Pokazał sprawdzian z polskiego. Nic dziwnego, iż uczniowie nie czytają lektur

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Wiele dzieci nie lubi czytania szkolnych lektur. fot. NWimagesbySabrinaEickhoff/Pixabay


Dobór szkolnych lektur to jeden z problemów w polskim systemie edukacji, z którym przez cały czas walczą nauczyciele, rodzice i dzieci. Lista jest obszerna, a wiele rekomendowanych pozycji jest zbyt trudnych dla uczniów. Pewien ojciec pokazał na przykładzie sprawdzianu, dlaczego dzieci nie chcą czytać lektur.


Szczegóły ze szkolnych lektur


O tym, jak źle dzieje się w polskim systemie edukacji, chyba nie trzeba już nikomu mówić. Każdy, kto ma w szkole dzieci albo pracuje w placówce edukacyjnej, widzi, ile wysiłku należy włożyć w naprawę polskiej szkoły. To, jak potrafi niszczyć w dzieciach naturalną ciekawość świata, chęć zgłębiania wiedzy, pokazujemy często na przykładzie różnych sprawdzianów czy kartkówek. O jednej z takich sytuacji na swoim profilu na platformie X (dawniej Twitter) napisał Grzegorz Marczak, właściciel i redaktor naczelny portalu Antyweb.pl związanego z technologiami.

Dziennikarz zamieścił zdjęcie stosu arkuszy, które były sprawdzianem w szkole podstawowej jego dziecka. Do zdjęcia dołączono tekst: "Przypomniał mi się rok 2019, kiedy opisywałem kuriozalną sytuację: 'Takie wyzwanie funduje pani od j. polskiego w podstawówce. Po przeczytaniu jak na ten wiek niełatwej lektury pani przesłała pytania do książki jako formę sprawdzianu. Na każdą z 12 ksiąg Pana Tadeusza jest ok. 30 pytań, na które dziecko ma odpowiedzieć, pisząc manualnie na wydrukowanych arkusza. Łącznie jest więc ok. 360 pytań!!!'. I dlatego po podstawówce wypisałem dzieci z tego systemu".

Rozumiecie? 360 pytań z jednej książki. Kiedy widzę to zdjęcie i słowa Marczaka, przypomina mi się własna szkoła i wiele sprawdzianów z tego, jakiego koloru oczy miała Zosia w "Panu Tadeuszu" i jak nazywał się sąsiad Justyny Orzelskiej w "Nad Niemnem".



Szkoła dzieciom obrzydza książki


Sama kochałam książki, ale to, jak egzekwowane jest w szkołach czytanie lektur to jakiś żart. Poza tym, kto to słyszał dawać do czytania taką skomplikowaną książkę w podstawówce? Wiem, iż to jedna z najważniejszych pozycji w polskiej literaturze. Sama w pełni ją zrozumiałam i umiałam czerpać przyjemność z jej czytania dopiero na studiach, jako dorosła osoba, która dobrowolnie zdecydowała się studiować literaturę.

Zamiast nauczyć dzieci czytania dla siebie, zarażania ich pasją do książek i ciekawych historii, to na języku polskim wypytuje się na wyrywki z drobiazgów. Jakby to faktycznie miało potwierdzić fakt, iż uczeń czytał książkę. jeżeli znał odpowiedzi na wszystkie pytania, to prawdopodobnie dokładnie przeczytał streszczenie albo repetytorium z kluczem odpowiedzi.

Nie ma co się łudzić, iż uczeń zapamiętał takie drobiazgi po faktycznym przeczytaniu książki. Szczególnie jeśli, tak jak Marczak, mówimy o "Panu Tadeuszu", który jest napisany wierszem, czyli nie do końca naturalnym językiem dla uczniów szkoły podstawowej.

Niedziwne, iż uczniowie są niechętni do czytania. jeżeli w szkołach zamiast zarażania miłością do książek wciąż daje się małym dzieciom do czytania książki napisane przestarzałym językiem, wypytuje tylko o drobne szczegóły i rzeczy, które w naturalnym czytaniu dzieła mogą umknąć, to potem nie ma co się dziwić, iż dzieci nie chcą czytać lektur szkolnych i mają w ogóle uraz do czytania...

Idź do oryginalnego materiału