Jedno pytanie przed komunią, które zostaje w głowie na długo
"Czasem wystarczy jedno zdanie, żeby człowiek poczuł, iż grunt usuwa mu się spod nóg. Nie krzyk, nie kłótnia, ale pytanie, wypowiedziane spokojnie i z pewną oczywistością. Tak właśnie było ze mną – matką 9-letniej dziewczynki, która miała właśnie przyjąć Pierwszą Komunię Świętą.
Moja córka od miesięcy wiedziała, iż zbliża się 'ten dzień'. W białej albie, z różańcem w dłoniach, miała przystąpić do jednego z najważniejszych sakramentów w życiu katolickiego dziecka. Byliśmy po próbach, zakupach, zdjęciach. Wszystko zaplanowane.
Ale pewnego wieczoru usiadła obok mnie z telefonem w dłoni i powiedziała:
'Mamo, chcę mieć super makijaż. Taki jak te dziewczyny na TikToku'.
Pokazała mi nagrania a tam brokat, eyeliner, konturowanie, rozświetlacz. Miała wybrane konkretne style, 'soft glam', 'glass skin', 'barbie glow'.
Patrzyłam na nią i nie wiedziałam, co powiedzieć...
Chce wyglądać "jak księżniczka", ale czy to jeszcze o to chodzi?
Z jednej strony chciałam, żeby czuła się wyjątkowo. Każda mama chce, żeby jej córka w ważnym dniu czuła się piękna. Ale z drugiej – coś mi nie pasowało. Przecież to nie bal. To sakrament. Miałam wrażenie, iż dla niej liczy się głównie wygląd, a nie to, czym ta uroczystość tak naprawdę jest.
'Kochanie, to nie ślub. To Komunia' – powiedziałam łagodnie.
'Ale ja chcę wyglądać jak księżniczka'.
Zapytałam:
'A po co?'.
I wtedy padło to pytanie:
'Mamo, czy wyglądam wystarczająco jak influencerka?'.
Zamurowało mnie. Nie: 'czy jestem dobra?', 'czy jestem gotowa?', tylko... 'czy wyglądam jak influencerka'.
Boję się, kogo ja wychowałam...
Wtedy przysiadłam. Naprawdę się przestraszyłam.
To ja ją uczę, iż liczy się dobro, iż wygląd to nie wszystko, iż TikTok to nie życie. A ona – w tak ważnym momencie – martwi się, czy będzie miała wystarczająco mocny glow na zdjęciach?
Czy to jeszcze dziecko? Czy już produkt współczesnych trendów, filtrów, porównań?
W końcu się zgodziłam. Ale postawiłam warunek
Nie powiem – uległam. Umówiłam ją do fryzjerki, zrobiłyśmy delikatny makijaż – bez przesady, ale też bez kłótni. Powiedziałam jej tylko jedno:
'Makijaż może być piękny, ale ważniejsze, żeby to, co w środku, było jeszcze piękniejsze'.
Nie wiem, czy to do niej trafiło. Ale wieczorem, kiedy już zdjęła wianki, kiedy opadł ten cały komunijny kurz, powiedziała mi cicho:
'Mamo, byłam szczęśliwa. Bo byłam sobą'.
Może więc nie wszystko stracone...".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).