Przyjaciółka Marysi kilka lat temu wyjechała z rodzinnego domu, dobrze urządziła się w stolicy i marzyła, żeby sprowadzić rodziców bliżej siebie. Wtedy rodzice nie mieli jeszcze sześćdziesiątki, ale oboje jednogłośnie powtarzali: „My już starzy na przeprowadzki, nie chcemy, nie pojedziemy”. Odmawiali, aż w końcu czas zrobił swoje. Dziś Marysia patrzy na to ze smutkiem i codziennie dzwoni do swojej mamy, błagając ją, żeby sprzedała dom i przeprowadziła się bliżej.

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Marysia ma prawie 30 lat. Razem z mężem wyjechali z małego miasteczka do Warszawy, znaleźli pracę, stanęli na nogi, urodziła im się córeczka, która ma już cztery lata. Spłacają kredyt za niewielkie, ale własne mieszkanie w stolicy. Oboje dużo pracują, dziecko chodzi do przedszkola, a wieczorami zostaje z nianią, bo Marysia wraca późno z pracy – dojazdy zajmują jej sporo czasu, a korki w mieście są ogromne.

Do takiego trybu życia już przywykli. Jest im przykro, iż w tygodniu prawie nie mają czasu dla dziecka, ale nadrabiają to w weekendy: spacerują, czytają książki, chodzą razem do kina czy do centrów zabaw.

W rodzinnym miasteczku Marysi została jej mama. Marysia od dawna chce sprowadzić ją do siebie, kupić jej małe mieszkanie blisko własnego i żyć razem, pomagając sobie nawzajem.

Na początku była w tym odrobina egoizmu – chciała, żeby mama pomogła jej z dzieckiem i pozwoliła wrócić szybciej do pracy. Ale mama stanowczo odmawiała. Nie dlatego, iż nie chciała opiekować się wnuczką – przeciwnie, przez telefon często płakała, iż wnuczka rośnie bez niej, a wychowuje ją obca kobieta, jakaś niania. Ale o przeprowadzce choćby nie chciała słyszeć:

– Po co mi to potrzebne? – powtarzała. – Zostaw mnie z tym tematem. Tam nikogo nie znam. Co ja tam będę robić?

– A co robisz teraz? – pytała Marysia.

– Oj, kochanie, tutaj mam pełne ręce roboty! – odpowiadała mama. – Działka! Jak ja ją zostawię? Piwnica pełna przetworów! Przyjaciółki! I pies! A poza tym tutaj mam rzekę pod nosem, czyste powietrze… A u was? Po co mi to?

– Psa możemy zabrać, to żaden problem – przekonywała Marysia. – Przyjaciółki znajdziesz i w nowym miejscu, z psem na spacerach poznasz sąsiadów. Działkę można sprzedać albo wynająć. Twoje mieszkanie też sprzedamy i kupimy ci małe, przytulne mieszkanie blisko nas. Zajmiemy się wszystkim. A ty będziesz widzieć, jak wnuczka rośnie. Mama, proszę cię, pomyśl o tym.

– Nie, nie chcę więcej o tym gadać! – ucinała rozmowę mama. – Nie pojadę tam. Komu ja tam potrzebna? Gdzie się człowiek urodził, tam powinien też umrzeć.

Marysia już nie potrzebuje aż tak pomocy z córką – udało się znaleźć wspaniałą nianię, starszą panią z sąsiedztwa, która za przystępne pieniądze opiekuje się dzieckiem, przygotowuje obiad i sprząta mieszkanie. Ale marzenie, żeby mama mieszkała bliżej, nie opuściło Marysi. Wciąż próbuje ją przekonać, ale za każdym razem spotyka się z odmową.

Przed oczami ma przykład koleżanki z pracy. Kilka lat temu była w podobnej sytuacji – sama wyjechała do stolicy, urządziła się, chciała sprowadzić rodziców. Wtedy jej rodzice też powtarzali: „My już za starzy na zmiany”. Odmawiali, aż ojciec zmarł w zeszłym roku. Mama została sama, ma już ponad siedemdziesiąt lat, choruje, rzadko wychodzi z domu, pamięć coraz bardziej zawodzi. A koleżanka się rozrywa – tu ma nastoletnie dzieci i rodzinę, tam matkę, której nie ma kto podać szklanki wody.

– Trzeba było nie słuchać rodziców! – mówi teraz ze łzami koleżanka. – Trzeba było wtedy ich postawić przed faktem dokonanym. Teraz byliby blisko mnie, mogłabym się nimi opiekować…

Słuchając jej, Marysia jeszcze mocniej naciska na swoją mamę, ale odpowiedź wciąż jest ta sama:

– Zostaw mnie w spokoju! Mam prawo decydować o swoim życiu. Tu mi dobrze!

Znajomi mówią Marysi:

– Daj spokój. Twoja mama jest dorosłą kobietą i sama wie, co dla niej najlepsze. Ma prawo zostać tam, gdzie chce. Przecież nie wiesz, co będzie za parę lat. Niech cieszy się życiem tak, jak lubi.

Marysia jednak nie może się pogodzić z myślą, iż kiedyś może być za późno… Czy naprawdę bliscy powinni mieszkać blisko siebie? A może Marysia jest zbyt uparta? Życie jest przecież nieprzewidywalne – nikt nie wie, co przyniesie jutro.

Idź do oryginalnego materiału