Po trzydziestce psychoterapia, nowe pasje i nowe związki. Nie chcą popełnić błędów rodziców

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Kristi Blokhin / Shutterstock


- Pokolenie dzisiejszych millenialsów, obserwowało rodziców, którzy pozostawali nieszczęśliwi w związkach i w miejscach pracy. Zobaczyli: "Aha, ojciec całe życie pracował w zawodzie, który mu nie odpowiadał, ale tego nie zmienił. Matka została w relacji, która nie dawała jej satysfakcji. Ja nie chcę czekać". Przyspieszają te zmiany - mówi socjolożka z Uniwersytetu SWPS, Paula Pustułka. Kryzys wieku młodego to rzeczywistość dzisiejszych trzydziestolatków.
- Co zmieniło się w moim życiu po 30. urodzinach? Przede wszystkim to, iż przestałem stresować się trzydziestką. Poza tym: częściej chodzę do lekarzy, rzadziej wychodzę na miasto i doceniam wieczory przed telewizorem - śmieje się Patryk. - A no i po siedmiu latach w związku znów jestem singlem. Rozjechały nam się drogi i uznaliśmy, iż lepiej rozejść się teraz niż mieć do siebie żal za kolejne 10 lat - dodaje.

REKLAMA







Zobacz wideo Martyna Wojciechowska o tym, dlaczego zajęła się zdrowiem psychicznym dzieci w Polsce. "Koleżanka mojej córki powiedziała, iż chce popełnić samobójstwo"



Rozstanie było pierwszym krokiem do życiowej rewolucji. Potem wynajął mieszkanie na warszawskiej Ochocie, choć od początku studiów mieszkał na Pradze, zaczął bardziej przyglądać się swoim emocjom i zapisał się na psychoterapię. A kiedy poczuł się lepiej, postanowił rozwijać nowe pasje. W wakacje spełnił swoje nastoletnie marzenie i poleciał na camp surfingowy do Maroka. - Złapałem zajawkę i do tej pory mam kontakt z ekipą. W lutym planujemy to powtórzyć, ale nie mamy jeszcze konkretnych planów. Najpierw muszę się odbić finansowo - mówi.
Kryzys wieku młodego? - Może i tak. Ale cieszę się, iż w końcu zacząłem żyć - podkreśla.





176096849 haraldmuc / Shutterstock


Trzydziestolatka: Czuję w sobie ogromny żal i frustrację
Iza skończyła 30 lat na początku października. Od dnia urodzin nie przespała ani jednej nocy. - Czuję w sobie ogromny żal i frustrację. Pracuję w korpo, daję z siebie wszystko, ale ciągle muszę prosić rodziców o pieniądze. Nie szastam pensją na prawo i lewo, a i tak nie jestem w stanie utrzymać się w Warszawie. Pod koniec miesiąca jadę na kajzerkach z Żabki i żółtym serze. Coraz częściej myślę o tym, iż muszę zmienić swoje życie. Wiem, wiem. Każdy tak ma. Ale ja utknęłam w jakimś martwym punkcie i nie potrafię się z niego wydostać - mówi.



Przez ostatnie trzy lata czuła, iż czas ucieka jej przez palce. - Pamiętam jak w szkole rozmawiałyśmy z koleżankami i myślałam, iż po trzydziestce będę miała już dom, męża i pięcioletnie dziecko. Tymczasem wciąż wynajmuję mieszkanie, rodzice dokładają do mojego utrzymania, a randki z Tindera to porażka - wylicza. Trzydziestką zaczęła stresować się już trzy lata temu. Pytam, dlaczego.





2500958741 Alexanderstock23 / Shutterstock


- Bo mam świadomość, iż to ostatni moment, żeby coś zmienić. jeżeli nie podejmę teraz żadnego działania, będę musiała pogodzić się z tym, iż nie wyszło mi w życiu. Chodzić do nudnej, niskopłatnej pracy, spędzać wieczory z Netflixem w pustym i w dodatku cudzym mieszkaniu... Ostatnio całe noce nie śpię, tylko myślę, co zrobić. I wiesz, co? Nie mam pojęcia - zastanawia się.
Jak tłumaczy Paula Pustułka, socjolożka z Uniwersytetu SWPS, kryzys wieku młodego to nie jest nowe zjawisko. - Od pewnego czasu funkcjonuje takie pojęcie, jak "quarter life crisis", czyli kryzys ćwierćwiecza. Dotyka on osoby między 25. a 35. rokiem życia. Podczas wywiadów z młodymi ludźmi wyraźnie widać, iż trzydziestka to taki punkt graniczny, punkt zwrotny. Często młodzi dorośli opowiadają, iż właśnie do trzydziestki "to jeszcze można", a po trzydziestce już nie - mówi.



"Wcześniej brakowało mi odwagi"
Agata skończyła trzydzieści lat dwa lata temu i nigdy nie czuła się lepiej. - Rzeczywiście trzydziestka była dla mnie trudna, ale nie dlatego iż sama postrzegałam ją jako coś złego, tylko iż wszyscy ciągle wypominali mi wiek. "Zegar tyka", "No już po trzydziestce, to z górki" i takie tam... Przez chwilę czułam presję, żeby wziąć ślub, zajść w ciążę i wpakować się w kredyt, ale całe szczęście mam wspierającego partnera i gwałtownie wybił mi to z głowy - wspomina.
Do dziś pamięta pierwsze miesiące po urodzinach i krążące w głowie pytanie: "Co dalej?". - Strasznie panikowałam. Któregoś dnia wróciłam z pracy, jedliśmy wspólny obiad i mój partner powiedział: "Patrz, nie mamy jeszcze dzieci, mamy stabilną sytuację finansową, to najlepszy czas w naszym życiu. Nie bójmy się jeszcze z niego korzystać". I to otworzyło mi oczy. Stwierdziłam, iż jak nie teraz, to kiedy? - zaznacza. Od tamtej pory jej priorytetem jest samorozwój. Zapisała się na kurs angielskiego i lekcje tańca, regularnie chodzi też na siłownię. Na razie pracuje dla kogoś, ale marzy, żeby w przyszłym roku otworzyć własną działalność. Odkłada pieniądze i już pracuje nad biznesplanem.





2097119512 Stock Holm / Shutterstock


- W moim życiu sporo się zmieniło, wcześniej brakowało mi odwagi. Teraz idę po swoje. W końcu zrozumiałam, iż nie chcę żyć po to, żeby zadowalać innych. Robię to, na co mam ochotę - mówi. Dodaje, iż na wszystko przyjdzie odpowiedni moment. Jak poczuje się spełniona zawodowo i szczęśliwa, to znajdzie się też przestrzeń na założenie rodziny. Może bliżej czterdziestki.



"Ojciec całe życie pracował w zawodzie, który mu nie odpowiadał, ale tego nie zmienił"
Paula Pustułka zaznacza, iż kryzys wieku młodego i kryzys wieku średniego odnoszą się często do bardzo podobnych aspektów życia. Różnica jest taka, iż trzydziestolatkowie mają więcej możliwości. - W momencie kryzysu często przewracamy nasze życie do góry nogami. Mamy stabilizację, ale od niej odchodzimy, szukamy nowych ścieżek. Dziś zmieniły się normy życia społecznego, szczególnie w zakresie pracy i życia rodzinnego, więc wcześniej wyciągamy wnioski. Pokolenie dzisiejszych millenialsów, obserwowało rodziców, którzy pozostawali nieszczęśliwi w związkach i w miejscach pracy. Zobaczyli: "Aha, ojciec całe życie pracował w zawodzie, który mu nie odpowiadał, ale tego nie zmienił. Matka została w relacji, która nie dawała jej satysfakcji. Ja nie chcę czekać". Przyspieszają te zmiany. A żeby zmianę rzeczywiście wdrożyć, to potrzebna jest rewolucja. To bardzo często jest takie rush hour, czyli godzina szczytu w życiu człowieka. Bardzo dużo się wtedy zmienia - zauważa socjolożka.


Co dobrego można wyciągnąć z kryzysu wieku młodego? - Im dłużej będziemy trwać w stanie niskiego zadowolenia i satysfakcji życiowej, tym bardziej będzie się to odbijać na naszym funkcjonowaniu. Ja jak najbardziej jestem za tym, żeby dawać młodym ludziom przestrzeń na duże zmiany i zdecydowane wybory. Zobaczyliśmy, iż model, który realizowali rodzice, czyli: koniec edukacji, praca, małżeństwo, dzieci itd., nie zawsze się sprawdza. Żyjemy w nieprzewidywalnej rzeczywistości. Możemy skończyć dobre studia i mieć dobrą pracę, ale może ona za chwilę zniknąć, bo pojawi się jakiś proces związany z automatyzacją czy dużym wydarzeniem jak pandemia czy wojna - podkreśla ekspertka.
Następnie dodaje, iż kryzys wieku średniego interpretujemy często jako poszukiwanie alternatyw życiowych, ale przy założeniu, iż niektóre ścieżki są już zamknięte. Dokonujemy różnych wyborów konsumpcyjnych, żeby zakomunikować otoczeniu: jestem jeszcze młody/ młoda. Kryzys wieku młodego dzieje się wewnątrz. - Wśród młodych ludzi to jest bardziej urefleksyjnione. To bardziej wejście w głąb i poszukiwanie wewnątrz siebie odpowiedzi na pytania, co można byłoby, albo co należałoby zmienić. Te młodsze pokolenia wchodzą też w dialog z kulturą terapii. I one sięgają po różne narzędzia, które mogą pomóc im te kryzysy przezwyciężać - zaznacza.
Idź do oryginalnego materiału