Edyta była osobą kreatywną, pełną pomysłów i wyobraźni. Cokolwiek robiła, wychodziło jej to z gracją i urokiem. Miała też dobre serce cicha, skromna, ale niezastąpiona. Pracowała w wiejskiej szkole, ucząc najmłodszych uczniów.
Dzieci, rodzice, a choćby inni nauczyciele ją uwielbiali. Gdy ktoś zachorował, zawsze go zastępowała, choćby jeżeli musiała pracować na drugą zmianę.
Pani Edyto, nie umiem tego zadania mówił jej uczeń Jasiek.
A próbowałeś choć trochę pomyśleć? pytała, wiedząc, iż chłopiec wolałby ściągnąć niż samodzielnie rozwiązać zadanie.
Cierpliwie tłumaczyła, aż w końcu Jaśkowi rozjaśniało się w głowie.
O, to wcale nie takie trudne! cieszył się.
Edyta wychowała się w domu dziecka, później ukończyła studium pedagogiczne. Jako niemowlę została zostawiona na progu sierocińca imię nadała jej pielęgniarka, któremu się ono podobało, a nazwisko wymyślono na poczekaniu. Jak wszyscy w placówce, nauczyła się znosić upokorzenia w milczeniu. Komu miała się skarżyć?
Nie znała rodzicielskiej miłości, ale marzyła o własnej rodzinie. Wiedziała, iż gdy tylko będzie miała męża i dzieci, odda im całą niewykorzystaną czułość. Wyobrażała sobie, iż spotka mężczyznę, z którym stworzą wspólne życie.
Jednak los zrządził inaczej wyszła za Grzegorza, miejscowego kierowcę ciężarówki. Zwrócił uwagę na młodą nauczycielkę, a ona zapragnęła choć odrobiny szczęścia. Pewnego dnia zatrzymał ją i powiedział wprost:
Edyto, od dawna ci się przyglądam. Z ciebie porządna kobieta. Wyjdź za mnie. Nie umiem romansować, kwiatów nosić, jestem prosty w słowach. Starszy jestem, ale co z tego? Dom mam duży. Rodzice wcześnie odeszli, więc żyję sam. Chcę mieć w domu gospodynię.
Oczywiście Edyta marzyła o romantyzmie by ukochany padł na kolana z pierścionkiem. A tu zwykłe „wychodź za mnie”.
No dobrze, Grzesiu, zgadzam się odpowiedziała. niedługo odbył się skromny ślub, i zamieszkała w jego domu.
Przed ślubem niektórzy odradzali jej ten krok.
Edyto, zastanów się, Grześ nie jest człowiekiem dla ciebie. Masz artystyczną duszę, a on zwykły chłop. Jesteście z różnych światów.
Grzegorz zawsze był zamknięty w sobie, choć pracowity i ceniony przez przełożonych. Edyta mu się spodobała ładna, zgrabna, z długim warkoczem, który czasem układała wokół głowy. Miała zielonkawe oczy, była skromna i cicha. Taką żonę chciał.
Od pierwszych dni okazała się wzorową gospodynią. Wszystko lśniło, gotowała pysznie, a podwórko było czyste. Mąż jednak zauważał, iż ma swoje dziwactwa czasem recytowała wiersze na głos, śpiewała przy sprzątaniu, wieczorami oglądała seriale i dziergała na drutach, robiąc podarunki dla sąsiadów.
Z czasem zaczęła się martwić:
Dlaczego nie mamy dziecka? Minęło tyle czasu Wszyscy mają dzieci, a my nie.
Grzegorz też myślał o potomku. Widział, jak żona smutnieje.
Pewnie modli się, by zajść w ciążę myślał, słysząc jej szepty przed ikonami.
Sam był niewierzący, ale nie przeszkadzało mu to.
Niech wiesza obrazy, niech się modli. To jej sprawa.
Jako żona Edyta go zadowalała. Cicha, pokorna, szanowana w wiosce. Pewnego dnia wrócił do domu i zobaczył w podwórku kozę, potem kury wszystko bez jego zgody.
No cóż pomyślał to dla gospodarstwa.
Ale gdy zobaczył małego szczeniaka, wybuchnął:
Edyto, co to za kundel?! Po co nam to? Będzie nam później mioty rodzić!
Grzesiu, on taki malutki, przyszedł sam. Nie zrujnuje nas jedna miska zupy. Wszyscy mają psy na podwórku, niech i nas strzeże.
Przekonała go. Nazwali go Burek. Z czasem Grzegorz choćby zrobił mu budę i polubił go.
Pewnego dnia zauważył, iż do Burka przyszedł sąsiedzki Azor.
No, Burku, znalazłeś sobie kolegę. Będziecie mieli szczeniaki.
Edyta też zauważyła, iż suczka jest w ciąży. Mąż milczał, ale był coraz bardziej ponury. Wracając ze szkoły, spotkała sąsiadkę Martę.
Edyto, wybacz, ale jak ty możesz żyć z tym potworem?
Co się stało, ciociu Marto?
Grześ ci nie powiedział? sąsiadka zobaczyła jej zdziwienie. Wracałam od rodziny, widziałam, jak ciągnie Burka na smyczy. Spytałam, dokąd go prowadzi, odpowiedział, iż to nie moja sprawa. Ukryłam się za krzakami widziałam, jak oddał psa jakiemuś mężczyźnie.
Edyta złapała się za serce i pobiegła do domu.
Marto, może dlatego nie macie dzieci, iż Grześ jest taki okrutny
Gdy mąż wrócił, zapytała:
Grzesiu, gdzie Burek? Dlaczego buda pusta?
Nigdy nie widziała go tak wściekłego.
Co cię to obchodzi? Zapomniałaś, gdzie twoje miejsce? Psa nie ma i nie będzie. Nie potrzebujemy szczeniaków.
Edyta zamknęła się w pokoju i płakała.
Z kim ja żyję?
Grzegorz nie czuł winy, ale gdy żona milczała przez kilka dni, zaczął się niepokoić. Minął tydzień w ciszy. W końcu postanowił przeprosić.
Ja jestem mężczyzną, pierwszy podejdę. Baby zawsze obrażalskie.
Pogodzili się, ale coś w Grzegorzu pękło. Często myślał o Burku.
Pewnego dnia Edyta powiedziała:
Grzesiu, będziemy mieli dziecko.
Świetnie! Będzie syn! ucieszył się.
Ale po miesiącu Edyta trafiła do szpitala poroniła. Lekarz powiedział, iż będą jeszcze dzieci. Grzegorz starał się nie myśleć o tym, ale Edyta pogrążyła się w smutku.
Z czasem odzyskała siły, a później znów zaszła w ciążę. Lekarz ostrzegł:
Wszystko w porządku, ale uważaj na siebie.
Grzegorz otoczył ją opieką, ale i tym razem straciła dziecko. Oboje byli zrozpaczeni.
Pewnej nocy coś w Grzegorzu się zmienił. Przypomniał sobie Burka. Zaczął szukać tego mężczyzny, któremu go oddał, ale nie wiedział, kim był.
W końcu dowiedział się o