O co ten szum
W opisie dystrybutora czytamy, iż film opowiada o Waldku, który marzy o zwycięstwie w turnieju gier komputerowych. W trailerze widzimy otyłego chłopca, który z jakiegoś powodu ląduje pod opieką ciotki. Z tego zlepku fragmentów można by wywnioskować, iż czeka nas zabawna rodzinna rozrywka. Nic bardziej mylnego.
"Za duży na bajki" to opowieść o przyjaźni, trudach dorastania, samotności, cierpieniu i braku zrozumienia. To film mądry, wciągający, opowiadający o problemach wielkiego kalibru. Pokazujący życie samotnej matki i dorastającego syna na polskim blokowisku. To historia choroby, rozpaczy, zagubienia. Opowieść pełna dylematów, o silnej potrzebie chronienia tych, których kochamy. Za wszelką cenę.
Ten film, z genialną obsadą jest skupiony na nastoletnim bohaterze, jego uczuciach i jego świecie. A wielkie nazwiska jak Karolina Gruszka, Andrzej Grabowski czy wreszcie genialna Dorota Kolak stają się tylko tłem dla doskonałej gry aktorskiej młodziutkiego Macieja Karasia, który wciela się w postać głównego bohatera - Waldka.
Film, jak rzadko kiedy się zdarza, to doskonale wycelowana w młodego odbiorcę porządna porcja polskiego kina. Bez dziwnych, przerysowanych tekstów, drogich gadżetów i bananowej młodzieży. Waldek ma problem z utrzymaniem wagi, do czego, jak gwałtownie się okazuje, całkiem mocno przyłożyła troskliwa mama.
Chłopiec jest e-sportowcem i w takim też towarzystwie się obraca, razem z najlepszym przyjacielem Staśkiem szykują się do ważnego turnieju gamingowego. Muszą znaleźć trzecią osobę do drużyny. Jednak to nie jest największy problem chłopaka. Zresztą pierwsze zauroczenie Mrówą też nim nie jest.
Do pewnego momentu Waldi sądzi, iż problem ma na imię Mariola, to ciotka grana przez Kolak, która ma się nim zająć pod nieobecność mamy. Teresa (Karolina Gruszka) odprowadzała mniej więcej 12-letniego syna do szkoły, wyręczała go we wszystkich domowych czynnościach i podtykała pod nos smakołyki.
Ciotka Mariola jest na drugim biegunie. Energiczna pani w średnim wieku postanawia wziąć chłopca w obroty. Zmusza go do jazdy na rowerze, mocno ingeruje w jego menu i co najgorsze każe sprzątać, ba, choćby do szkoły nie odprowadzi! Waldek szczerze nie znosi kobiety, tak bardzo, iż postanawia uciec z domu do mamy do szpitala. Wtedy odkrywa prawdę, którą matka chciała ponad wszystko przed nim ukryć.
Na tym się płacze
Nie chcę wam zdradzać zbyt wiele z fabuły, która wciąga jak niszczarka do papieru stare faktury, ale zachęcam, żeby obejrzeć ten film. Bo każdy rodzic czasem bywa Tereską. Każdy z nas próbuje chronić dziecko przed złem, trudem i problemami. Tylko iż nie da się ciągle trzymać potomstwa pod kloszem. W końcu będą musieli wystawić głowę i wtedy, może się okazać, iż mają w sobie sporo żalu do nas za to, iż nie traktujemy ich poważnie.
"Mamo, podzielmy twój strach na pół" - mówi Waldek, a ja przypominając sobie te słowa, mam ciarki. Bo ten Waldek to jest fajny typ. Mądry, odpowiedzialny i bardzo samodzielny. Tylko, jak ma to udowodnić, kiedy ciągle wszystkie problemy są usuwane z jego drogi, nim zdąży choćby zbliżyć się do nich?
Gdyby nie ta znienawidzona ciotka pewnie jeszcze długo nie przerwałby tego pasma troski, o którą nie prosił. Waldek jest jak każde dziecko w jego wieku. Chce być poważnie traktowany, chce, żeby dorośli byli z nim szczerzy. I choć w jednym od statystycznego nastolatka mocno odstaje, jestem w stanie uwierzyć, iż jest prawdziwy.
Waldek je, co każe ciotka, jeździ na rowerze, choć nie znosi i szoruje toaletę z niezadowoloną miną. Mam w domu chłopca w jego wieku i jestem przekonana, iż aż tak łatwo by to wszystko nie poszło. Waldek jednak sprawia, iż na chwilę da się zapomnieć o tym szczególe.
Sami też byliśmy dziećmi
Kiedyś nie mieliśmy smartphonów, rodzice zostawiali nas w wakacje na cały dzień samych w domu i z duszą na ramieniu wracali po pracy, modląc się, by dom wciąż stał. Jasne, czasy były inne. Nie wiem, czy spokojniejsze, ale na pewno było mniej samochodów, a z niektórych zagrożeń nie zdawaliśmy sobie sprawy, bo... nie było internetu, nie byliśmy bombardowani zewsząd makabrą.
Jednak jak chwilę pomyślisz, to my też chcieliśmy spędzać czas z kolegami i staraliśmy się wracać bezpiecznie do domu. Waldek pokazuje, iż dzisiejszy nastolatek niczym się od nas nie różni. Można mu zaufać i pozwolić na samodzielne podejmowanie decyzji. Przynajmniej niektórych.
Film "Za duży na bajki" to opowieść o relacji matki i syna, o tym, iż czasem głos z zewnątrz jest niezbędny. Piękne przypomnienie, iż każdy z nas o czymś marzy, za czymś tęskni i czegoś się boi. Ten film to pozycja obowiązkowa.