Polacy żyją średnio o 8 lat krócej niż Polki. A mBank ma z tego bekę

krytykapolityczna.pl 1 miesiąc temu

Kilka dni temu mBank wypuścił spot mający promować usługi ubezpieczeniowe, będący częścią kampanii rzekomo edukacyjnej. Widzimy w nim grupę mężczyzn robiących grilla w basenie. „Dlatego kobiety żyją dłużej, również na emeryturze. A tylko 14 proc. z nich odkłada na ten cel. Dołącz do nich na mBank.pl/kobiety” – mówi narratorka.

Głupie chłopy, gdzie wyobraźnia i odpowiedzialność? jeżeli żyjecie krócej, to dlatego, iż podejmujecie niemądre decyzje. Jak dzieci! To wasza wina – kolektywna i indywidualna. A wy, drogie panie, możecie na tym skorzystać. Koniecznie zapoznajcie się z naszą najnowszą ofertą!

Krótsze życie mężczyzn jest faktem

Takie słowa oczywiście nie padają, ale przekaz jest jasny. Sam mBank tłumaczy: „Ta konkretna kampania nawiązuje do serii popularnych memów, tworzonych i podawanych również przez samych mężczyzn. W sposób przerysowany i humorystyczny pokazuje niebezpieczne zachowania nie po to, żeby kogokolwiek obrazić, ale żeby zwrócić uwagę na hasło »kobiety żyją dłużej«”.

A więc wszystko jasne: mężczyźni sami powielają tego typu memy. Ciekawe, kiedy mBank stworzy kampanię opartą o te udostępniane przez tysiące odżegnujących się od feminizmu kobiet, takich jak popularne w sieci tradwives, które przekonują, iż miejsce kobiet jest w kuchni i przy dzieciach, zaś do ich podstawowych obowiązków należy usługiwanie mężom. Ale to byłoby mało postępowe i niezbyt mieściłoby się w ramach uśmiechniętego kapitalizmu, prawda? Inaczej niż przedwczesna śmierć mężczyzn.

Gdyby krótsze życie mężczyzn nie zależało od czynników zewnętrznych (środowiska, kultury, systemu), a stanowiło efekt indywidualnych decyzji – czy genetycznych uwarunkowań – to różnice w średnich byłyby takie same lub podobne na całym świecie. Tymczasem w samej Europie średnia różnica wynosi 5,5 roku – we Włoszech 4 lata, w Norwegii 3,6, w Szwecji 3,2, w Szwajcarii 3,3, w Holandii 3,1, a w Liechtensteinie jedynie 2,3 roku, zaś w Polsce – prawie 8 lat.

Co więcej, największe różnice dotyczą osób z najmniej uprzywilejowanych warstw społecznych. Mężczyźni niezależnie od statusu żyją średnio krócej niż kobiety, a najszybciej umierają ci biedni i gorzej wykształceni (jednocześnie co roku o ok. 70 proc. więcej kobiet niż mężczyzn kończy studia). Różnica między kobietami a mężczyznami z wykształceniem wyższym wynosi 2,9 lat, zaś w grupie najmniej wykształconej aż 10,5. Jest to więc problem dotyczący nie tylko płci, ale również klasowy. Śmieszne, prawda?

Niełatwo dokładnie zlokalizować wszystkie przyczyny tych różnic, ale niektóre z nich są ewidentne – najbardziej niebezpieczne zawody częściej wykonują mężczyźni i stanowią przytłaczającą większość ofiar poważnych (ponad 80 proc.) i śmiertelnych (również ponad 80 proc.) wypadków przy pracy.

Ktoś mógłby pomyśleć, iż osoby imające się ryzykownych, ale niezbędnych do funkcjonowania gospodarki i społeczeństwa jako całości zajęć zasługują na jakieś docenienie (nie mniej niż kobiety, które częściej wybierają zawody związane z opieką czy edukacją). Nic bardziej mylnego! Bo czy ktoś im kazał wybierać takie ścieżki kariery? jeżeli kobiety wybierają branże, w których zarobki są niższe (nauczycielki czy pielęgniarki), jest to wina systemu patriarchalnego, który, oczywiście, podtrzymują wyłącznie mężczyźni. jeżeli jakiś rodzaj krzywdy – jak krótsze życie – dotyka tych ostatnich, winni są oni sami.

Dochodzi do tego fakt, iż mężczyźni w Polsce siedmiokrotnie częściej niż kobiety umierają w wyniku samobójstw. To główna przyczyna przedwczesnej śmierci Polaków w grupie wiekowej do 45 lat.

Prezes mBanku i jego spece od marketingu pewnie tarzają się ze śmiechu po podłodze.

Memiarze będą memić, niech banki zajmą się czymś innym

Udział w podtrzymywaniu toksycznych, patriarchalnych wzorców – które skłaniają mężczyzn do podejmowania ryzyka czy zaniedbywania swojego zdrowia, a kobiety do poświęcenia rodzinie kosztem kariery czy poddawania się opresyjnym kanonom urodowym – mamy wszyscy, niezależnie od płci. To rodzice, matki i ojcowie, a także nauczycielki i nauczyciele oraz inni dorośli kształtują postawy dzieci i nastolatków, co odbija się na ich przyszłych wyborach.

Dorośli kontrolują też siebie nawzajem. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni powielają wzorzec, który wiąże męskość z dominacją, dążeniem do władzy, ale też ryzykiem, rywalizacją (zamiast budowania więzi, przez co mężczyźni mają uboższe sieci wsparcia i częściej doświadczają samotności, a ta zwiększa prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci najbardziej ze wszystkich przyczyn). Wzorzec, w którym nie mieści się porażka, przez co mężczyźni gorzej ją znoszą (a w jej obliczu częściej wpadają w uzależnienia i popełniają samobójstwa), ani proszenie o wsparcie (również psychologiczne).

Nie zamierzam dyskutować z przekonaniem, iż mężczyźni częściej niż kobiety podejmują niepotrzebne ryzyko – to prawda, czego najdobitniejszym przykładem zachowanie na drogach. Nikt nie każe facetom jeździć nieprzepisowo, przekraczając dozwolone prędkości czy prowadząc pod wpływem alkoholu, a jednak to oni częściej powodują wypadki i częściej są ich ofiarami. Ale znowu: nie robią tego w oparciu o jakąś mityczną wolną wolę. Bo niby od czego miałaby być wolna – od wpływu wychowania, socjalizacji, oczekiwań? Dlatego nie powinniśmy zrzucać całej odpowiedzialności na jednostki.

Według mBanku reklama ma zwracać uwagę na to, iż kobiety żyją dłużej: „Fakt ten, podobnie jak bardzo duża różnica w wysokości emerytury między płciami, nie podlega dyskusji i wynika z obiektywnych danych podawanych przez instytucje rządowe: ZUS oraz GUS”– czytamy w oświadczeniu.

To wszystko prawda, ale w jaki sposób nieszczęsna kampania miałaby zwracać naszą uwagę na przyczyny tego stanu rzeczy? Użyte w niej hasło „dlatego kobiety żyją dłużej” to nie edukacja, a odwracanie uwagi od faktycznych źródeł problemu i bardzo niesmaczny żart. Mogą sobie na to pozwolić memiarze, a nie ogromna instytucja finansowa, której reklamy emitowane są przez największe stacje telewizyjne.

Dodajmy jeszcze, iż na ubezpieczenia społeczne, w tym emerytury, zrzucają się głównie mężczyźni. Szybciej kończą edukację i zaczynają pracę zawodową, a ze względu na nierówny wiek emerytalny (Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, który wciąż posiada takie rozwiązanie) o 5 lat później ją kończą. Choć wcześniejsze kończenie nauki, w tym rezygnację ze studiów i rozpoczynanie pracy zawodowej, częściowo tłumaczy fakt, iż w zawodach zmaskulinizowanych (np. w branży IT czy budowlanej) istnieją mniejsze wymogi formalne, to nie jest przesadą stwierdzenie, iż polski system emerytalny jest w dużej mierze oparty o redystrybucję dochodów od mężczyzn do kobiet.

W tym miejscu feministki słusznie zauważą, iż kobiety wykonują większość pracy domowej i związanej z opieką nad dziećmi, a ta pozostaje nieodpłatna i niedoceniana. Utrudnia im to pięcie się w zawodowej hierarchii i osiąganie wyższych zarobków, czego efektem końcowym są średnio niższe emerytury. W dużej mierze jest to jednak wynik nierównego wieku emerytalnego – kobiety dostają niższe świadczenia, ale, jako iż szybciej udają się na zasłużony odpoczynek i przeżywają mężczyzn średnio o 8 lat, spędzają na emeryturze o kilkanaście (!) lat dłużej. Jednocześnie stanowią większość osób wpadających na starość w ubóstwo – i tym bez wątpienia należy się zająć. W sposób systemowy, a nie poprzez oferty bankowe.

Lewica i mBank mogą zbić sobie piątki

Nie wiem, jak ten stan rzeczy miałby np. zachęcać mężczyzn do większego angażowania się w pracę domową i opiekuńczą. Niezależnie od tego, czy podział obowiązków będzie równo rozłożony między partnerką i partnerem, czy spadną one na jej barki, on będzie pracował zawodowo o 5 lat dłużej, mając zarazem mniejsze szanse na długie życie. Podobnie jeżeli będzie samotny. Kobieta, która nie wyjdzie za mąż i nie urodzi dziecka, i tak będzie mogła wcześniej pójść na emeryturę i dłużej się nią cieszyć, a na jej świadczenie zrzucą się głównie mężczyźni.

Nic dziwnego, iż w kampanii Lewicy, promującej rentę wdowią, są prawie same seniorki – oddaje to stan rzeczywisty. Szkoda natomiast, iż nie idzie za tym choćby zauważenie problemu przedwczesnej śmierci mężczyzn, nie mówiąc o pomysłach na przeciwdziałanie mu. Parlamentarna Lewica i mBank mogą zbić sobie piątki.

„Państwo polskie wydaje się mieć dla nas prostą życiową receptę: pracujcie jak najdłużej, umierajcie jak najszybciej. Zamiast szydzić z mężczyzn mało zabawnymi reklamami, mBank mógłby np. zachęcić swoich pracowników do dbania o własne zdrowie i skorzystania z profilaktycznych badań. Zapraszamy mBank do takiego działania: wtedy ta nieszczęsna kampania mogłaby mieć jakieś realne, pozytywne społecznie skutki” – napisał Jakub Chabik ze Stowarzyszenia na Rzecz Chłopców i Mężczyzn.

Niestety, mBank dzięki swoim specom od marketingu, którzy śledzą internetowe trendy, dobrze wie, co dziś wzbudza największe emocje i przyciąga uwagę – to polaryzacja i antagonizacja płci, licytacja na krzywdy i wzajemne obarczanie się winą za wszelkie niesprawiedliwości dotyczące płci. Obawiam się, iż to właśnie to, a nie jakakolwiek wyższa idea, stoi za kampanią, i nie liczyłabym na jakąkolwiek refleksję.

Idź do oryginalnego materiału