REKLAMA
W tym roku u nas matki przeszły same siebie, bo już od początku października podrzucają pomysły na świąteczne upominki. Pewnie ma to związek z tym, iż z roku na rok, coraz wcześniej w sklepach pojawiają się świąteczne ozdoby i gadżety- powiedziała Maja. - Niektóre to codziennie wrzucają nowe propozycje, a najlepsze są te, co nie proponują nic, ale wszystko krytykują. Mój mąż 2 lata temu wypisał się z takiej grupy rodzicielskiej właśnie przez debatę o świąteczne prezenty. Nie mógł tego przeżyć - dodała.
Zobacz wideo
Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"
Matka o grupie rodzicielskiej: Pikanie telefonu doprowadza mnie do szałuOkazuje się, iż u niektórych "przedświąteczna debata" zaczęła się jeszcze wcześniej - Spór o to, co dzieci mają dostać na święta, zaczął się już we wrześniu. Nie przesadzam. Już wtedy zaczęły się pierwsze pomysły i pierwsze dyskusje. Im dalej w las - tym oczywiście konkretniej.Pikanie telefonu o różnych porach dnia i nocy naprawdę doprowadza mnie do szału. Bo tu człowiek myśli, iż coś pilnego, odrywa się od pracy, a jakaś matka przesyła zdjęcia czekoladek z mikołajami z Action, Pepco czy innych sklepów. I się zaczyna cały spam- powiedziała Renata. - Jeszcze nie myślę o prezentach na Mikołajki czy Boże Narodzenie, ale wolałabym jeden konkretny prezent, niż tonę badziewia. Niestety nie wszyscy tak myślą. Budżet na jedno dziecko to 50 zł, więc w tej cenie można kupić już jakaś fajną rzecz (grę, puzzle, planszówkę, klocki magnetyczne, fajną książkę), a tu oczywiście jakieś kolorowanki, jakieś mazaczki, jakieś ‘pierdolety’, no i oczywiście czekoladki. Obowiązkowo czekoladowy Mikołaj, co to na półce w sklepie stoi już od sierpnia, a wcześniej był wielkanocnym zajączkiem - dodała wzburzona.
Rodzice na grupach rodzicielskich już w październiku zastanawiają się, jakie prezenty kupić dzieciom na święta Shutterstock, autor: Tequiero
Podobne doświadczenia ma Justyna. Nie ukrywała, iż miliony wiadomości na grupie dla rodziców z przedszkola to problem "który przysparza ją o ból głowy i z którym nic nie da się zrobić. - Tam są wrzucane wszystkie informacje, niestety i te ważne, i te mniej. Spory o paczki świąteczne to horror, naprawdę. Rodzice wrzucają wszystko, jak leci, mam wrażenie, iż często bez przemyślenia.Moim zdaniem trójka powinna wrzucać 2-3 propozycje, zrobić głosowanie i tyle. Bez zbędnych dyskusji, kłótni. Wiadomo, iż klasa czy grupa w przedszkolu ma kilkadziesiąt osób, zawsze ktoś napisze, iż jego dziecko to ma, a tego nie lubi- podsumowała.Klocki? Nie. Gry? Nie. Matka z trójki klasowej: To co mamy wymyślić za 40 zł?Karolina jest w trójce klasowej swojej córki, która chodzi do trzeciej klasy szkoły podstawowej. Przyznała, iż nic ją tak nie irytuje, jak wybieranie tego, co kupią dzieciom do paczek świątecznych od Mikołaja.Nasz budżet to 40 zł na dziecko. Zbieramy po 50 zł, ale 10 zł to upominek ma Mikołajki. Trudno znaleźć coś sensownego za 40 zł, nie oszukujmy się. Najgorsze jest to, iż jak jedna z matek, która pracuje w hurtowni, ogarnęła fajne klocki za 40 zł, to druga zaczęła się wykłócać, iż się nie zgadza, bo jej córka ma ich dużo i ona nie lubi się nimi bawić- powiedziała. - Naprawdę ręce opadają. Gry też są krytykowane, bo czyjś syn taką ma, jakaś córka takich nie lubi, a syn sąsiada mówił, iż jest kiepska. W sumie to doszłam do wniosku, iż co byśmy jako trójka nie kupili, to nigdy nie dogodzimy wszystkim. Nie da się - podsumowała.
"U nas w klasie nie ma demokracji". Prezenty kupuje trójka klasowa i koniecIwona z kolei nie musi zaprzątać sobie głowy świątecznymi prezentami, ponieważ trójka sama decyduje o tym, co kupi dzieciakom. Dzięki temu nie ma żadnych rodzicielskich sporów.U nas w klasie w sprawie wyboru prezentów (i każdej innej) nie ma demokracji. Autorytatywnie decyduje trójka klasowa, na co zgodziła się reszta rodziców na pierwszym zebraniu, gdy nikt nie chciał się do wspomnianej trójki zgłosić.- opowiadała. - Jestem przewodniczącą, razem z zastępczynią i skarbniczką zdecydowałyśmy, iż na prezenty mikołajkowe przeznaczamy w tym roku 25 zł. Jeszcze nie wiemy, co to będzie, ale postaramy się, żeby nie były to kolejne "kurzołapki" lub "durnostojki" - stwierdziła.Czy spotkałeś/aś się ze sporami rodziców odnośnie prezentów przedszkolnych/szkolnych dla dzieci? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniamy anonimowość.














