" Realia małej miejscowości znałem z życia"

slowopodlasia.pl 14 godzin temu
Jak zaczęła się pana przygoda z pisaniem? Zacząłem pisać jeszcze w gimnazjum. To były bardzo nieporadne próby, zaczynałem od fantastyki. Dzięki nim nauczyłem się jednak, jak pisać, mimo iż moje próby nie były zbyt dobre. Z czasem moje pisarstwo dojrzało i nabrałem dystansu. Część tamtych opowiadań wykorzystałem później przy tworzeniu „Ducha jeziora”. Sam początek książki, utrzymany w horrorowym stylu, to przerobiony fragment wcześniejszego tekstu.Czy książka ma związek z pana rodzinnymi stronami? Fabuła nie jest bezpośrednio związana z moimi rodzinnymi stronami, ale świat, w którym rozgrywa się akcja - mała mazurska wioska, bazuje na moich doświadczeniach z dzieciństwa na wsi. Opisałem rzeczy, które sam przeżyłem. Niektóre postacie też są wprost zaczerpnięte z życia, co jest takim małym puszczeniem oczka do mojej rodzinnej wioski.Skąd pomysł na główną bohaterkę - dziennikarkę? Główna bohaterka, Eliza, to dziennikarka i pisarka. Wplotłem w nią trochę swoich własnych pisarskich ambicji. Eliza odnosi niespodziewany sukces, a potem przenosi się z dużego miasta do małej wsi, to też pewna wizja tego, co sam chciałbym osiągnąć. jeżeli zaś chodzi o charakter postaci, inspirowałem się moją żoną - wtedy jeszcze narzeczoną. Ona pewnie choćby nie wie, iż była wzorem dla tej postaci.Jakie motywy poza intrygą kryminalną porusza książka? Chciałem stworzyć coś na wzór klasycznego kryminału w stylu Agathy Christie, której jestem fanem - nawiązania do jej książek można znaleźć w powieści. Ale dodałem coś od siebie - zależało mi na tym, by czytelnik nie był pewien, czy czyta kryminał, thriller czy horror. Wątki kryminalne przeplatają się z ludowym mistycyzmem, legendami, aż do momentu, gdy trudno odróżnić fakty od wierzeń.Czy „Duch jeziora” to jednorazowa powieść? Nie. Druga książka o przygodach Elizy jest już w trakcie pisania. Planuję ją skończyć jeszcze w tym roku. To nie będzie kontynuacja fabularna, ale raczej kolejna historia z tą samą bohaterką - tak, by można było czytać książki niezależnie.Jak wyglądało dokumentowanie fabularnego tła? Realia małej miejscowości znałem z życia, więc opisałem to, co sam przeżyłem - relacje sąsiedzkie, codzienność na wsi. Trudniejsze były aspekty śledztwa. Tu z pomocą przyszli mi bliscy, m.in. mój wujek, policjant z Białej Podlaskiej, i inni znajomi. Odpowiadali cierpliwie na moje pytania, czasem bardzo naiwne.Jak mieszkanie w Chinach wpłynęło na pana pisarstwo? Do Chin wyjechałem w 2014 roku, początkowo jako student na wymianie, dziś jestem nauczycielem akademickim i wykładam język polski w Kantonie. Jestem też tłumaczem. Dzięki temu mogę porównywać styl pisania chiński i zachodni. Chińskie pisarstwo jest bardziej delikatne, pełne niedopowiedzeń, co mi odpowiada. W mojej książce pojawia się też wątek chiński - na pozór niepasujący do mazurskiej wsi, ale wyjaśniony w fabule.Czy odległość od Polski pomaga czy przeszkadza w pisaniu o niej? Technicznie przeszkadza, trudniej o szybki kontakt, nie można pojechać w konkretne miejsce. Ale z drugiej strony - daje dystans. Pewne codzienne rzeczy się zacierają, przestaje się o nich myśleć. Można je pokazać w sposób bardziej eteryczny niż realistyczny, co bywa przydatne w pisaniu.Czy książka zawiera konkretne wspomnienia z dzieciństwa? Tak, jest ich sporo. Często dotyczą one sąsiedzkich kłótni czy zabawnych sytuacji. Gdy w książce pojawia się coś humorystycznego z życia wsi, jest spora szansa, iż to coś, co naprawdę widziałem. Postacie też mają swoje odpowiedniki w prawdziwym życiu - znajomych, sąsiadów, członków rodziny. Staram się pokazywać ich jako osoby wielowymiarowe, a nie stereotypowe sylwetki.Jaki ma pan proces pisarski?Pisanie składa się z dwóch części - pierwsza to wymyślanie fabuły, co daje dużo radości, zwłaszcza gdy uda się rozwiązać jakiś problem. Druga - to ciężka praca, przelewanie myśli na papier. Wymaga samodyscypliny. Kiedyś próbowałem pisać w kawiarniach - zwykle bez efektu. Teraz codziennie siadam w salonie i piszę kilka stron, niezależnie od weny. To najbardziej efektywny sposób.Czy konsultował pan książkę z kimś bliskim? Cały czas. Moja żona czytała każdy rozdział, czasem po kilka razy. Dzieliła się przemyśleniami. Inni członkowie rodziny też pomagali. Czasem ich zasypywałem pytaniami, bez nich nie dałbym rady napisać tej książki.Jakie emocje towarzyszyły panu, gdy trzymał pan w rękach swój pierwszy egzemplarz? Było sporo emocji - przede wszystkim duma, iż udało się spełnić marzenie z gimnazjum. Ale też świadomość, iż trzeba jeszcze dużo zrobić - rozpromować debiut i zadbać o to, by kolejne książki dotarły do jak największej liczby czytelników.Książka miała premierę 10 lipca, autor Mateusz Kwiatkowski napisał już kolejną powieść, a teraz pracuje nad trzecią publikacją. Fot. Wydawnictwo InitiumNad czym pan w tej chwili pracuje? Gotowa jest już druga książka - niezwiązana z „Duchem jeziora”. To bardziej thriller niż kryminał, a akcja dzieje się na antarktycznej stacji badawczej. Nigdy tam nie byłem, więc musiałem wszystko dokładnie zbadać. Książka jest gotowa do druku, czekamy tylko na premierę. Równolegle piszę kolejną historię z Elizą w roli głównej - będzie rozwiązywać zupełnie nową zagadkę.Czy jako nauczyciel akademicki w Chinach dzieli się pan swoją twórczością z tamtejszymi studentami? jeżeli tak, jakie są ich reakcje?Staram się zachęcać studentów do czytania po polsku, ale niekoniecznie poprzez narzucanie im swoich własnych tekstów. Wykorzystuję je za to jako ćwiczenia z pisania lub gramatyki. Studenci wtedy zwykle skupiają się na zrozumieniu poszczególnych zdań, a nie na czerpaniu przyjemności z lektury. Wiem za to, iż kilkoro absolwentów już sięgnęło po egzemplarz "Ducha jeziora", a ja z niecierpliwością czekam na ich recenzje.Czy pisząc kolejne książki, myśli pan o konkretnym czytelniku – na przykład o kimś ze swojej rodziny, znajomych, czy o zupełnie anonimowym odbiorcy?Pisanie kryminałów to forma zabawy pisarza z czytelnikiem - ten pierwszy ustala reguły i rozrzuca wskazówki, a drugi próbuje je pozbierać i ułożyć w rozwiązanie tajemnicy. Całe wyzwanie tkwi w stworzeniu takiej powieści, po przeczytaniu której czytelnik będzie czuł satysfakcję niezależnie od tego, czy domyśli się zakończenia czy nie. Myślę, iż planując fabułę, należy brać pod uwagę zarówno bardzo dociekliwe osoby, jak i te, których interesuje jedynie poznanie historii. I właśnie w ten sposób staram się komponować moje opowieści.Wspomniał pan o mistycyzmie i legendach w „Duchu jeziora" – czy interesuje się pan folklorem na co dzień? Może zbiera pan ludowe opowieści?Zamiłowanie do ludowych legend zrodziło się u mnie jeszcze w młodości. Często brałem udział w szkolnych lub gminnych konkursach pisarskich i oratorskich, których tematem były właśnie lokalne legendy. Myślę, iż miało to duży wpływ na tematykę mojej pierwszej książki.
Idź do oryginalnego materiału