Posłałam syna do państwowego przedszkola. On pieje z zachwytu, ja jestem załamana

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Przedszkole powinno czegoś uczyć. Fot. 123rf.com


Maluchy niedawno zaczęły swoją przygodę z przedszkolem. Dzieci się adaptują, a rodzice oceniają, czy w marcu dokonali trafnych wyborów. Niestety, niektórym wrzesień przyniósł olbrzymie rozczarowanie. "Wiele aspektów wydawało mi się tak oczywistych, iż choćby nie przyszło mi do głowy wcześniej sprawdzić. Np. taki psycholog lub logopeda, byłam przekonana, iż to standard w przedszkolu" – żali się Weronika.


"Ostanie pół roku było bardzo emocjonującym czasem. Poczynając od rekrutacji, kończąc na pierwszych dniach w przedszkolu. Ponieważ Jaś to nasze pierwsze dziecko, bardzo przeżywaliśmy, iż już jest tak duży i niedługo zacznie nowy etap w swoim dziecięcym życiu. Wybrałam ładne przedszkole położone niedaleko naszego domu. Teraz niestety mocno tego żałuję.

Przedszkole jak przedszkole


Nie zwracałam uwagi na zbyt wiele szczegółów, bo też nie miałam porównania. Obiady gotowane na miejscu czy catering? Dodatkowe zajęcia w placówce? Długie godziny otwarcia? Bez doświadczenia ciężko ocenić, co dla nas byłoby najlepsze.

Pochodzę z małej miejscowości, w której były trzy przedszkola, każdy chodził w rejonie i nie wybrzydzał. Więc i ja trochę tak podeszłam do tematu. Placówka nie miała skrajnie złych opinii, była blisko położona, ładna. Czego chcieć więcej? gwałtownie się jednak przekonałam, iż jako rodzic można i trzeba oczekiwać od przedszkola znacznie więcej...

Tego się nie spodziewałam


Pierwsza rzecz, która mocno mnie uderzyła już pierwszego dnia, to wychowawczyni z wadą wymowy. Jestem w szoku, iż do dzieci, które tak naprawdę dopiero zaczynają przygodę z przedszkolem, zatrudniono kogoś, kto mówi tak niewyraźnie. Co więcej, przedszkole nie zapewnia logopedy, który by jakkolwiek kontrolował dzieci. Byłam przekonana, iż taki specjalista, a także psycholog są standardem w każdej placówce.

Posiłki również mocno mnie rozczarowały. Choć jest kuchnia, to paniom ewidentnie nie chce się gotować. Posiłki są nijakie i bardzo powtarzalne, widać to już po samym opisie, choć nie wiem, jak dokładnie wygląda to, co ląduje na talerzu.

Plac zabawa? Ładny – owszem, ale nieużywany. W przeciągu dwóch tygodnia wyszli na dwór ze trzy razy. Za każdym razem słyszałam, iż było zbyt gorąco. Skoro już jest problem, to niemalże pewne, iż zaraz będzie zbyt zimno i zbyt mokro na zabawę na świeżym powietrzu.

Jestem rozczarowana


Poza rytmiką, na ten moment dzieci chyba nie mają zaplanowanych żadnych konkretnych zajęć, ale i z nią jest problem. Nie ma zatrudnionego nauczyciela, więc wychowawczynie puszczają muzykę z... telefonu. Wiem, iż maluchy kiepsko opowiadają, ale Jaś twierdzi, iż tylko bawi się autami. Syn jest zachwycony, bo ma już dwóch kolegów. Jednak mnie to miejsce absolutnie się nie podoba i nie wygląda na to, by cokolwiek miało się zmienić. To miejsce po prostu tak funkcjonuje i już.

Dla mnie ta placówka wygląda jak przechowalnia dzieci, a nie jak przedszkole. Panie choćby średnio zwracają uwagę, do kogo biegnie dziecko na koniec dnia. jeżeli się nie poprosi pani do drzwi, to choćby się nie podniesie, by powiedzieć, jak dziecku minął dzień.

Jestem załamana i zaczęłam szukać innego przedszkola, jednocześnie widzę, jak syn się tam dobrze czuje. Nie chciałabym mu namieszać w głowie".

Idź do oryginalnego materiału