Piniata to ludowy zwyczaj w krajach latynoskich osadzony jeszcze w tradycji bożonarodzeniowej. Zabawa polega na strąceniu specjalnie przygotowanej kuli wypełnionej przeważnie słodyczami, których uczestnicy starają się zebrać jak najwięcej. Z czasem jednak zwyczaj zaczął rozpowszechniać się również w innych krajach, a szczególną popularność zyskuje wśród dzieci. Piniaty widuje się często na innych rodzinnych uroczystościach np. na urodzinach, a w tej chwili można zakupić je w przeróżnych kształtach i kolorach.
REKLAMA
Ostatnio, za sprawą popularności komunijnego gadżetu, dostawcy zaprezentowali rodzicom nieco odmienione piniaty. Dzieci nie muszą uderzać w kulę ze słodyczami, a jedynie pociągać za sznurki, które są do niej przywiązane. Czy to innowacyjne rozwiązanie?
Rodzice o atrakcji komunijnej: Jak żyje na tym świecie prawie 50 lat, to nie słyszałam o czymś takim
- Tydzień temu córka miała swoją pierwszą komunię świętą. Przed wydarzeniem zapytałam, jakie chciałaby atrakcje. Pierwsze co mi powiedziała to dmuchaniec, a drugie to piniata i to najlepiej z batonami, a nie z cukierkami. Trochę mnie zdziwiła, bo jak żyje na tym świecie prawie 50 lat, to nie słyszałam o czymś takim. No, ale jak znalazłam to w internecie, to przypomniałam sobie. Czego się nie robi dla dziecka? No i zamówiłam, więc na przyjęciu była też piniata - powiedziała nam pani Agnieszka i zdradziła, iż zabawa okazała się strzałem w dziesiątkę.
Matka przyznała, iż rozbrajanie głowy jednorożca zajęło dzieciom prawie godzinę, a dzięki temu rodzice mieli czas dla siebie. Co więcej, słodycze, które znajdowały się w piniacie, były zdrowe, np. batoniki wieloziarniste i suszony banan, co okazało się sporym zaskoczeniem.
- Gdybym stanęła drugi raz przed decyzją, czy zamawiać piniatę, to bym zamówiła. Fajnie było patrzeć na euforia dzieci, ten dzień pierwszej komunii świętej właśnie taki miał dla nich być - radosny. No, ale o zgrozo, za atrakcję zapłaciłam 400 złotych, ale to dlatego, iż były w niej zdrowe przekąski. Wiem, iż ze zwykłymi cukierkami da się upolować sporo taniej - dodała.
Zabawa jest w pełni bezpieczna? Matka: Przy dzieciach była animatorka
Podobne zdanie ma także pani Ola, mama 8-letniej Klary, która, choć komunię dziecka ma dopiero za dwa tygodnie, zakupiła piniatę i planuje zrobić córce niespodziankę. "Moja mała dziewczynka jest bardzo energiczna i myślę, iż piniata będzie dla niej strzałem w dziesiątkę. Żeby dostać słodycze, będzie musiała się wysilić" - przyznała matka i ujawniła, iż piniatę zamówiła w sklepie internetowym i zapłaciła za nią jedynie 80 złotych. Według niej nie przepłaciła i już planuje zamówić ją na dziewiąte urodziny córki, które są już w sierpniu.
My nie mieliśmy nowoczesnej piniaty, w której to dzieci ciągną za sznureczki i wyciągają słodycze. U nas była ta standardowa. Dzieci miały taki mini kij bejsbolowy i nie było to zbyt bezpieczne, dlatego cały czas była przy nich animatorka- zauważyła matka.
A czy u Was na komuniach również króluje zabawa z piniatami? Macie jakieś przemyślenia na ten temat? Chętnie je poznamy! Piszcie: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl. Zachęcamy też do udziału w sondażu.