Prof. Bralczyk znów wywoła burzę? Tym razem wziął pod lupę feminatywy

news.5v.pl 3 godzin temu

Feminatywy, czyli żeńskie formy nazw zawodów, tytułów czy funkcji, od dawna stanowią integralną część języka polskiego. Słowa takie jak „nauczycielka”, „pielęgniarka” czy „aktorka” są powszechnie akceptowane i nie budzą kontrowersji.

Jednak wprowadzenie żeńskich form dla zawodów tradycyjnie zdominowanych przez mężczyzn, takich jak „profesorka”, „inżynierka”, „prezydentka” czy „polityczka”, wywołuje dyskusje i różnorodne reakcje w społeczeństwie.

Jerzy Bralczyk o feminatywach. Postawił sprawę jasno

Przed II wojną światową feminatywy były naturalnym elementem polszczyzny. Używano form takich jak „powstanka”, „pilotka” czy „magistra”.

Po wojnie nastąpił spadek ich popularności, co było związane z przemianami społecznymi i kulturowymi. Współcześnie obserwujemy powrót do tych form, co jest wynikiem dążenia do równości płci i odzwierciedleniem zmian zachodzących w społeczeństwie.

Stanowisko prof. Jerzego Bralczyka

Znany językoznawca, prof. Jerzy Bralczyk, wielokrotnie wypowiadał się na temat feminatywów. W jednym z wywiadów stwierdził: „Dajmy językowi się rozwijać, ale nie głośmy chwały feminatywów, bo przecież nie na tym polega nasz stosunek do płci”.

Profesorpodkreślał, iż język naturalnie ewoluuje, ale nie powinno się narzucać pewnych form na siłę.

W podcaście „Bez żadnego trybu” prof. Bralczyk zauważył wprost, iż wolałby: „żeby ta jedna liczba mnoga, a mianowicie męska, umiała połączyć, żeby Polacy znaczyło także Polki i Polacy, bo kiedy mówię Polki i Polacy, to ja dzielę”.

Stanowisko Rady Języka Polskiego

Rada Języka Polskiego w 2012 roku uznała, iż formy żeńskie nazw zawodów i tytułów są systemowo dopuszczalne, a ich powszechne niestosowanie wynika z negatywnych reakcji większości użytkowników języka. Zaleca się jednak stosowanie feminatywów w sposób naturalny, bez narzucania ich użycia.

Bralczyk o prezydencie Dudzie

W tym samym podcaście „Bez żadnego trybu” prowadzący zapytał profesora, czy lubi słuchać wypowiedzi Andrzeja Dudy.

„Chęć patosu, którą on przejawia, i to mówienie osobno różnych słów, kiedy to jest jego zdaniem ważne, zwłaszcza intonacja i gestykulacja, podniesiona głowa, gestykulacja rękami — wszystko to sprawia, iż raczej ten patos często wydaje mi się śmieszny. Niestety” — podsumował prof. Bralczyk.

Czytaj też:
Uniwersytet Warszawski ogłosił Słowo Roku 2024. Ma związek z Tuskiem
Czytaj też:
Kto je koty w Ohio? „Jeżeli muszę zmyślać historie, będę to robił”

Idź do oryginalnego materiału