przysłowiową „ostrą jazdę” – podsumowuje Ostrowski. A to odbije się na jakości edukacji i przyszłości całego pokolenia.
Czy starostwo jeszcze zmieni zdanie? Na razie rodzice i nauczyciele czekają na konkretne odpowiedzi. Stowarzyszenie Ziemia Gnieźnieńska zapowiada dalsze naciski.