Pracował w szkolne 18 lat. Tyle wyniósł dodatek motywacyjny. "Upokarzające"

gazeta.pl 13 godzin temu
Dodatek motywacyjny to jedna ze składowych nauczycielskiego wynagrodzenia. W teorii ma premiować zaangażowanie, dodatkową pracę, kreatywność i szczególne osiągnięcia w pracy dydaktycznej lub wychowawczej. W praktyce bywa jednak zupełnie inaczej.Zgodnie z przepisami wysokość dodatku motywacyjnego ustala dyrektor szkoły na podstawie obowiązującego w danej placówce regulaminu. Teoretycznie może wynosić choćby 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela, ale w praktyce często są to bardzo symboliczne pieniądze. O dodatku motywacyjnym coraz częściej mówią nauczyciele. I to w bardzo gorzkim tonie.
REKLAMA


Na jednej z grup w mediach społecznościowych nauczyciel dzieli się swoją historią. Pracował w szkole 18 lat jako nauczyciel i wychowawca. Dodatek motywacyjny, jaki otrzymał, to dwa procent jego wynagrodzenia zasadniczego. "To jest upokarzające" - pisze. Pod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy osób, które mają podobne doświadczenia.Dodatek motywacyjny to fikcja"Organizowałam kiedyś z koleżanką koncert bożonarodzeniowy 'Boże Narodzenie u Borynów'. Tygodnie szukania dekoracji, strojów, szycie u krawcowej, meble z domu wywoziłam. Pani dyrektor mnie pochwaliła i powiedziała, iż wynagrodzi w motywacyjnym. 150 zł brutto, jednorazowo. Byłam młoda i głupia. Wolę 0 i spać spokojnie" - pisze jedna z kobiet, która dziś już wie, iż nie chce zabiegać o taką formę "nagrody".Inna nauczycielka dzieli się swoją refleksją po odejściu z zawodu: "Pracowałam 18 lat w szkole i z niej odeszłam między innymi z powodu niskich zarobków. Z perspektywy czasu stwierdzam, iż zrobiłam to co najmniej o 15 lat za późno. Boimy się prawdy, bo jest bolesna, ale, umówmy się, nikt nikogo pod pistoletem nie trzyma. Zawsze można się przebranżowić, choć do tego trzeba odwagi i pewności siebie, a tego większość z nas nie ma. Nauczyciele to bardzo zakompleksiona grupa (...)". Dodatek motywacyjny. "Jest o co się bić"O komentarz dla eDziecka poprosiliśmy też nauczycielkę z wieloletnim stażem. - Jak dodatki wprowadzono w życie, nauczyciele dostawali faktycznie groszowe kwoty, bo dyrektorzy nie chcieli drażnić kadry i wszystkim dawali tyle samo, niezależnie kto, ile robił. Teraz to się jednak zmieniło. Jest o co się bić. W mojej szkole [duża warszawska podstawówka - przyp. red.] najbardziej zaangażowani dostają choćby 1000 złotych. Ja zwykle mam minimalny pułap, około 300 złotych, bo i sił mi średnio starcza na wiele dodatkowych inicjatyw.


Głos w sprawie zabrał też nauczyciel z warszawskiego liceum: - Dodatek motywacyjny jest ważny. Zmienia się też. Pamiętam sytuację, jak został mi obcięty. Poszedłem się kłócić, bo uważałem, iż mi się należał. Prowadziłem stronę na Facebooku i Instagramie i zarządzałem szkolnym samorządem, dostawałem za to blisko 800 złotych. To realny pieniądz.Brak dodatku pomimo 40 lat pracyWśród komentarzy pod cytowanym wpisem powtarzają się głosy o braku jakiegokolwiek dodatku, choćby przy ogromnym doświadczeniu. "W mojej szkole są nauczyciele emeryci z 40-letnim stażem pracy, którzy mają 0 proc. dodatku, mimo iż wykonują te same obowiązki, co inni" - pisze kolejna osoba.Dodatek, który nie motywuje, a podcina skrzydłaDodatek motywacyjny miał być sposobem na premiowanie nauczycieli, którzy angażują się w życie szkoły. Dla tych, którzy prowadzą koła zainteresowań, przygotowują uczniów do konkursów, podejmują dodatkowe inicjatywy. Niestety, dla wielu nauczycieli stał się symbolem nierówności i rozczarowania.Nierzadko nauczyciele, którzy poświęcają swój czas i energię poza pensum, dostają symboliczne "procenty", które ani nie motywują, ani nie rekompensują włożonego wysiłku. Wręcz przeciwnie, wysokość wynagrodzenia motywacyjnego podcina skrzydła.


Co sądzisz o dodatku motywacyjnym? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału