Poprosiłam męża, aby został z dzieckiem, ale to, co mi odpowiedział, sprawiło, iż spakowałam rzeczy i odeszłam

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Chodzi o to, iż wyszłam za mąż po raz drugi. Mam córkę z pierwszego małżeństwa, ale jej ojciec nie uczestniczył ani w wychowaniu dziecka, ani nie płacił alimentów.

Nie żywiłam do niego urazy, bo wiedziałam, iż nie jest odpowiedzialnym człowiekiem. Starałam się polegać wyłącznie na sobie. Miałam dobrą pracę, niezłe stanowisko, więc nie żyłam w biedzie. Po pewnym czasie wyszłam za mąż po raz drugi, jednak ani moja teściowa, ani mój nowy mąż nie zaakceptowali mojej córki. Mąż zachowywał się wobec niej obojętnie, a teściowa wyraźnie dawała mi odczuć, iż jej obecność nie jest mile widziana.

Mój drugi mąż nie spieszył się z założeniem własnej rodziny. Powtarzał, iż jeszcze za wcześnie i nie jest gotowy na wzięcie na siebie takiej odpowiedzialności. Nie nalegałam, bo w pracy miałam pełne ręce roboty, szczególnie nad dużym projektem, nad którym pracowałam.

Pewnego dnia miałam ważne spotkanie z kluczowymi partnerami biznesowymi. Rano wstałam bardzo wcześnie, żeby przećwiczyć swoje przemówienie, a później planowałam zawieźć córkę do przedszkola. Jednak okazało się, iż córka ma gorączkę. Nie wiedziałam, co robić. Pomyślałam, iż mogę poprosić męża, żeby został z dzieckiem, ponieważ nie mogłam opuścić spotkania w pracy.

Rano poprosiłam go o pomoc, ale jego odpowiedź mnie oszołomiła. Powiedział, iż to moja córka i to ja powinnam martwić się o jej zdrowie oraz o to, kto się nią zajmie.

Nie wiedziałam, co robić. Zadzwoniłam do teściowej i zapytałam, czy jest w domu. Pojechałam do niej z córką, ale teściowa od razu powiedziała, iż nie zamierza zajmować się dzieckiem, bo „to nie jej wnuczka”. Rozpłakałam się, podziękowałam i powiedziałam, iż w takim razie wezmę córkę ze sobą do pracy. Wtedy teściowa trochę się zmiękczyła i zgodziła zostać z dzieckiem „na chwilę”.

W pracy wszystko poszło dobrze. Po spotkaniu pojechałam odebrać córkę od teściowej. Na miejscu usłyszałam całą masę skarg: iż moja córka jej nie słuchała, iż „urządziła jej piekło”. Przeprosiłam ją i powiedziałam, iż więcej jej nie poproszę o pomoc.

Kiedy wróciłam do domu, spakowałam rzeczy swoje i córki, a potem pojechałam do mojej mamy. Już nie zamierzam mieszkać z takim mężczyzną, który nie akceptuje mojego dziecka.

Idź do oryginalnego materiału