Rodzic-kosiarka gorszy niż helikopter. Nie rób tego swojemu dziecku, bo zapłaci za to wysoką cenę

mamadu.pl 2 lat temu
Zdjęcie: Dziecko musi doświadczać porażek, nawet jeśli trudno ci na to patrzeć. Usuwając wszystkie kamienie spod jego stóp, nigdy nie nauczysz go pewnie stąpać. Fot. East News


Dziecko to nasz najcenniejszy skarb. Chcielibyśmy, aby jego życie było pozbawione zmartwień, aby mogło rozwijać skrzydła w dziedzinach, które są jego domeną. Jednocześnie kusić może nieco usuwanie z drogi dziecka wszelkich trudności. Bo czemu ma się zajmować takimi drobiazgami? Lepiej, żeby skupiło się na tym, co dla niego ważne. Dokładnie tak zachowują się rodzice-kosiarki.


Rodzic-kosiarka nie pozwala dziecku odkryć, iż w życiu można natrafić na przeszkody i trudności, iż czasem trzeba wyjść ze strefy komfortu.

Jego dziecko dorasta w przekonaniu, iż świat jest wyłącznie miłym miejscem. Kiedy odkrywa, iż jest inaczej, nie potrafi się odnaleźć.

Usuwanie przeszkód z drogi dziecka nie ułatwia mu wędrówki przez życie, bo w końcu i tak będzie się musiało z nimi zmierzyć, tyle iż nie będzie mieć do tego narzędzi.


Więcej niż helikopter


Pewnie nie raz spotkaliście się z określeniem rodzic-helikopter. To człowiek, który zawsze jest w gotowości, żeby wyciągnąć dziecko z kłopotów czy nieprzyjemnych sytuacji. Helikopter wyczuwa początek kłopotów i od razu reaguje. Kosiarka jest krok z przodu. Jej dziecko choćby nie wie, iż coś potencjalnie może sprawić mu kłopoty.

Kosiarka idzie przed dzieckiem i wiedząc, iż coś może być dla niego trudne lub niewygodne, zabierze to, nim dziecko zauważy przeszkodę. Rodzic-kosiarka zrobi, co w jego mocy, aby jego dziecko nie doświadczyło nie tylko porażki, ale choćby rozczarowania, stresu, żeby nie musiało wychodzić ze strefy komfortu, żeby żyło w utopijnym świecie.

Co robi kosiarka


Kosiarka pójdzie na początku roku szkolnego do nauczyciela, żeby powiedzieć, iż jej dziecko jest nieśmiałe i nie może odpowiadać ustnie przy całej klasie. Będzie przekonywać, iż potomek w domu jest przebojowy i umie płynnie czytać i świetnie liczyć, a wszelkie trudności edukacyjne wynikają z niekompetencji nauczyciela.

Ale aktywność rodziców-kosiarek nie ogranicza się do strefy edukacji. Wychodząc z dzieckiem na plac zabaw, wypatrują dzieci, przy których ich własne pociechy mogą zabłysnąć, od których nie doświadczą odrzucenia. Kosiarka jest gotowa zorganizować zabawę wszystkim w okolicy, pod warunkiem iż jej własne dziecko będzie gwiazdą w tym przedstawieniu.

Szósty zmysł każe jej przewidywać potencjalne konflikty i niepowodzenia. Nie będzie czekać, iż do nich dojdzie, tylko zrobi wszystko, aby dziecko choćby nie spostrzegło, iż coś wisi w powietrzu. jeżeli kolega potomka kosiarki ma hulajnogę, na widok której dziecku świecą się oczy, kosiarka kupi jeszcze nowszy model. Bo jej dziecko nie może poczuć się gorsze.

Kosiarka idzie przed dzieckiem i toruje mu drogę. Jego życie ma być jak spacer po polu golfowym, żadnych nierówności, wszystko jasne i maksymalnie łatwe. Ten rodzic nie pozwoli, by dziecko upadło. Tyle iż jeżeli nie upada, to jak nauczy się wstawać? Rolą rodzica jest dać dziecku narzędzia, które pozwolą mu pokonać drogę, a nie dostosowywać drogę do dziecka.

Złudna to ochrona. Bo biorąc na siebie wszystko, nie tylko się frustrujesz i przyjmujesz na siebie odpowiedzialność za wszystkie porażki, za zapomniane prace do domu i brak zaproszenia na urodziny koleżanki. Oczywiście, do pewnego momentu możesz trzymać dziecko w złotej klatce i udawać, iż czekają je tylko sukcesy, ale w końcu i tak pozna prawdę.

Nie przeżyjesz życia za dziecko


W czasach obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej żartowało się, iż syn będzie musiał zabrać mamę do wojska, bo sobie nie poradzi, jeżeli ta była klasyczną kosiarką. Dziś wojsko nie jest obowiązkowe, ale syn czy córka i tak w końcu będą musieli poradzić sobie sami. Twój wpływ na przeszkody na drodze dziecka może trwać maksymalnie do matury, a co potem?

Pójdziesz do dziekana i powiesz, iż nie będzie zdawać ustnych egzaminów na studiach, bo jest nieśmiały, bo go to stresuje? Sądzisz, iż to mu pomoże w dorosłym życiu? Przyzwyczajona do wiecznego ratowania dziecka z opresji, nim do niej dojdzie, będziesz miała problem, żeby powiedzieć "dość" samej sobie, wyznaczyć czas, w którym rozpoczniecie naukę samodzielności.

Twoje dziecko w końcu trafi do świata, w którym będzie musiało wytrwale o siebie walczyć. Znać nie tylko swoje mocne i słabe strony, ale też ustawić własne priorytety. Co nimi będzie: rodzina, praca, a może postanowi być średniakiem i zachować maksymalny work-life balance?

Jeśli nie będzie miało narzędzi do radzenia sobie z porażkami, nie będzie umiało po nich wstawać i próbować inaczej, to w dorosłym życiu wyląduje na kozetce lub załamie się przy pierwszym większym niepowodzeniu

Nie uchronisz dziecka przed dorosłością. Trzymając je z dala od problemów, np. do 10. urodzin, robisz mu więcej krzywdy, niż dajesz wsparcia. Każda porażka uczy, każde drobne niepowodzenie, odrzucenie przez rówieśników uczy.

To są cenne lekcje, które na drobnych przykładach zapisują się w dziecięcym mózgu jako kod radzenia sobie z trudami. Z czasem będzie go rozbudowywać i czerpiąc z wcześniejszych doświadczeń, będzie miało kompas, aby z kłopotów się wydostać.

Jeśli nie pozwolisz mu zdobywać tej wiedzy i umiejętności od małego, to tak, jakbyś kogoś, kto nigdy nie zamoczył stóp, wrzuciła do oceanu i kazała mu płynąć. To zwyczajnie nie ma prawa się udać.

Dzieci kosiarek


Człowiek z każdych kłopotów wychodzi silniejszy, odporniejszy i bogatszy w nowe doświadczenia. Dzieci kosiarek, nie mając ich, pielęgnują w sobie te cechy, które sprawiają im trudności. Nieśmiałe zamykają się jeszcze bardziej, te z trudnościami w nauce zawsze mają gotowe usprawiedliwienie.

Ich samoocena jest niska, a umiejętność radzenia sobie z kłopotami - żadna. Te dzieci często dorastają w przeświadczeniu, iż nie są dość dobre, aby rodzic im zaufał. Często odczuwają smutek z powodu braku możliwości sprawdzenia się, ich ambicje są niewielkie, bo wiedzą, iż rodzic wszystko jakoś załatwi. Kiedy odnoszą sukces, nie potrafią się z niego cieszyć, bo podskórnie czują, iż nie zapracowały na niego same.

Pozwól dziecku się potykać, szukać rozwiązań. To zaprocentuje w przyszłości. Kiedy będzie potrzebowało pomocy, samo ci powie, a wtedy ty zatroszcz się o to, aby pomóc znaleźć mu rozwiązanie, a nie usunąć z jego drogi problem.

Idź do oryginalnego materiału