Ostatniej nocy śniło mi się, iż odwiedziłam moją synową, a w ich domu zajmowała się wszystkim jakaś nieznana kobieta, która ścierała kurze w korytarzu, śpiewając przy tym starą ludową pieśń.
Zawsze powtarzałam synowi, iż majątek przyszłej żony wcale się dla nas nie liczy, więc cieszył się i poślubił Irminę, choć ona nigdy nie miała grosza przy duszy, a los zwykle szeroko się do niej uśmiechał.
Po ślubie dzieci wprowadziły się do mieszkania, które kupiliśmy im w Krakowie. Mój mąż i ja wyremontowaliśmy je na błysk, teraz czasami dowozimy im wiktuały lub pomagamy finansowo. Irminie, mojej synowej, całkiem dobrze się powodzi urodziła wnuczka, więc w tej chwili nie pracuje zawodowo. Mój syn natomiast ma skromną pracę bez wielkich pieniędzy.
I wyobraźcie sobie, jak dziwnie się czułam, kiedy weszłam do ich świata, a tam jakaś obca pani krząta się po salonie, zamiata podłogę moją starą miotłą! Okazało się, iż Irmina zatrudniła pomoc domową, sama zaś nie kiwnęła palcem. Jak ona mogła sobie na coś takiego pozwolić? Gdzie ma sumienie?
Natychmiast wyperswadowałam tej kobiecie obecność w moim domu! Przecież to wciąż mój lokal i ona sprząta za moje pieniądze! Skąd mój syn i jego żona mogliby mieć środki na takie usługi? Postanowiłam więc poczekać na Irminę, bo wyszła z wnukiem na spacer po Plantach. Wrócili wnuk tulił się do matki, a ja nie czekałam długo i rozpoczęłam rozmowę. Irmina odpowiedziała:
Mamo, na urlopie macierzyńskim zostałam influencerką. Prowadzę bloga o życiu z dzieckiem i dobrze na tym zarabiam. Poza tym ta pani domu jest mi niezbędna, bo większość czasu spędzam przy pracy!
Co to w ogóle jest ten bloger? To można z tego żyć? Przecież to nie jest prawdziwa praca! Nie zgadzam się na obcych w moim mieszkaniu.
jeżeli już masz takie pieniądze, płać mi, to ja ci będę sprzątać. Nie będziesz wpuszczać tu ludzi, których nie znam, powiedziałam z dozą goryczy.
Irmina tylko mruknęła coś pod nosem i zabrała wnuka do kuchni, by go nakarmić zupy pomidorowej z kluseczkami. Ja z kolei czekałam, aż wróci syn, żeby mu wszystko przekazać. On zaś tylko machnął ręką i powiedział:
Mamo, ja o wszystkim wiem. Irmina ciężko pracuje, a ja po pracy też chcę pobyć z synem. Taka pomoc bardzo nam ułatwia życie.
Nie mogłam pojąć, skąd ich na to stać! Pobiegłam do męża, a ten ziewnął i stwierdził:
Daj spokój, Grażyno. To już dorośli ludzie, niech sami się rządzą! Nie musisz niczego im układać!
Jeszcze długo nie mogłam się uspokoić, cała aż kipię ze złości. Przecież postępuję słusznie, wiem to! A wy co na to sądzicie?














