Porzucona ciężarna narzeczona – rodzice podzieleni: matka za synem, ojciec za wnukiem.

twojacena.pl 1 dzień temu

Dziś stało się coś, co na zawsze zmieniło naszą rodzinę. Mój syn, Dawid, wrócił do domu z ciężkimi wiadomościami.

„Tato, muszę ci coś powiedzieć…” zaczął niepewnie. „Joasia, ta z bloku obok… jest w ciąży. To moje dziecko.”

Cezary, mój mąż, zastygł na chwilę, a potem odparł spokojnie:
„No to się z nią ożeń.”

„Co ty, tato! Jeszcze jestem młody. Nie jestem gotowy na rodzinę, a poza tym choćby się nie spotykaliśmy na poważnie…”

„Aha?” Cezary zaśmiał się gorzko. „Więc kiedy chodziło o zabawę, byłeś dorosłym mężczyzną, a teraz, gdy trzeba wziąć odpowiedzialność, nagle jesteś dzieckiem? Bardzo ciekawe.” Nie mówiąc już nic więcej, krzyknął w moją stronę: „Danuta! Chodź tu!”

Weszłam do kuchni, wycierając ręce w fartuch.
„O co chodzi?”

„Nasz syn spłodził dziecko i teraz ucieka przed konsekwencjami. Joasia, córka sąsiadów. Jest w ciąży przez niego, a on się wykręca.”

Nie byłam zaskoczona. Moja twarz stała się twarda jak kamień.
„I słusznie! Po co wpuszczać do domu pierwszą lepszą? Dzisiejsze dziewczyny są przebiegłe – znajdą chłopaka z lepszą sytuacją, zajdą w ciążę, a potem krzyczą »ożeń się«. Jeszcze się okaże, iż dziecko wcale nie jego. Niech najpierw zrobi test. I w ogóle, nie ma co naciskać na Dawida, on jeszcze młody. To mężczyzna, trudno mu było się oprzeć. Ale to nie znaczy, iż my mamy utrzymywać cudze dziecko.”

Cezary ciężko westchnął i powiedział cicho:
„A jeżeli to naprawdę jego dziecko?”

„A jeśli? To znaczy, iż musimy brać za to odpowiedzialność? Niech zrobi test, wtedy wszystko wyjaśnimy.”

Odwróciłam się i wyszłam do kuchni, zostawiając ich samych. Cezary został z synem.

„Wiesz, Dawid, ja też kiedyś byłem młody” – zaczął cicho. „Kochałem inną, a ożeniłem się z twoją matką. Nie z miłości, tylko z poczucia obowiązku. Bo bycie mężczyzną to nie tylko namiętność, to wybory i ich konsekwencje. Twoja matka była wtedy w ciąży. Nie wiedziałem, czy z nią wytrzymam, ale wiedziałem jedno – dziecko nie jest winne. Moja krew, mój obowiązek. I wiesz co? Nigdy nie żałowałem tej decyzji.”

Minęły trzy miesiące. Badanie DNA dało jasną odpowiedź – z 99,9% pewnością Dawid był ojcem dziecka Joasi.

„No i co z tego?” – prychnęłam, gdy Cezary położył przede mną wyniki. „Tak, jest ojcem. Ale to nie znaczy, iż Joasia zamieszka w tym domu. Ona tu nie wejdzie. Tak postanowiłam!”

Dawid siedział, nie patrząc ojcu w oczy. Po jego twarzy było widać, iż wybrał moją stronę. Milczał, zaciskając pięści, ale nie odezwał się ani słowem.

Cezary powoli wstał od stołu.
„Skoro już podjęliście decyzję, to teraz posłuchajcie mojej.”

Mówił cicho, ale w jego głosie było słychać stal.
„Dopóki jeszcze żyję, mój wnuk nie będzie miał żadnych potrzeb. Wykupię działkę, postawię dom, i on – mój wnuk – dostanie wszystko, na co zapracowałem. A wy możecie już nie liczyć na moją pomoc. Nie będę uczestniczyć w tym cyrku. Dawid, od dzisiaj nie jesteś dla mnie synem. Wszystko, co mam, będzie należało do dziecka. Ani grosza od mnie nie zobaczycie.”

„Oszalałeś?!” – wybuchłam. „Chcesz wydziedziczyć własnego syna?!”

Cezary nie odpowiedział. Po prostu odwrócił się i wyszedł, ignorując moje krzyki. Dawid został sam, wpatrzony w podłogę. Wiedział, iż jeżeli Cezary coś powiedział – dotrzyma słowa.

Idź do oryginalnego materiału