Doświadczeni lekarze są w stanie zidentyfikować płeć malucha choćby w 12. tygodniu ciąży.
Zazwyczaj taką informację przekazuje się jednak dopiero w połowie ciąży.
Nadal zdarzają się błędy w odczytywaniu płci. Wiele zależy od doświadczenia osoby przeprowadzającej badanie oraz rodzaju aparatu.
Gdy 22-letnia Leanne Grady zaszła w ciążę, bardzo chciała wiedzieć, czy zostanie mamą chłopca, czy też dziewczynki. "Zawsze marzyłam o imprezie ujawniającej płeć, więc poszliśmy na całość i naprawdę świętowaliśmy. Byłam po prostu bardzo szczęśliwa, iż jestem w ciąży i nie mogłam się doczekać, by dowiedzieć się, kogo urodzę" - wyznała młoda mama w rozmowie z "Mirror".
Zarówno prywatne badanie wykonane w 17. tygodniu ciąży, jak i rutynowe USG w 20. tygodniu, potwierdziły, iż Leanne urodzi dziewczynkę. Wraz z partnerem przygotowali przyjęcie, ogłaszając wybuchem różowego konfetti, iż zostaną rodzicami córeczki.
Róż dla małej królewny
Para także zaczęła szykować wyprawkę dla maluszka. Kupili mnóstwo różowych bodziaków i śpioszków. Wybrali również imię - Amelia. Młodzi rodzice przygotowali pokoik, który odmalowali i wstawili mebelki dla dziewczynki, nie brakowało uroczych akcentów z imieniem oraz falbanek.
"Matt zawsze chciał mieć małą dziewczynkę" – zdradziła Leanne. "Moja teściowa ma tylko wnuków, więc byliśmy bardzo podekscytowani, iż będziemy mieć dziewczynkę w rodzinie" - dodała.
Szok i niedowierzanie
Podczas badania w 34. tygodniu ciąży lekarz usłyszał od pary, iż spodziewają się córeczki. Jednak ta informacja mocno go zdezorientowała, gdyż na ekranie widział coś zupełnie innego. Ginekolog wyjaśnił im, iż dziecko z pewnością nie jest dziewczynką.
Leanne była w szoku, nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Ciężko także było się jej pogodzić z tym, iż urodzi synka, gdyż przez kilka ostatnich tygodni ciągle myślała o dziewczynce. "Nie mogłam w to uwierzyć i na początku trudno było mi się pozbierać. Od porodu dzieliły mnie zaledwie tygodnie i nagle uderzyła mnie ta bomba. Chcieliśmy, tylko żeby dziecko było zdrowe i szczęśliwe, ale trudno było się od razu pogodzić z tym, co usłyszeliśmy" – opowiadała i dodała: - "Myśleliśmy o kobiecie, która pewnego dnia dorośnie, o odprowadzeniu jej do ołtarza w dniu ślubu. To było smutne. Ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez naszego Noego, jest idealny".
Co stało się z różową wyprawką?
Kobieta szacuje, iż na rzeczy dla dziewczynki wydała około 200 funtów (ponad 1000 zł). Ponieważ metki zostały odcięte, a ubranka wyprane nic nie mogli zwrócić. Noa nie musi jednak nosić ubranek zakupionych przez rodziców. Tuż przed porodem kobieta otrzymała od znajomych bodziaki w neutralnych kolorach. Ostatecznie młoda mama ucieszyła się, iż będzie miała pretekst, by znowu wybrać się na zakupy. Tymczasem rożnowa wyprawka poczeka na kolejnego maluszka. Rodzice mają nadzieję, iż będzie to dziewczynka.