Gniezno, Lipki Wielkie, Godziszewo, Kościan, Pyrzyce, Września. To tylko kilka miejscowości, w których zbieranie słodyczy w Halloween mogło skończyć się tragedią. Dzieci w tych i kilku innych miejscach w podarowanych cukierkach znalazły bowiem gwoździe, pinezki, igły, szpilki, pinezki i inne drobne ostre przedmioty.
Pomysł z TikToka?
Do dramatu nie doszło tylko dzięki rodzicom, którzy w mediach społecznościowych ostrzegli przed śmiercionośnymi znaleziskami. gwałtownie zareagowała też policja, która apelowała o sprawdzanie podarowanych w Halloween słodyczy i błyskawicznie zaczęła szukać autorów tego makabrycznego pomysłu.
Śledztwa w tej sprawie realizowane są w kilku miejscach w Polsce i na razie nie doszło do żadnych aresztowań. To się jednak może zmienić, bo właśnie pojawił się istotny trop. Według aktywistów z fundacji Prospołeczna.org faszerowanie słodyczy ostrymi przedmiotami może być skutkiem "wyzwania", które od kilku tygodni krążyło na TikToku. W wielu filmikach młodzi ludzie pokazywali tam, jakie "niespodzianki" przygotują na Halloween dla dzieci zbierających cukierki.
Według Kingi Szostko, która na Instagramie opisała wyniki śledztwa fundacji Prospołeczna.org, ten trend był popularny już od września. Wrzucane przez dzieciaki filmiki łączy muzyka z popularnej kreskówki "Sponge Bob" i hasło "Panie Krab ja mam pomysł". W sumie wolontariusze fundacji namierzyli 3579 postów, w których dzieci chwalą się innym dzieciom, co włożą im do słodyczy.
Gwoździe, igły, trutka na szczury
Co pojawiało się w tych filmikach? Otóż młodzi ludzie zapowiadali, iż do cukierków przygotowanych do rozdawania w Halloween włożą szpilki, igły, kamienie, haczyki wędkarskie, pinezki i inne ostre przedmioty. Pojawiały się też pomysły faszerowania słodyczy niebezpiecznymi chemikaliami – trutką na szczury, granulkami do rur, kawałkami tabletek do zmywarki, podpałką do grilla czy detergentem do mycia toalet. "To wszystko pokazywały na publicznie dostępnych filmikach!" – pisze na stronie fundacji Kinga Szestko.
Reakcje na ten "trend" były różne. Jedni się przyłączali, dodawali swoje pomysły albo wręcz zakładali się, iż to zrobią. Wiele dzieci pisało też, iż nie będzie zbierać w tym roku cukierków w Halloween, żeby nie trafić na te zatrute. To pokazuje, iż o niebezpiecznych planach wiedziało bardzo młodocianych użytkowników TikToka.
"Wszystko wskazuje na to, iż za próbą otrucia czy okaleczenia dzieci w Halloween nie stoją zaburzeni dorośli, a inne dzieci, które znalazły trend w aplikacji i postanowiły zaimponować 'działaniami' swoim TikTokowym znajomym. (...) To tłumaczy też fakt, iż do zdarzeń doszło masowo i miały one miejsce choćby w maleńkich miejscowościach w których wszyscy się znają" – twierdzi w swoim tekście działaczka fundacji Prospołeczna.org.
Policja bada ten trop
Posty i filmiki, w których dzieci opowiadają o swoich planach wkładania niebezpiecznych przedmiotów do słodyczy, pracownicy fundacji przekazali już funkcjonariuszom Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Informacja o tym, iż cała akcja może być skutkiem głupiej "zabawy" na TikToku trafiła też do policjantów w miejscowościach, w których znaleziono takie cukierki.
Czy funkcjonariusze analizują ten trop? Zapytaliśmy o to rzeczniczkę prasową Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie. – Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, iż prowadzimy intensywne działania, żeby wyjaśnić tę sprawę. Policjanci, którzy się tym zajmują rozważają różne wersje, także tę, iż może to być efekt internetowego challenge'u. Na razie jest jednak za wcześnie, by mówić o konkretnych ustaleniach – mówi w rozmowie z dadhero.pl aspirant sztabowy Anna Osińska.
Jeśli potwierdzi się teza, iż bardzo niebezpieczna akcja to efekt TikTokowej "zabawy", która trwała od kilku tygodni, to sprawą powinien się zająć także rząd. I zmienić przepisy tak, żeby zmusić właścicieli platform społecznościowych do eliminowania treści, których publikowanie może mieć tragiczne skutki. A najlepiej zgłaszać policji autorów różnych głupich "wyzwań". Bo kolejna taka "zabawa" może skończyć się tragedią.