Poszłam z dzieckiem na szczepienie. Po wyjściu z gabinetu poczułam się najgorszą matką świata

mamadu.pl 2 lat temu
Zdjęcie: Po wyjściu z gabinetu Emilia zalała się łzami. Fot. Andrej Porochnenko/East News/ Drazen Zigic z freepik


Emilia wybrała się z synkiem na szczepienie, czteromiesięczny Szymek jest dumą rodziców, mama karmi go piersią, chłopiec rozwija się podręcznikowo i nie choruje. "Zawsze na wszelkie przeglądy chodzimy do jednej lekarki, ale jest lato urlopy... trafiliśmy do innej" - zaczyna swój list kobieta.


A co on taki malutki


"Nowa pediatra spojrzała na Szymka zdziwiona, zapytała o datę urodzenia, choć miała ją zapisaną w karcie, na którą patrzyła. Kazała go rozebrać i położyć na wadze" - wspomina Emilia. Kobieta wykonała polecenie lekarki, ta zanotowała wagę chłopca 6800 g.

"Zdziwiła się, iż w trzy tygodnie przybrał tylko 400 g. Nie wydawało mi się, żeby to było mało, zwłaszcza iż syn karmiony jest wyłącznie piersią i niedawno odkrył zabawki i obracanie się na boki. Wydawało mi się, iż wszystko jest ok. Lekarka popatrzyła w siatki centylowe i z zaniepokojoną miną powiedziała, iż Szymek jest za mały" - czytamy.

Koniecznie dokarmiać


Kobieta zaznacza, iż lekarka, która badała jej dziecko, była młodą, uśmiechniętą osobą, ale dość dosadnie powiedziała, iż w tym przypadku karmienie piersią nie daje wystarczających efektów. "Zaleciła, aby synka dwa razy dziennie karmić mlekiem modyfikowanym i zacząć rozszerzać jego dietę. W czwartym miesiącu, dacie wiarę?" - pyta Emilia.

Mama Szymka próbowała się bronić, iż karmi syna na żądanie, ale używa smoczka, zapytała, czy odstawienie uspokajacza ma szanse pobudzić dziecko do częstszego jedzenia. "Starszej córki nie było mi dane nakarmić choćby razu, to trudne wspomnienie, nie chcę do niego wracać. Ale tym bardziej cieszyłam się, iż z Szymonem mogliśmy zacząć mleczną drogę" - wyjaśnia.

"Lekarka mnie zbeształa, powiedziała, iż moje dobre samopoczucie nie ma tu znaczenia. Mam walczyć o to, żeby dziecko nie było niedożywione. Rozpisała mi te słoiczki, marchewki, kaszki. Widziałyśmy obydwie, jak moje łzy kapią na jej biurko, ale chyba nie chciała mi współczuć, nie chciała pomóc mi walczyć" - czytamy.

Nie chcę się poddać


Emilia nie ma żadnej rodziny, jak pisze, nie ma się kogo poradzić, mąż jest w delegacji, w nowym miejscu mieszkają od miesiąca. Wie tylko jedno, nie chce przestawać karmić syna piersią, nie chce mu tak wcześnie rozszerzać diety i wcale nie chce podawać mieszanki zastępczej.

Warto wspomnieć, iż Szymek ze swoją wagą plasuje się nieznacznie poniżej 50 centyla, wzrostem, bliżej 40. Emilia jest drobną kobietą, a jej mąż nie należy do dryblasów, skąd zatem przekonanie lekarki, ze dziecko powinno być gigantem? Ciężko stwierdzić.

Lekarka zalecająca rozszerzanie diety 4-miesięcznego bobasa, widziała go pierwszy raz w życiu. Pediatra prowadząca, niedługo wróci z urlopu, wówczas warto by się z nią umówić. Szczepienie, na którym Emila była z Szymkiem przypadło nas dużych upałów, kiedy choćby dorośli mają nieco słabszy apetyt, może chłopiec padł ich ofiarą?

Tak czy inaczej, rozszerzanie diety dziecka nie powinno być decyzją pochopną. Pamiętajmy, iż WHO zaleca karmienie dziecka wyłącznie piersią do ukończenia przez nie 6 m.ż., zdarza się, iż nie jest to możliwe, ale z pewnością, nie da się wyciągnąć takich wniosków w czasie pojedynczej wizyty w przychodni.

Dziecko, którego masa ciała niepokoi lekarza, powinno być częściej poddawane kontroli wagi. Lekarka, aby poznać pełen obraz sytuacji, powinna zestawić wagę ze wzrostem dziecka i ewentualnie zlecić podstawowe badania krwi, żeby upewnić się, iż dziecko nie ma żadnych niedoborów. Dopiero na tej podstawie można wyciągać wnioski i decydować o dalszym postępowaniu.

Emilio, nie miej wyrzutów sumienia, karmiąc dziecko piersią, dajesz mu to, co dla niego najlepsze. Skoro wasza lekarka niebawem wraca, wybierz się do niej i skonsultuj rozszerzanie diety, ona zna lepiej dziecko, może zaleci inaczej. Pediatra, którą odwiedziliście w czasie szczepienia, mogła się przecież pomylić.

Idź do oryginalnego materiału