Panie przekupują dzieci, byle talerze były puste. Rodzice: "To igranie ze zdrowiem"

mamadu.pl 6 miesięcy temu
Zdjęcie: W każdej grupie trafiają się dzieci, którym przedszkolne menu niezbyt pasuje. Fot. 123rf.com


Czasem niełatwo zmotywować przedszkolaka do jedzenia, ale czy taka metoda to nie przesada? Nasza czytelniczka jest przerażona, w jaki sposób panie chcą zachęcić dzieci do jedzenia zupy. "Przecież tak robią im krzywdę na całe życie" – żali się Justyna.


"Mój syn jest niejadkiem. Takim totalnym. Chyba taka jest jego natura, ja od lat się dwoję i troję, by go zachęcić do jedzenia na różne sposoby, jednak nic nie działa. Siedzi wieki nad talerzem, wybrzydza i zawsze coś zostawia.

Dzieje się tak w domu, u babci, w gościach, w knajpach. Problem mają także panie nauczycielki w przedszkolu. Choć menu jest interesujące i różnorodne, to niektóre maluchy (włącznie z moim dzieckiem) stawiają opór. Nauczycielki nie zmuszają do jedzenia, ale szukają metod, by zachęcić maluchy do posiłków. Jednak to, co ostatnio usłyszałam, zmroziło mi krew w żyłach.

"Order" za pusty talerz


Stasiowi zdarza się odmówić posiłku z wyraźnym: 'nie lubię', jeszcze zanim zobaczy, co jest na obiad. Na szczęście jest kilka dań – pewniaków, które przekonują go do sięgnięcia po łyżkę lub widelec. Pusty talerz? To niestety praktycznie się nie zdarza.

Gdy ostatnio syn obwieścił, iż zjadł całą zupę, a potem dużo drugiego dania, aż krzyknęłam z zachwytu. Zaczęłam oczywiście od razu chwalić mojego 4-latka, który dumny ogłosił, iż dostał za to nagrodę.

Pomyślałam, iż naklejkę lub medal, wiem, iż panie tak do tej pory 'odznaczały' dzieci. Okazało się jednak, iż ostatnio nauczycielki wprowadziły nową technikę motywacyjną.

Syn obwiesił, iż za to, iż zjadł ładnie zupę, dostał ekstra łyżeczkę cukru na makaron z truskawkami, a ja zdębiałam.

Przecież to niezdrowe


Jakoś nie mogłam się już cieszyć tym, iż zjadł zupę, a potem ten nieszczęsny makaron. Nadmiar cukru w diecie jest niezdrowy, a ten sposób to kreowanie złych nawyków w żywieniu. Motywowanie cukrem i słodyczami, to ostanie, czego potrzebują słabo jedzące dzieci.

Przedszkola to miejsca, gdzie maluchy spędzają większość dnia i spożywają po kilka posiłków. Są przecież zalecenia i wytyczne dla placówek, by uczyć dzieci dobrych wyborów. A to po prostu nie mieści mi się w głowie.

Spotkałyście się z takimi praktykami? Jakoś przymykałam oko na dość słodkie podwieczorki, ale to moim zdaniem już ostre przegięcie".

Idź do oryginalnego materiału