Co będzie w przyszłości?
"Poszłam, ale nie dlatego, iż szukałam magii. Bardziej: odpowiedzi. Albo chociaż uspokojenia, iż to, co robię, ma jeszcze sens. Że moja praca, choć coraz trudniejsza, ma jakąś przyszłość. Że nie jestem bezradna. Że nie straciłam kontaktu z tymi młodymi ludźmi, którzy coraz częściej patrzą na mnie jak na postać z innego świata.
Nie wiem, co dokładnie chciałam usłyszeć. Może coś w rodzaju: 'Niedługo wszystko się ułoży', 'Twoi uczniowie cię doceniają, choć tego nie mówią', 'Jeszcze poczujesz się silna'. Coś podnoszącego na duchu.
Ale wróżka spojrzała na mnie, potasowała karty, zmrużyła oczy i powiedziała jedno zdanie, które zabrałam ze sobą na resztę dnia – a może i dłużej:
'Nie jesteś już dla nich autorytetem. Przez to, iż chciałaś być zbyt blisko, straciłaś ten dystans, który budował szacunek'.
Nie wiem, czy to wróżba, czy po prostu dobra obserwacja. Ale coś we mnie pękło, gdy to usłyszałam. Bo od miesięcy czuję, iż moje słowa nie ważą już tyle, co kiedyś. Że tłumaczenia, prośby, choćby stanowczość – odbijają się jak piłeczka od ściany. Że próbując zbudować relację, przestałam być kimś, kogo się słucha. Zostałam kimś, kogo się ocenia. Porównuje. Ignoruje.
Nie wiem, czy wróżka miała rację. Może po prostu wyczuła moją słabość. Ale jej słowa obudziły we mnie pytanie, które noszę w sobie od dawna: czy jeszcze potrafię być nauczycielką w takim świecie, w takiej szkole, wśród takich uczniów?
Nie szukam litości ani gotowych recept. Piszę, bo wiem, iż nie jestem jedyna. Że gdzieś tam jest wielu nauczycieli, którzy próbują na tysiąc sposobów – a i tak wracają do domu z uczuciem, iż coś się im wymyka".