Ostatnio rozmawiałam z moją koleżanką, której córka chodzi do ósmej klasy. – Oni mają naprawdę prze**ane – westchnęła i choćby nie zdążyłam zapytać, o co chodzi, bo od razu zaczęła wylewać z siebie żal. Przez kolejne minuty opowiadała mi o rzeczywistości dzisiejszych uczniów, która nijak się ma do stereotypowego obrazu "leniwej młodzieży".
Dzień zaczyna się wcześnie
Jej córka wstaje codziennie przed siódmą, żeby zdążyć do szkoły. Pierwsze lekcje to polski, matematyka, fizyka, a w piątek chemia. To przedmioty, które wymagają pełnego skupienia, a nauczyciele podobno nie mają litości. Po 45 minutach intensywnego myślenia jest krótka przerwa na kanapkę, a potem kolejne lekcje, kolejni nauczyciele, kolejne wymagania. Niby nic nadzwyczajnego, ale czy aby na pewno?
Zadania, sprawdziany, projekty – niekończąca się lista
– Codziennie mają coś do zrobienia. Nie ma dnia, żeby Zuzia mogła po prostu usiąść i nic nie robić. A teraz po feriach to już istne apogeum. Zajrzałam do Librusa i zaniemówiłam: sprawdzian z biologii, kartkówka z niemieckiego, wypracowanie na polski, prezentacja. Do tego dochodzą zadania domowe, których nikt nie bierze pod uwagę. Tylko dlaczego? Nauczyciele zachowują się tak, jakby ich przedmiot był jedynym na świecie – mówi moja koleżanka.
– A kiedy wreszcie przychodzi weekend, zamiast odpoczynku czeka ją powtórka materiału do egzaminu ósmoklasisty – dodaje.
Lenistwo? Serio?
Wciąż słyszę, iż dzisiejsza młodzież jest leniwa. Że nie chce jej się uczyć, iż cały dzień spędza na TikToku i w ogóle z nosem w telefonie. Ale moja koleżanka widzi to inaczej. Jej córka, tak jak wielu innych uczniów, jest zwyczajnie przeciążona. Nauczyciele wymagają, rodzice wymagają, wszyscy oczekują doskonałych wyników i ciągłej gotowości do nauki. A gdzie w tym wszystkim czas na odpoczynek?
– Gdybym miała tyle na głowie co ona, pewnie już dawno bym się poddała. A oni jakoś dają radę – podsumowała. I trudno się z nią nie zgodzić.
Może więc, zamiast narzekać na "leniwe pokolenie", warto zapytać, czy przypadkiem nie wymagamy od nich zbyt wiele? Zanim następnym razem zarzucimy im nieróbstwo, może przetrzyjmy oczy i dostrzeżmy, jakim wyzwaniom muszą stawić czoła. Bo oceniać jest łatwo, ale wesprzeć i podać rękę, jakoś niekoniecznie.