Od 10 do 15 proc. ciąż rocznie kończy się w Polsce poronieniem.
Po utracie ciąży kobieta potrzebuje czasu, by wyzdrowieć fizycznie i psychicznie.
Wsparciem dla kobiety doświadczającej utraty ciąży mogą być doule oraz inne kobiety, które doświadczyły tej straty.
W naszym kulejącym systemie opieki zdrowotnej, w którym brak lekarzy, odległe terminy i przepełnione oddziały spędzają sen z powiek niemal każdego, kto musi skorzystać z usług NFZ, poronienie lub poród zakończony śmiercią dziecka, to tematy często zaniedbywane.
A jednak nie każda ciąża kończy się połogiem z noworodkiem przy piersi. Z danych z lat 2017-2019 wynika, iż w Polce co roku ok. 1700 kobiet rodzi martwe dziecko. U ok. 40 tys. kobiet ciąża kończy się poronieniem, to ok. 10-15 proc. ciąż. Te kobiety potrzebują wsparcia i leczenia, zarówno psychologicznego, jak i fizycznego. A nie dostają go wystarczająco wiele, o czym dobitnie świadczą nie tylko historie samych kobiet po poronieniu, ale i raport NIK opublikowany w 2021 roku.
Wnioski NIK z kontroli szpitali są zatrważające i nie pozostawiają złudzeń: "Pacjentkom, które poroniły, urodziły martwe dziecko lub których dziecko zmarło tuż po porodzie, nie zapewniono prawidłowej i wystarczającej opieki" – czytamy na stronie nik.gov.pl.
Brak empatii i szkoleń
Dlaczego tak jest? Tu wracamy do polskiego systemu opieki zdrowotnej. NIK wini za to m.in. wadliwą organizację procesu udzielania świadczeń oraz nieprzestrzeganie standardów opieki okołoporodowej. We wnioskach do kontroli wskazuje, iż personel medyczny nie dostrzega specyfiki pracy z pacjentkami, które poroniły lub straciły dziecko podczas/po porodzie. Brakuje odpowiednich szkoleń z komunikacji z tymi kobietami. Lekarze i pielęgniarki zwyczajnie nie wiedzą, jak z nimi rozmawiać.
Zdarza się też, iż brakuje zwyczajnej przyzwoitości i empatii. NIK donosi, iż w jednym ze szpitali pacjentkom, które poroniły dziecko, przy wypisie wręczano broszury o karmieniu dziecka piersią i diecie matki karmiącej.
Brakuje też psychologów. Opieka nad pacjentkami w tej sytuacji często kończy się na udzieleniu niezbędnej pomocy medycznej. O szerszym wsparciu muszą zapomnieć.
Kobiety kobietom
I chociaż sytuacja zdaje się poprawiać, wciąż najważniejszą rolę we wspieraniu tych ponad 40 tys. kobiet rocznie odgrywają inne kobiety. Zwykli obywatele. Stowarzyszenia. Fundacje. Znowu nie jest to państwo.
Zauważalna jest zmiana narracji wokół ciąż, które nie kończą się urodzeniem żywego dziecka. Więcej się o tym mówi, nie brakuje też kobiet, które oferują swoje wsparcie. Są to doule i/lub kobiety, które same przeżyły taką stratę. Coraz więcej mówi się o wsparciu psychologicznym, którego potrzebują kobiety po tak traumatycznych przeżyciach.
Nadal jednak kilka mówi się o aspekcie fizycznego dochodzenia do siebie. Czy to ważne? Tak. Warto by kobieta, która doświadczyła takiej straty, wiedziała, czego może się spodziewać w nadchodzących tygodniach.
O ile 6 tygodni połogu po szczęśliwie zakończonej ciąży jest szeroko dyskutowane w poradnikach, mediach i przez same kobiety, o tyle kilka wiadomo o tym, co dzieje się w zakresie zmian fizycznych i hormonalnych po utracie ciąży i jak wygląda powrót do pełnego zdrowia.
Powrót do zdrowia po stracie ciąży
To, jakiej opieki fizycznej będzie potrzebować kobieta, zależy m.in. od tego, na jakim etapie ciąży straciła dziecko. Im później to się wydarzy, tym więcej zmian hormonalnych i fizycznych w organizmie. Po poronieniu czy urodzeniu martwego dziecka można spodziewać się m.in.
nudności
zatrzymania płynów
zaburzenia apetytu
tkliwości piersi
nieregularnych krwawień
skurczów
zmian nastroju
laktacji.
– Zwykle po ciąży donoszonej zmiany hormonalne realizowane są około sześciu tygodni, ale mogą trwać dłużej niż rok. Po wczesnej utracie lub przerwaniu ciąży zmiany te realizowane są krócej, zwykle od dwóch do czterech tygodni – wyjaśnia w "The Allure" ginekolożka, dr Jasmine Pedroso.
W USA można już kupić specjalne zestawy higieniczne dla kobiet po poronieniach. Znajdują się nich m.in. jednorazowe majtki, ultrachłonne maxi podpaski, wkładki laktacyjne i butelki bidetowe ("poporodowe"), ułatwiające mycie się pod prysznicem czy po skorzystaniu z WC. W innych zestawach znajdują się też np. pamiątkowe bransoletki i książki wspierające dla kobiet po utracie ciąży.
Co ze zdrowiem psychicznym?
W "The Allure" dr Sunita Osborn, psycholożka specjalizująca się w poronieniach, mówi: – Psychiczne reakcje na poronienie mogą obejmować szeroki zakres reakcji emocjonalnych: od smutku i depresji przez niepokój, złość, żal po ulgę i dezorientację. Wszystkie te uczucia mogą występować tego samego dnia i pojawiać się wciąż od nowa.
– Wolno ci płakać, ale wolno ci też nie płakać. Bo nie jesteś zobligowana do opłakiwania tego, co się stało, rzewnymi łzami – podkreśla w "Wysokich Obcasach" doula Joanna Siewko, która sama utraciła ciążę. – Są kobiety, które tego tak nie przeżywają i czują się winne, bo wydaje im się, iż powinny chodzić smutne. Najważniejsze to uwolnić się z ciągłego poczucia winy.
Doula po poronieniu
Dużym wsparciem dla kobiety zmagającej się z utratą ciąży może być właśnie doula. Choć kojarzy się nam najczęściej z kobietą asystującą przy porodzie, doule mogę też być nieocenionymi towarzyszkami w czasie dochodzenia do siebie po poronieniu czy urodzeniu martwego dziecka. Mogą zapewnić kobiecie tak potrzebne w tym czasie emocjonalne wsparcie, służyć informacją, w godzinach odwiedzin mogą być przy kobiecie w szpitalu.
Można do takiej douli napisać, zadzwonić, może odwiedzić kobietę w domu. To ważne choćby podczas pobytu w szpitalu. choćby jeżeli jest tam psycholog, nie pracuje przez całą dobę, może nie być dostępny wieczorem, w święta czy w czasie weekendu. Trudno odstawić na bok uczucia na czas jego nieobecności na oddziale lub do kolejnej sesji w jego gabinecie. Tu może pomóc właśnie doula.
– Zajmuję się kobietą, jej psychiką i stanem psychoemocjonalnym – tak o swojej pracy mówi w "Wysokich Obcasach" Joanna Siewko. – To ona jest dla mnie podmiotem. Czy przy porodzie, czy przy poronieniu zajmuję się tym, czy czuje się zaopiekowana. Jestem, kiedy chce, by z nią posiedzieć, pomilczeć, potańczyć, zamówić jedzenie – wiem, jakie jedzenie, wiem, co na nią działa, co nie działa, w jaki sposób pokazuje stres. Upewniam się, czy kobieta ma wszystkie informacje, czy wie o swoich prawach.
Poronienie to część życia
O utracie ciąży trzeba mówić. – Kiedy nie mamy obok siebie ludzi, którzy powiedzą nam "Tak, mnie też się to przytrafiło", wtedy nie czujemy, iż możemy się tym podzielić. A to jest naprawdę przerażające – mówi dr Osborn. – Wszystkie te bolesne myśli mogą być pożywką dla wstydu.
Wraz ze stopniowym zanikaniem tabu związanego z utratą ciąży, doświadczenie to – w dużej mierze właśnie dzięki ludziom, którzy nie boją się o nim opowiadać – ma szansę wykroczyć poza kulturę wstydu i milczenia, a stać się po prostu jednym z elementów życia. Trudnym, ale realnie występującym.