Polskie szkoły zmieniają się w kluby emerytów. Niedługo nie będzie miał kto uczyć

dadhero.pl 1 dzień temu
Nowe przedmioty, nowe podstawy programowe, a choćby nowe metody nauczania, by dzieci uczyły się tego, co im się przyda w życiu. Planowane przez MEN zmiany w szkołach są bardzo ambitne. Jest tylko jeden problem. Tę rewolucję będą musieli robić emeryci. Nowe dane pokazują, iż w szkołach ubywa młodych nauczycieli, a przybywa tych w wieku 60+.


Co łączy wszystkich polityków, którzy w ostatnich latach byli ministrami edukacji? To proste. Każdy z nich na początku swojej pracy mówił, iż trzeba polepszyć los nauczycieli, bo dzięki temu do tego zawodu będą się garnąć ludzie młodzi, ambitni i świetnie wykształceni. Efekt tych deklaracji jest zwykle taki, iż gdy zmienia się rząd, nowy gospodarz MEN znów może powtarzać to samo.

Praca czeka, chętnych brak


Barbara Nowacka nie jest tu wyjątkiem. Podobnie jak jej poprzednicy zapowiadała, iż odbuduje prestiż zawodu nauczyciela i do szkół napłyną młodzi absolwenci studiów pedagogicznych, którzy z ochotą będą przekazywać wiedzę uczniom podstawówek i szkół średnich. I podobnie jak jej poprzednicy na razie ma spory kłopot z realizacją tych zapowiedzi. Pokazuje to analiza, którą przeprowadził Robert Górniak, nauczyciel, wicedyrektor szkoły podstawowej i twórca facebookowego profilu Dealerzy Wiedzy.

Górniak często dzieli się swoimi przemyśleniami czy obserwacjami z pracy w szkole. Tym razem jednak sięgnął po najnowsze dane statystyczne publikowane na stronach rządu. Dotyczą ostatniego roku, więc są swego rodzaju podsumowaniem tego, jak Barbarze Nowackiej udało się odbudować prestiż nauczyciela. Powiedzieć, iż jest słabo to nic nie powiedzieć. Bo okazuje się, iż w ostatnich miesiącach ze szkół odeszło aż 10 tysięcy nauczycieli. Część z nich przeszła na emeryturę, część znalazła sobie inne zajęcie. Większości z tych, którzy odeszli, nikt nie zastąpił, o czym świadczy to, iż MEN ma aż 8500 ofert pracy dla nauczycieli w całej Polsce.

Odchodzą głównie młodzi


Odejście 10 tysięcy nauczycieli to kłopot, ale nie dramat – w szkołach wciąż uczy 725 tys. osób. Ale jak się spojrzy na wiek tych, którzy odeszli, to widać zapowiedź nadchodzącej katastrofy. Okazuje się bowiem, iż w ciągu ostatniego roku pracę w szkole rzuciło aż 5 tys. młodych przed o trzydziestką! Już wcześniej nie była to szczególnie liczna grupa. W 2024 roku młodzi nauczyciele stanowili zaledwie 8 proc. kadry. Teraz ten odsetek spadł do nieco ponad 7 proc.

Praca w szkole, jak widać, nie kusi młodych. Garną się do niej jednak doświadczeni pedagodzy, którzy mogliby już korzystać z emerytury. W ubiegłym roku w szkołach w całej Polsce zatrudniono ponad 7,5 tys. nauczycieli i nauczycielek w wieku 61+. "Zamiast 5000 młodziaków, którzy się z tej zabawy wypisali, mamy 7500 nowych emerytów (lub prawie emerytów) podkładających swoje barki, żeby to wszystko nie… rozleciało się. Było tych emerytów 7 proc. całej kadry, teraz jest ich już 8 proc." – komentuje gorzko Górniak.

Na razie można się pocieszać tym, iż skoro emeryci to zaledwie 8 proc. kadry pedagogicznej, to znaczy, iż ogromna większość nauczycieli to ludzie w sile wieku. To prawda, w ciągu najbliższych kilku lat szkoły nie opustoszeją. Ale nie ma co się łudzić. W przyszłym roku o pracę w szkołach nie będą się starać tłumy dwudziestoparo- czy trzydziestolatkach. A część młodych, którzy w szkołach pracuje, prawdopodobnie odejdzie. Lukę dyrektorzy będą więc dalej wypełniać tymi, którzy nie będą chcieli się rozstać z pracą, choć mogliby już iść na emeryturę. I z roku na rok odsetek emerytów w pokojach nauczycielskich będzie coraz większy.

Cytowane przez Górniaka dane same w sobie są niepokojące. A jeżeli się je zestawi z tym, co MEN zamierza zrobić w ramach wielkiej reformy szkolnictwa, to wizja przyszłości robi się przerażająca. Mają się przecież zmienić podstawy programowe z niemal wszystkich przedmiotów, na lekcjach ma być mniej teorii, a więcej praktyki, w nauczaniu matematyki ma być wykorzystywana sztuczna inteligencja, w klasach IV-VI zamiast geografii, chemii, biologii i fizyki ma być jeden superprzedmiot – przyroda, a na lekcjach ma być jak najwięcej nowatorskich metod nauczania.

Takich pomysłów na rewolucyjne zmiany MEN ma więcej. Pytanie tylko, czy ma też pomysł na to, jak tę wielką rewolucję mają udźwignąć coraz starsi, przyzwyczajeni do starych metod nauczyciele?

Źródło: Facebook/Dealerzy Wiedzy


Idź do oryginalnego materiału