Przeciwko korupcji i upadkowi zasad. realizowane są antyrządowe protesty w Serbii

wiadomosci.gazeta.pl 18 godzin temu
Protesty, blokady ulic, starcia z policją - Serbowie się nie poddają i dalej protestują przeciwko prezydentowi Aleksandarowi Vuciciowi. To już dziewiąty miesiąc demonstracji. Ostatnio przybrały one na sile. W sobotę na ulice Belgradu wyszło 140 tysięcy ludzi. Tego dnia upłynął termin ultimatum, w którym manifestanci domagali się nowych wyborów.
Protesty w Serbii organizują studenci. Ale akcje mają masowy charakter. Do młodych przyłączają się między innymi rolnicy i weterani. Wczoraj oprócz Belgradu demonstrowali mieszkańcy Czaczka, Kragujevca, Nowego Pazaru, Nowego Sadu, Suboticy, Szapca, Użic i Valjeva. Na dzisiaj studenci wezwali do blokady całej stolicy.


REKLAMA


Serbowie mają dosyć korupcji
Protesty w Serbii rozpoczęły się w listopadzie, gdy w Nowym Sadzie zawalił się dach dworca kolejowego. W katastrofie zginęło 16 osób. Według krytyków - przez korupcję i zaniedbania.
- Na początku domagano się rozliczenia tych, którzy byli odpowiedzialni za ten wypadek - tłumaczyła w TOK FM Marta Szpala z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Dla Serbów katastrofa w Nowym Sadzie jest uosobieniem sposobu zarządzania ich krajem. Mówią, iż pod tym zadaszeniem mógł być każdy z nas, czyli iż korupcja zabija dosłownie, a nie metaforycznie.
Z upływem czasu do swoich żądań protestujący dołożyli między innymi przeprowadzenie przedterminowych wyborów oraz wypuszczenie zatrzymanych demonstrantów.


Zobacz wideo Aktywiści blokują granicę Serbii i Kosowa


Rosja mówi o "kolorowej rewolucji"
Według Vučicia - który rządzi Serbią od 12 lat, najpierw jako premier, teraz jako prezydent - protesty są częścią wspieranego z zagranicy spisku, który ma na celu obalenie jego rządu.


O "kolorowej rewolucji" mówi nie tylko Vučic, ale też Rosjanie: - Mamy nadzieję, iż kraje zachodnie, które często wykorzystują sprawy wewnętrzne innych państw do realizacji własnych interesów, tym razem powstrzymają się od przeprowadzania kolorowych rewolucji - stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow cytowany przez TASS.
Vučic utrzymuje bliskie relacje z Rosją. W maju był w Moskwie na obchodach 80. rocznicy zwycięstwa nad Niemcami w II wojnie światowej. Ma też bardzo dobre stosunki z Chinami. Wobec Zachodu prowadzi transakcyjną politykę.
Unia Europejska stanowczo potępiła wszelkie akty nienawiści i przemocy. Wezwała do przestrzegania praw do pokojowego protestu, wolności zgromadzeń i wolności słowa.


Możliwa eskalacja
- Chcemy pokazać prezydentowi Vuciciowi, iż wcale nie zwalczył tak zwanej kolorowej rewolucji, którą swoją drogą te protesty nie są - mówiła agencji AFP jedna z demonstrantek w Belgradzie. - Zamierzamy mu udowodnić, iż rebelia wciąż trwa - podkreślała.


W TOK FM dr Anna Jagiełło-Szostak z Uniwersytetu Wrocławskiego przewidywała, iż protesty będą odbywały się dalej: - Rządząca Serbska Partia Postępowa nie rozpisze przedterminowych wyborów, bo ostatnio bardzo spada dla niej poparcie.
Siły bezpieczeństwa brutalnie rozpędzają demonstrantów. Tylko w środę aresztowano prawie 80 osób. Policja informowała o prawie 50 rannych funkcjonariuszach.
Według ekspertki możliwym scenariuszem jest eskalacja przemocy w Serbii: - Oskarżanie studentów o destabilizowanie kraju, nazywanie ich terrorystami, agentami zachodu: wszystko to pokazuje, iż ugoda między protestującymi i władzami gwałtownie nie nastąpi.
Thomas Orchowski, redakcja zagraniczna radia TOK FM
Idź do oryginalnego materiału