Przeczytała powiadomienie na klasowej grupie i oniemiała. "Takie wiadomości o 22:00?!"

mamadu.pl 1 tydzień temu
Panika na klasowej grupie potrafi wybuchnąć o każdej porze, ale najczęściej dopada rodziców wieczorem, tuż przed snem. Gdy dzieci śpią spokojnie, dorośli scrollują dziesiątki wiadomości, próbując ustalić, czy jutro na plastykę potrzebne są serwetki, piórka czy może cekiny.


Panika na klasowej grupie


W obecnych czasach rodzice uczniów są ze sobą w nieustannym kontakcie. Grupy klasowe na komunikatorach działają 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Informacje przekazywane są błyskawicznie (także od nauczycieli za sprawą e-dzienników), każda wiadomość budzi natychmiastową reakcję, a ważne ogłoszenia przeplatają się z pytaniami o zagubione czapki, kanapki czy... pytania o to, czy na jutro potrzebna jest bibuła.

Dzięki technologii mamy bezpośredni kontakt nie tylko z innymi rodzicami, ale też z wychowawcą, który może napisać o dowolnej porze, iż coś trzeba przynieść, podpisać, wpłacić. Z jednej strony to ogromna wygoda – żadna kartka nie zginie w plecaku, żadna informacja nie umknie. Ale z drugiej – czy to na pewno dobry kierunek rozwoju? Czy nie przesadzamy z tym cyfrowym nadzorem? Czy przypadkiem nie odbieramy dzieciom szansy na samodzielność, zastępując je w szkolnym życiu, zanim w ogóle zaczną za nie odpowiadać? Świetnie opisała to we wpisie w portalu Threads użytkowniczka o nicku martyna.senator:

"Dochodzi 22:00. Sięgam po telefon, żeby trochę popisać. Kątem oka zauważam 42 powiadomienia na grupie klasowej rodziców. Otwieram. Czytam.

'Podobno na jutro dzieci muszą przynieść serwetki z wielkanocnym motywem, bo będą dekorować styropianowe jajka'.

'Ja słyszałam jeszcze o kolorowych piórkach'.

'Ooo, a ja o cekinach'.

'Moja córka mówiła, iż ma być sypki brokat i wstążki'.

'A klej? Wiadomo coś o kleju?'. Wpatruję się tępo w ekran, bo mój syn przed snem wspomniał tylko o pędzelku...".

Ten post opisuje prostą sytuację, z którą co kilka dni spotykają się rodzice uczniów i trafia w punkt. Wieczorne wybuchy "klasowej paniki" są dziś normą. Rodzice, zamiast odpocząć po całym dniu, odpalają grupę i próbują ustalić, czego dzieci potrzebują na jutro na lekcje. Problem w tym, iż to już jutro. A bibuły w domu brak. I sklepy są zamknięte. I nikt przecież nie załatwi piórek i plasteliny o 22:15.

Rodzice odpowiedzialni na szkołę?


W tych nocnych konwersacjach widać jedno: to dorośli bardziej przeżywają szkołę niż same dzieci. Dzieciaki podchodzą do sprawy z lekkim dystansem, bo przecież to nie ich wina, tylko rodzice zapomnieli. "Pani coś mówiła, ale nie pamiętam" – to zdanie zna każdy rodzic. A mimo to, zamiast zostawić odpowiedzialność po stronie dziecka, uruchamiamy swoje wewnętrzne centrum zarządzania kryzysowego. Czytamy wtedy w e-dzienniku informacje, dowiadujemy się od innych rodziców. Bo jak to tak? Pójść bez cekinów? Bez serwetek?

Kiedyś dziecko musiało zapisać w zeszycie, iż ma przynieść brystol. Jak sama nie zapisałam w zeszycie i nie pamiętałam, to potem było mi wstyd, iż nie mam materiałów potrzebnych na lekcji. Trzeba było pamiętać, żeby ten brystol naszykować o 20:00 poprzedniego dnia, a nie o 7:45 rano wypominać mamie, iż nie kupiła. Dziś wszystko spada na dorosłych – są powiadomienia w Librusie, są wiadomości w dzienniku elektronicznym, są grupy klasowe. I wszędzie trzeba być na bieżąco, bo coś może umknąć. A jeżeli dziecko przyjdzie do szkoły z pustymi rękami, to... no właśnie. Co się stanie? Czy naprawdę wydarzy się coś dramatycznego?

Grupy klasowe w zamyśle miały ułatwiać komunikację. W praktyce – prowadzą do zbiorowej paniki i powodują, iż rodzice śpią z telefonem pod poduszką. Bo może jeszcze ktoś coś napisze. Może jeszcze coś "trzeba mieć na jutro". Zatraciliśmy w tym wszystkim zdrowy rozsądek. Dzieci nie uczą się odpowiedzialności, bo nie mają kiedy. Przypominamy im o wszystkim. Pakujemy za nie plecaki. Ustalamy z innymi dorosłymi, co mają przynieść. I odruchowo reagujemy, jakby to nas oceniano, a nie nasze dzieci.

Może czas powiedzieć "stop" temu szaleństwu? Pozwólmy dzieciom samodzielnie pamiętać. Pozwólmy im zapomnieć. Zgubić bibułę. Przynieść tylko pędzelek, gdy inni mają brokat i cekiny. Niech nauczą się na własnych błędach. Bo w końcu to ich szkoła, nie nasza.

Idź do oryginalnego materiału