Po latach pracy w tym zawodzie wyciągają smutne wnioski. "Nigdzie nauczyciel nie jest traktowany tak źle, jak w Polsce"

gazeta.pl 1 dzień temu
Nauczyciele odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu przyszłych pokoleń. Ich kondycja psychiczna, samo podejście do pracy, czy chociażby poczucie, iż w tej walce nie są sami, ma wpływ na jakość całego procesu nauczania. Okazuje się jednak, iż coraz więcej pracowników oświaty doświadcza wypalenia zawodowego. - Pracowałam w szkole, w której zawsze wszystkiemu winien był nauczyciel. Nie było znikąd wsparcia i pomocy - zaznacza nauczycielka z wieloletnim doświadczeniem, która odeszła z polskiego systemu edukacji, ale nie z zawodu. Uczy dzieci i dorosłych z całego świata i bez ogródek stwierdza, iż to w Polsce spotkała się z niezliczoną ilością absurdów i patologii. Chce pozostać anonimowa, dlatego na potrzeby tej historii nazwijmy ją "Hanią".Wielu pragnie zmian w polskim systemie edukacji. I rodziców, i uczniów i nauczycieli. Ci ostatni chcą uczyć, przekazywać wiedzę i robić to, do czego zostali powołani. Tylko okazuje się, iż to wcale nie jest takie łatwe, bo zamiast skupić się na realizacji podstawy programowej, muszą wypełniać stosy dokumentów, odpisywać po nocach na wiadomości rodziców i zdobywać nowe umiejętności. Także te nie z zakresu pedagogiki. Dlaczego? Bo nikt nie powiedział im, jak mają radzić sobie z problemami.
REKLAMA


W tym wszystkim pozostało pensja? Ona również pozostawia wiele do życzenia. - Nauczyciel, który wchodzi do tego zawodu, powinien otrzymywać odpowiednie wynagrodzenie, minimum to 2 tysiące euro na rękę. Potem, w zależności od lat pracy, jego doświadczenia i zaangażowania - jego wypłata powinna rosnąć, aż do osiągnięcia pewnego pułapu. Tak jest na zachodzie - zaznacza moja rozmówczyni, pani Hania.


Zobacz wideo


Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób


Polska szkoła potrzebuje zmian. "Trzeba skończyć z obwinianiem nauczycieli"- Pracując w polskich szkołach, spotkałam się z wieloma sytuacjami, które tak naprawdę nigdy nie powinny mieć miejsca - zaznacza pani Hania. - Zacznijmy od tego, iż osoby, które są na stanowisku dyrektora, często nie mają ku temu predyspozycji. Mobbing? To też się zdarzało. Jednak najbardziej boli to, iż nauczyciel nie ma wsparcia u władz szkoły. Trzeba z tym skończyć, bo ja dziś nie pozwoliłabym sobie na takie traktowanie, ale jako młody i niedoświadczony nauczyciel trudno było mi się postawić - dodaje.Pani Hania opowiedziała o kilku kryzysowych sytuacjach związanych przede wszystkim z brakiem wsparcia wśród kadry zarządzającej. - Zawsze winien był nauczyciel. To on złe prowadził lekcje, to on nie umiał poradzić sobie z agresywnym i awanturującym się uczniem, bo choćby jeżeli zgłaszał jakiś incydent, mało prawdopodobne było, iż sytuacja ulegnie poprawie - zaznacza w rozmowie. - Pracowałam w wielu miejscach na świecie i nigdy nie zdarzyło mi się, by mój szef podważał moje kompetencje.Nauczycielka, która podzieliła się z nami swoją historią, mówi też otwarcie o kwestiach finansowych. - Inną kwestią jest też dodatkowe wynagrodzenie. Na zachodzie nie ma z tym problemu. Kiedy zdarzyła się sytuacja, iż nauczyciele mieli pojawić się w szkole w swój dzień wolny, dyrekcja poprosiła nas o to, a nie wydała "służbowe polecenie". Oczywiście te kilka godzin również było odpowiednio podliczone, nadgodziny w pełni płatne - dodje.


Na zachodzie nauczyciele mają zupełnie inne podejście do swojej pracy. Polscy nauczyciele bez ogródek przyznają, iż w trakcie dnia pracy brakuje im czasu w wpisanie do dziennika niektórych informacji, czy chociażby odpowiedzenia na wszystkie wiadomości rodziców. Przyznają, iż siedzą po nocach, przygotowują konspekty, sprawdzają sprawdziany i odpowiadają na mejle uczniów i ich rodziców, bo w ciągu dnia nie bardzo mają na to czas. - Nie wyobrażam sobie, żebym miała odpowiadać na wiadomości w godzinach poza pracą - zdecydowanie zaznacza pani Hania."Chce się ewakuować ze szkoły. Moje zdrowie psychiczne jest w strzępkach"Pani Hania nie jest jednak jedyną nauczycielką, która widzi "pewne niedociągnięcia" w polskim systemie oświaty. Okazuje się, iż osób z podobnym podejściem jest wiele i chociaż wybrali ten zawód z powołania, już teraz myślą o zmianie pracy."Mam 38 lat i 14-letnie doświadczenie w pracy z rodzinami, dziećmi i młodzieżą, a mimo tego jestem przez cały czas traktowana jak młoda i nic niewidząca. Spotykam się z ostracyzmem z powodu swoich metod pracy. Obgadywanie, opowiadanie kłamstw to norma" - pisze jedna z naszych czytelniczek i dodaje, iż w tym wszystkim najbardziej szkoda jest jej dzieci, ale coraz częściej nachodzą ją myśli o tym, by zmienić zawód. "Chcę się ewakuować ze szkoły. Moje zdrowie psychiczne jest w strzępkach" - dodaje.Jestem już na takim etapie życia, iż nie będę się poświęcać. Od września dyrekcja obiecuje ankietę oceniającą nauczycieli i zajęć na świetlicy, nie daje jej, ponieważ zna odpowiedź. Jest pełne przyzwolenie dyrekcji na takie zachowania, z resztą sama wspiera donosicielstwo, plotki. Uważam, iż najgorsze, co może być, to dyrektor wybrany z rodzimej szkoły, który ma swoje sympatie i antypatie. To jest toksyczne- opowiada nasza czytelniczka.


"Najgorsza jest kwestia szkoleń - aktualnie mieliśmy wszyscy zrealizować szkolenia z przemocy rówieśniczej. Był film i udostępnione odpowiedzi. Większość z nich choćby nie poświęciła chwili tak ważnemu zagadnieniu. Spotykałam się też z nauczycielami na szkoleniach stacjonarnych oraz konferencjach. Normą jest proszenie o zaświadczenie na samym początku. Zdobycie wiedzy nie istotne, istotny był papier do awansu, nic więcej" - zaznacza.
Idź do oryginalnego materiału