Rewolucja w szkołach od 2026 roku. Te lekcje nie będą trwały 45 minut, a 3 godziny

mamadu.pl 14 godzin temu
Od września 2026 roku w klasach IV-VI znikną oddzielne lekcje biologii, chemii, fizyki i geografii. Zastąpi je jeden przedmiot przyroda, realizowana w trzygodzinnych blokach zajęć. Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada, iż nowa formuła ma zachęcić uczniów do nauki poprzez doświadczenia, eksperymenty i pracę w terenie.


Przyroda w 3-godzinnym bloku zajęć


Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało, iż od września 2026 roku uczniowie klas IV–VI zamiast oddzielnych przedmiotów: biologii, chemii, fizyki i geografii, będą uczyć się jednego, zintegrowanego przedmiotu – przyrody w nowej, połączonej formule.

Już teraz MEN intensywnie pracuje nad podstawą programową oraz zasadami prowadzenia zajęć. Przedmiot będzie realizowany według nowej podstawy programowej pod nazwą "Reforma26. Kompas jutra".

Decyzja o połączeniu czterech przyrodniczych przedmiotów wynika z chęci powrotu do systemu nauczania sprzed reformy likwidującej gimnazja. W tamtym modelu w klasach IV–VI funkcjonowała przyroda, a dopiero w gimnazjum była dzielona na cztery odrębne przedmioty.

Tym razem jednak ma być ona nauczana w sposób nowocześniejszy, z większym naciskiem na doświadczenie i praktyczne elementy edukacji. W niedawnej rozmowie z Polskim Radiem wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer poinformowała, iż przyroda wróci w formie trzygodzinnych bloków zajęć, zamiast standardowych 45-minutowych lekcji.

MEN stawia na doświadczanie


Resort chce, aby uczniowie mieli czas na obserwacje przyrody, przeprowadzanie eksperymentów oraz pracę w grupach – co często jest trudne do zrealizowania w ramach jednej, krótkiej lekcji.

W czasie takiego bloku będzie można wyjść z klasą do parku czy lasu, a także przeprowadzić większe projekty badawcze.

Przyroda w tym systemie będzie nauczana przez trzy lata szkoły podstawowej, a MEN planuje, by bloki były jednolite dla wszystkich klas. Ostateczna decyzja, czy trzy godziny zostaną zrealizowane w jednym ciągu, czy podzielone na trzy osobne lekcje, będzie należała do nauczycieli.

Nowa formuła ma dać uczniom i nauczycielom szansę na bardziej angażującą, praktyczną naukę przedmiotów przyrodniczych. Inspiracją są rozwiązania stosowane w Australii i Wielkiej Brytanii, gdzie lekcje opierają się w dużej mierze na doświadczeniach prowadzonych w terenie.

Choć w teorii brzmi to obiecująco, część nauczycieli obawia się negatywnych skutków zmian – m.in. możliwych cięć etatów oraz braku odpowiedniego zaplecza w szkołach do przeprowadzania eksperymentów i pracy w grupach.

Źródło: businessinsider.com.pl


Idź do oryginalnego materiału