Polskie szkoły łamią prawa uczniów. 82,9 procent placówek narusza ten sam przepis. Chodzi o zdjęcia

gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl


Najnowszy raport pokazuje, iż w polskich szkołach nie jest idealnie. I mowa tu nie tylko o samym kształceniu. Pojawiają się także problemy dotyczące zapisów w statutach szkół, które niejednokrotnie łamią prawa uczniów.
Dwa dni temu, w niedzielę 6 kwietnia stowarzyszenie Dopamina Lab opublikowało raport "Szkoła 2025. Raport z monitoringu codzienności i rzeczywistości szkolnej". Aby go stworzyć, przebadano 2118 polskich placówek, z czego poprawnie na wniosek instytucji odpowiedziało zaledwie 920 szkół. Pozostałe placówki albo nie zrobiły w ogóle, albo zrobiły to w niewłaściwy sposób (m.in. formularze były niekompletne bądź nieczytelne). Mimo iż poprawnych wniosków było mniej niż połowa, to jednak wystarczająco dużo, aby wysnuć pewne wnioski. I niestety nie są one wcale pozytywne.


REKLAMA


Zobacz wideo Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"


Większość polskich szkół łamie prawa ucznia. Chodzi m.in. o robienie zdjęć uczniom
Jednym z najważniejszych rzeczy, jakie są do zmiany w polskich szkołach, jest łamanie praw uczniów i to już na poziomie statutów. Tak jest niestety w aż 79,9 procentach placówek. Należy do tego przede wszystkim łamanie prawa do prywatności i ochrony wizerunku. Aż 82,9 procent szkół przyznało, iż publikuje zdjęcia uczniów w mediach społecznościowych, a 93,2 procent wstawia zdjęcia podopiecznych na internetową stronę placówki. A to nie wszystko. Co piąta szkoła w statucie określa zasady dotyczące wyglądu uczniów, np. makijażu, kolor włosów czy paznokci, choć nie może w to w ogóle ingerować. Jedynie w sam ubiór, a i to w dość ograniczonym zakresie. Poza tym polskie placówki popełniają wiele innych błędów, których w ogólne nie powinno być.


Polskie szkoły krzywdzą uczniów. Przede wszystkim łamiąc ich podstawowe prawa
Omawiając grzech i grzeszki polskich szkół warto wspomnieć też o ciągłym używaniu wyłącznie męskich form słów takich jak uczeń, obywatel, nauczyciel czy ósmoklasista. Mimo iż od dawna mają one też żeńską formę - uczennica, obywatelka, nauczycielka i ósmoklasistka. Poza tym polskie placówki błędnie rozumieją prawo własności uczniów. Wiele szkół zakazuje całkowicie korzystania z telefonów, a choćby ich wnoszenia na teren placówki. Nie mają jednak do tego prawa. Podobnie jak do tego, aby konfiskować dzieciom ich urządzenia i umieszczać np. w sekretariacie. Co więcej, jeżeli szkoła za karę rekwiruje telefony uczniów, to ma obowiązek o nie zadbać, więc częsty w statutach zapis "placówka nie odpowiada za sprzęt uczniów" jest niezgodny z polskim prawem.


A to nie wszystko. Szkoły niesprawiedliwie oceniają uczniów. Raport stowarzyszenia Dopamina Lab wykazał następujące błędy polskich placówek:


stosowanie ocen cyfrowych w klasach I-III podstawówek, choć powinny być wyłącznie oceny opisowe,
uzależnienie otrzymania oceny celującej od wiedzy "ponad program" bądź osiągnięć i udziału w pozaszkolnych konkursach, olimpiadach lub zawodach sportowych,
ustalanie oceny klasyfikacyjnej podstawie średniej ważonej, gdzie każda ocena ma inną wagę,
ustalanie "progów" punktowych, wymaganych na poszczególne stopnie,
stawianie ocen niedostatecznych za brak pracy domowej, nieobecność na sprawdzianie czy określoną liczbę tzw. nieprzygotowania do lekcji.
Idź do oryginalnego materiału