Przed porodem stworzyła listę reguł dla rodziny. Dostała wiadomość, iż "powinna się wstydzić"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Noworodki są bardzo podatne na infekcje, a zakażenie wirusem opryszczki może być dla nich śmiertelnie niebezpieczne. Fot. Wayne Evans/Pexels.com


Świeżo upieczeni rodzice mają prawo wyznaczać granice i ustalać własne zasady dotyczące kontaktów z ich nowo narodzonym dzieckiem. Choć tego typu reguły podyktowane są troską o zdrowie dziecka, nie wszyscy je rozumieją. Przekonała się o tym Australijka Nikki Jurcutz. Otrzymała wiadomość od babci, która nie ma zamiaru przestrzegać wyznaczonych zasad.


Stawianie bliskim granic w kontaktach z twoim dzieckiem może się spotkać z ich dezaprobatą, niezrozumieniem, próbą wywoływania w tobie poczucia winy. Zwykle taka reakcja wynika z... miłości. "Przecież jestem babcią, a babcie są od rozpieszczania!", możesz usłyszeć. Owszem, babcie kochają wnuki całym sercem i okazują im tę miłość tak, jak potrafią najlepiej. Problem w tym, iż ich sposób wyrażania uczuć nie zawsze jest dobry dla dziecka.

Lista zasad przed wizytą u noworodka


Nikki Jurcutz jest mamą, byłą sanitariuszką i współzałożycielką Tiny Hearts – platformy oferującej kursy pierwszej pomocy dla rodziców. Jej misją jest edukowanie rodziców na temat zagrożeń, na które narażone są niemowlęta i małe dzieci. Nikki ostrzegała rodziców przed podawaniem dzieciom winogron w całości czy zabawą balonami, które w przypadku pęknięcia mogą doprowadzić do zadławienia.

Bezpieczeństwo dzieci jest dla niej priorytetem, nic więc dziwnego, iż zasad, o których uczy, przestrzega również we własnym domu. Jakiś czas temu, kilka tygodni przed porodem, Nikki opublikowała listę reguł dla rodziny i przyjaciół, którzy zamierzają odwiedzić ją i jej nowo narodzoną córeczkę. Na liście znalazły się prośby o to, by nie całować dziecka, zrezygnować z wizyty, jeżeli jest się chorym, myć ręce przed kontaktem z maluchem, nie wpadać w odwiedziny bez uprzedzenia czy nie używać intensywnie pachnących perfum przed wizytą.

Wszystkie te zasady podyktowane są troską o zdrowie noworodka, którego układ odpornościowy nie pozostało w pełni wykształcony, przez co maluszek jest bardziej podatny na infekcje niż starsze dzieci. Ich respektowanie jest również oznaką szacunku dla rodziców, którzy mają pełne prawo decydować o tym, w jaki sposób zamierzają wychować swoje dziecko.

Zakaz całowania oburzył babcię


Najbardziej kontrowersyjny okazał się pierwszy punkt z listy, czyli zakaz całowania. Wielokrotnie pisałyśmy o "pocałunku śmierci". W przypadku noworodków i niemowląt zakażenie wirusem opryszczki, który przenosi się drogą kropelkową (m.in. przez pocałunek), może stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo. A jednak to właśnie ta zasada wzburzyła pewną babcię. Po tym, jak jej synowa pokazała jej listę stworzoną przez Nikki, kobieta odezwała się do autorki zasad:

"Powinnaś się wstydzić za rozprzestrzenianie informacji, które mają nas oddalić od naszej wnuczki. Straszysz matki i po co to komu? Ani ty, ani nikt inny nie powstrzymacie mnie przed całowaniem wnuczki!" – brzmiała jej treść.



W odpowiedzi edukatorka zamieściła na Instagramie zdjęcia noworodków i niemowląt zakażonych wirusem opryszczki wraz z nagłówkami artykułów, w których opisano ich historie. Jej zasada to nie wymysł, to nie fanaberia, której celem jest odseparowanie dziadków czy innych bliskich od nowo narodzonego dziecka. To granica, która ma uchronić maluszka przed niezwykle groźną chorobą.

Jak zauważyła Nikki, stawianie granic może być niekomfortowe dla obu stron. Jednak to właśnie te granice mogą uchronić dziecko.

źródło: au.news.yahoo.com


Idź do oryginalnego materiału