"Właśnie trwa ostatni tydzień nauki, a ja od początku czerwca słucham i czytam, jakie to bez sensu chodzić na lekcje. Praktycznie nie ma już zajęć, oceny są wystawione, książki zdane do biblioteki, choćby strój od WF-u i kapcie trzeba było zabrać, bo należało zwrócić kluczyk do szafki. I po co chodzić do szkoły, skoro już nic się nie dzieje?
Nie ma nauki, ale przez cały czas są lekcje
Owszem, dziś moje dziecko miało trzy lekcje WF-u, czyli tak naprawdę swobodnej zabawy na boisku oraz kolejne dwie godziny oglądania bajek i filmów. W kolejne dni nie będzie lepiej, ale nie uważam, by to był powód, by zwolnić je z chodzenia do szkoły.
Zadziwia mnie ta lekkość, z którą rodzice podchodzą do ostatnich dni i tygodni nauki. Po pierwsze przed uczniami ponad dwa miesiące laby i jeszcze zdążą się polenić. Po drugie, ostanie dni roku szkolnego mogą spędzić, integrując się z kolegami, których najpewniej nie zobaczą przez najbliższe tygodnie. Uważam, iż w roku szkolnym mają ku temu zbyt mało okazji. To przez cały czas ważne lekcje, tyle iż dzieci uczą się na nich czegoś innego niż matematyki czy historii. Warto to dostrzec.
Lekcja odpuszczania
Ja swojemu dziecku nie pozwalam na wagary. Będzie chodziło do ostatniego dnia! Nie jest chore czy przemęczone, więc dlaczego niby miałoby nie wypełnić swojego obowiązku, jakim jest pojawianie się na zaplanowanych lekcjach? jeżeli wiesz, iż masz mniej rzeczy do zrobienia w pracy, to danego dnia uznajesz, iż do niej nie pójdziesz? To dlaczego pozwalasz na to dziecku?
Bycie sumiennym i obowiązkowym to nie tylko odrabianie lekcji i systematyczne uczenie się, ale także samo chodzenie do szkoły. To ważna lekcja, która przyda się dzieciakom w przyszłości. Takie czerwcowe wagary uczą jedynie, iż zawsze można sobie odpuścić, gdy uważamy, iż coś nie ma sensu".
