Polacy masowo rezygnują ze studiów. Niektóre uczelnie straciły aż 70 proc. studentów

Dane wskazują, iż aż 40 proc. studentów przerywa studia przed uzyskaniem dyplomu, a na niektórych uczelniach wskaźnik sięga choćby 60-70 proc. Dlaczego tak się dzieje? Zjawisko znane jako dropout to nie tylko kryzys w szkolnictwie wyższym, ale również alarm dla całej gospodarki. Placówki mają otrzymać ponad 288 milionów złotych na walkę o studentów.
Coraz więcej młodych ludzi wykreślanych jest z listy studentów, zanim zdążą otrzymać dyplom. Dropout to zjawisko, które wiąże się z rezygnacją z nauki przed ukończeniem określonego etapu edukacji. Powody takich decyzji mogą być różne. Niektórzy wybierają inny kierunek, a inni całkowicie zmieniają swoje plany, stawiając na pracę czy wyjazd za granicę. Jak z tym walczyć? 69 uczelni otrzyma dofinansowanie z funduszy unijnych.


REKLAMA


Zobacz wideo Mentzen wyjaśnia słowa o płatnych studiach. Oberwało się dziennikarzom i politykom!


Polskie uczelnie stale tracą studentów. Ponad 1 mln osób w ciągu ośmiu lat
Według danych Ośrodka Przetwarzania Informacji - Państwowego Instytutu Badawczego (OPI PIB) w latach 2012-2020 ponad 1,3 mln osób rozpoczęło studia, ale ich nie ukończyło. To aż 40 proc. ogólnej liczby studentów. Najwięcej rezygnacji następuje już na pierwszym roku studiów. Niektóre uczelnie muszą zmagać się ze wskaźnikiem wynoszącym choćby 60-70 proc., co oznacza, iż w ich przypadku znaczna większość osób rezygnuje ze studiów jeszcze przed otrzymaniem dyplomu. Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza", w innych krajach wyniki są znacznie niższe i oscylują w granicach 27-30 proc. W przypadku Polski najwięcej rezygnacji dotyczy kierunków ścisłych (51 proc.) i humanistycznych (47 proc.). Najmniej natomiast kierunków medycznych i artystycznych (29 proc.).
To dziedziny wymagające dużych inwestycji czasowych i finansowych już na etapie rekrutacji, co może motywować studentów do ich ukończenia
- wskazano w raporcie. Zmiana planów może mieć związek zarówno z czynnikami osobistymi, jak i instytucjonalnymi. Według Narodowego Centrum Badań i Rozwoju studenci często wskazują między innymi na nietrafiony wybór kierunku, problemy zdrowotne, konieczność podjęcia pracy zarobkowej czy brak zainteresowania nauką. Niekiedy znaczenie ma także poziom nauczania, mało elastyczny plan zajęć oraz nieatrakcyjne metody nauczania.
Warto mieć na uwadze, iż porażki edukacyjne są nieuniknioną konsekwencją selektywności systemu i świadczą o dbałości o jakość kształcenia. Dlatego też nie należy oceniać zjawiska dropoutu jedynie przez pryzmat jego negatywnych konsekwencji. choćby krótki okres studiowania może przynieść studentom korzyści w postaci zdobytej wiedzy i umiejętności, czy wsparcia w podjęciu decyzji, jaką ścieżkę kariery powinni obrać
- zapewnia dr inż. Jarosław Protasiewicz, dyrektor OPI PIB, cytowany przez portal Business Insider.


Studenci rezygnują z nauki, a tracą na tym wszyscy. Polska rozpoczyna walkę
Nie da się jednak ukryć, iż duży odsetek osób, które nie kończą studiów, to poważny problem. Na takiej rezygnacji tracą nie tylko sami studenci, ale też społeczeństwo. W grę wchodzą zarówno zmarnowane środki finansowe pochodzące z podatków, jak i niewykorzystany potencjał młodych ludzi czy obniżone statystyki uczelni. Choć niektórzy decydują się na nowy kierunek i powrót do nauki, wiele osób na zawsze porzuca myśl o wyższym wykształceniu. W efekcie Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło konkurs o nazwie "Efektywne zarządzanie uczelnią w celu minimalizowania zjawiska drop-outu". W ramach inicjatywy 69 uczelni w całej Polsce ma otrzymać ponad 288 mln zł Funduszy Europejskich dla Rozwoju Społecznego. Dzięki temu nastąpi rozwój akademickich biur karier i doradztwa zawodowego, technologii wspierających proces kształcenia oraz proces zarządzania studiami z perspektywy studenta. Zmianie mogą ulec metody kształcenia i sposób prowadzenia zajęć. Uczelnie skupią się też na rozwoju e-usług oraz wsparciu psychologicznym.


To przełomowy krok w walce z poważnym wyzwaniem polskiego szkolnictwa wyższego, jakim są rezygnacje ze studiów. Mam nadzieję, iż te działania pomogą nam zatrzymać młode talenty na uczelniach i stworzyć warunki, w których będą mogły się one rozwijać, bo jeżeli chcemy, aby Polska była krajem nowoczesnym, potrzebujemy dobrze wykształconych, gotowych do działania ludzi
- wyjaśnia Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".


Źródła: radon.nauka.gov.pl, businessinsider.com.pl, katowice.wyborcza.pl, rmf.fm


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.