Odkąd jestem mamą, wiem, iż dziecięce pytania (szczególnie te zadawane na cmentarzach) potrafią być zaskakujące, zabawne, a czasem choćby nietypowe. Tym razem jednak obyło się bez rozważań na temat życia i śmierci, za to moje dwie córki zainteresowały się pewną rzeczą obecną chyba na każdym cmentarzu. Trochę się zdziwiłam, iż nie wiedzą, co to jest…
Świat się zmienia
Zauważaliście, iż mimo iż millenialsi to przez cały czas młodzi ludzie, to brzmią czasem jak sędziwi staruszkowie? Opowieści z cyklu: "kiedy byłem mały" dla współczesnych dzieci brzmią niemalże jak prehistoria. Pamiętamy czasy bez komórek, bieganie po blokowiskach czy wakacje na wsi, kojarzymy stare zawody, ale i sprzęty codziennego użytku, które dla naszych pociech, jak się okazuje, mogą być niezłą atrakcją, ale i abstrakcją.
Przekonałam się o tym podczas wizyty na cmentarzu. Moje 4-letnie dziecko zapytało nagle: "Mamo, co to?", a i starsza córka rzuciła się z zainteresowaniem na pomoc siostrze. Nie zdążyłam nic krzyknąć, gdy interesujące świata postanowiły osobiście sprawdzić, do czego służy ów przyrząd, a wtedy polała się woda prosto na buty.
Nie wiedziały co to
Abisynka, czyli ręczna pompa "za moich" czasów była chyba w każdym gospodarstwie i ogródku, do dziś jest ich pełno także na cmentarzach. Własnoręczne pompowanie wody było dobrą zabawą, ale też nie było niczym nadzwyczajnym.
Owszem, wiedza, jak działa taka pompa, nie jest niezbędna, by przetrwać. Ot, interesująca lekcja fizyki. Pokazuje to jednak, jak bardzo zmienia się świat, w którym żyjemy.
