REKLAMA
Ojciec ucznia o sytuacji w szkoleTym razem skontaktował się z nami pan Tomasz (imię zmienione na potrzeby artykułu). Ojciec licealisty w wiadomości przysłanej redakcji opisał swoje spostrzeżenia dotyczące edukacji. Zauważył, iż w tej chwili uczniowie mają do dyspozycji programy, o których niegdyś nie było mowy. "Mamy 2025 rok, Internet, ChatGPT, serwisy Internetowe, które oferują pełne zestawy rozwiązań do wszystkich książek ze wszystkich przedmiotów za abonament za sto parę złotych na rok" - zaczął. Wyjaśnił, iż w czasach rozwoju technologii można nauczyć dziecko użytkowania takich narzędzi, nie po to, aby rozwiązały zadania za nie, ale żeby pomogły mu pojąć niezrozumiałe kwestie. "Wystarczy wpisać w ChatGPT: podaj mi najlepsze kanały z materiałami dotyczącymi matematyki dla szkoły podstawowej na YouTube w języku polskim i jest po prostu morze wiedzy, wystarczy chcieć po nią sięgnąć" - zauważył."Rolą rodzica jest wspomagać dziecko"W opinii Tomasza tylko samodzielną i systematyczną pracą ludzie są w stanie czegoś się nauczyć. "Rolą rodzica jest wspomagać dziecko, używając dostępnych narzędzi do pomocy sobie i jemu. Mój syn w liceum korzysta z tych udogodnień, głównie, aby sprawdzić, czy jego rozwiązania są prawidłowe, gdzie popełnił błąd, ale również, aby móc przeanalizować zadania, których nie jest w stanie zrobić ze względu na brak czasu (niestety, dobre przygotowanie do sprawdzianów wymaga przerobienia wszystkich zadań z książki i zbioru zadań i nie daje gwarancji sukcesu)" - dodał.
Zobacz wideo
Dziecko w samej bieliźnie samotnie spacerowało po mieście. Jego rodzice byli pijani
Nasz czytelnik wspomniał, jak sam radził sobie z niezrozumiałymi zajęciami, kiedy był uczniem. Zauważył, iż wówczas również do pewnego wieku mógł liczyć na pomoc rodzica, więc tego typu wsparcie nie jest tylko domeną obecnych czasów. "Ja jestem rocznik 77, większość mojej edukacji odbyła się bez internetu, bądź z raczkującym i niewielką ilością materiałów, które on wtedy oferował. Dostęp był też horrendalnie drogi. Moja rodzina była biedna, nie było nas stać na korepetycje, ale mój tata zawsze pomagał nam w lekcjach w początkach podstawówki. Później, niestety, nie miał odpowiedniej wiedzy i było trudniej. Nie było gdzie szukać jakichkolwiek informacji, nie było nas stać na korepetycje i faktycznie rozwiązania zadań, szczególnie z fizyki w szkole średniej, polegało na zbieraniu odpowiedzi od wszystkich rodziców przed lekcjami, żeby się przygotować" - przekonywał.
"Matematyka jest jak sport, trzeba ćwiczyć"Tomasz również pomagał synowi w nauce, a choćby wymagał od niego, aby ten poszerzał swoją wiedzę ponad to, czego uczył się w szkole. Uważa, iż regularne powtarzanie materiału jest ważne, dlatego krytycznie wypowiedział się o zniesieniu prac domowych w klasach I-III szkół podstawowych. "Szczególnie z matematyki, bo jak mawia moja koleżanka 'matematyka jest jak sport, trzeba ćwiczyć'. Tego oczywistego faktu, zdaje się nie rozumieć nasze ministerstwo edukacji, likwidując prace domowe, co ma być rozwiązaniem na patologie polegające na zwalanie obowiązku edukacyjnego z nauczycieli na uczniów. Tylko, iż lekarstwo gorsze od choroby i nie rozwiązuje problemu, tylko go pogarsza" - stwierdził. "Nauczycie zarabia tyle, ile szeregowy w wojsku bez matury"Ojciec licealisty nie ukrywał, iż mogą zdarzać się sytuacje, w których nauczyciele przerzucają obowiązek nauki dzieci na rodziców i oczywiście tego nie popiera. Zwrócił jednak uwagę na fakt, w jak trudnej sytuacji znaleźli się w tej chwili pedagodzy."Nauczyciel w Polsce po studiach zarabia tyle, ile szeregowy w wojsku bez matury. Praca nauczyciela (jak każdego, kto mało zarabia - taka polska "specyfika") - cieszy się "żadnym" prestiżem. Nauczyciele pracują za miskę ryżu, a rodzice nierzadko dają popalić bardziej niż uczniowie. Akcja rodzi reakcję, negatywna selekcja prowadzona jest od lat, pozostaje garść zapaleńców, najlepsi odchodzą wypaleni i zniechęceni" - podsumował.A czy Ty, drogi czytelniku, pomagasz swojemu dziecku w odrabianiu lekcji? Masz jakieś spostrzeżenia, którymi chciałbyś się z nami podzielić? Napisz w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.