Rodzić w czterdziestym siódmym? Wyzwania i decyzje późnego macierzyństwa w Polsce

newskey24.com 1 tydzień temu

**Dziennik, 15 maja 2024**

Rodzić w czterdziestce? Zwariowałaś? Masz prawie pięćdziesiąt lat! krzyczała Krystyna, moja przyjaciółka i koleżanka z pracy.

A co mam robić, Krysiu? Dziecko już jest odpowiedziała cicho przyszła mama, wzruszając ramionami.

Jak to co? Mówisz jak stara baba z przedwojennej wsi! Są tabletki, są inne sposoby

Krystyna, nie zabiję dziecka! przerwała jej ostro Ewa. choćby nie wiem, czy donoszę. Ale jeżeli Bóg da urodzi się.

No to sobie rób, co chcesz machnęła ręką Krysia. Głupia jesteś.

Ewa wracała do domu z mieszanymi uczuciami. Żałowała, iż powiedziała o ciąży najpierw przyjaciółce, a nie Wojtkowi. Ale jednocześnie cieszyła się, iż podjęła decyzję. Dziwnie, te słowa Krysi tylko utwierdziły ją w przekonaniu, iż trzeba urodzić. Teraz musiała powiedzieć matce i dorosłemu synowi, Jakubowi.

Z Wojtkiem nie bała się rozmowy. Marzył o dziecku od dawna, odkąd się zeszli.

Razem zamieszkali dziesięć lat temu, po rozwodzie Ewy z pierwszym mężem, ojcem Jakuba. Rozwód poszedł gładko sąd choćby nie pytał o przyczyny, bo Marek stawił się pijany. Sędzia tylko westchnął: Wszystko jasne. Rozwód przyznaję.

Tego samego dnia Marek zniknął, rzucając tylko, iż alimentów płacić nie będzie.

Ewa choćby nie walczyła. Była wdzięczna, iż uwolniła się od tego ciężaru. Po rozwodzie odetchnęła i postanowiła, iż już nigdy nie zwiąże się z żadnym mężczyzną.

Ale wtedy w pracy pojawił się Wojtek. Zaczął się do niej zalecać niezdarnie, ale szczerze. Spodobało jej się. Miesiąc później byli parą. niedługo poznał jedenastoletniego Jakuba.

Wujku Wojtku, wpadaj do nas! prosił chłopak.

Przyjdę.

I rzeczywiście przyszedł, z prezentem i słodyczami. Z czasem został na noc. Aż w końcu zamieszkał z nimi na stałe.

Ewuniu, urodź mi córeczkę poprosił rok później. Miała wtedy trzydzieści osiem lat i uważała, iż to za późno. Zawstydzona, wzruszyła ramionami ale potem poszła do lekarza i założyła spiralę.

Gdy zaczęli rozmawiać o dziecku, była żona Wojtka wyjechała do sanatorium, ale ich córka, Zosia, zachorowała i nie mogła jechać.

Weź Zosię na kilka dni poprosiła Ewę.

Nie protestowała. Dziewczynka była miła i grzeczna. Tylko iż teraz była żona dzwoniła codziennie, pytając o córkę. Wojtek odpowiadał szczegółowo. Ewie wydawało się, iż między nimi znów iskrzy. Bała się go stracić, więc postanowiła urodzić mu dziecko, by nie wrócił do byłej.

Lecz po usunięciu spirali ciąża nie nadchodziła. Ewa zrobiła badania wszystko było w porządku. Lekarz zasugerował, by przebadał się Wojtek. Ale ten już zmienił zdanie:

Nie pójdę do żadnego lekarza! jeżeli nie ma dziecka, to widocznie tak ma być. Wychowamy Zosię i Jakuba, doczekamy wnuków.

Ewa próbowała go namówić, ale nie dał się przekonać. I wtedy niespodzianka!

Sześć tygodni. Ciąża rozwija się prawidłowo. Słyszalne bicie serca.

Jak ja donoszę w moim wieku? spytała lekarza.

Doświadczona ginekolog uśmiechnęła się:

Nie jest pani pierwszą. Rodzą i wychowują. Ale to pani decyzja.

Wahała się, więc najpierw powiedziała Krystynie. A po tej rozmowie zdecydowała.

Już mnie nikt nie przekona! Będę miała córkę! myślała, idąc do domu. Zadzwoniła do Wojtka, mówiąc, iż ma istotną sprawę.

Co się stało? spytał, gdy weszła.

Nie ze mną. Z nami. Zostaniemy rodzicami.

Jesteś w ciąży?

Sześć tygodni. Byłam dziś na USG.

Ewuniu oboje mamy prawie pięćdziesiątkę. Jak je wychowamy?

Wojtek! Jak? O kant tyłka! Mogłeś mnie chociaż wesprzeć!

Nie jestem przeciw! Cieszę się! oprzytomniał. Tylko się zmartwiłem. Ale masz rację damy radę. Myślałem, żeby urządzić warsztat w przybudówce. Będę dorabiał. Teraz mam motywację.

Świetnie. Będą nam potrzebne pieniądze.

Zachęcona jego reakcją, Ewa postanowiła powiedzieć matce. Sama urodziła ją późno, więc liczyła na zrozumienie. Ale reakcja była inna:

Wiesz, iż w twoim wieku ryzyko chorób u dziecka jest większe? Przerywaj, póki czas.

Mamo, co ty mówisz? Nie chciałabyś poniańczyć wnuczki?

Gdzie mi do niańczenia? Sami niedługo będę potrzebowała opieki!

Daj spokój! Jesteś w świetnej formie.

Głupoty opowiadasz! Na mnie nie licz. Wyhodowałam ci Jasia, a teraz sama się martw.

Przecież mam Wojtka!

Tak, ale nie męża.

Co to zmienia?

Wszystko! Pierwszy też był, a potem uciekł.

Marek pił i kradł! A Wojtek od dziesięciu lat się nami opiekuje.

A nie ożenił się? Zastanów się, dlaczego. Powiedziałaś mu o ciąży, a on milczy. Dobrze, iż przynajmniej rzeczy nie spakował.

Dobra, mamo, idę. Sprawdzę, czy Wojtek nie uciekł odparła z goryczą.

Idź, sprawdzaj! Biegaj za nim! Jesteś teraz młodą matką!

Po tej rozmowie Ewie zrobiło się niedobrze. W domu poczuła zawroty głowy i ból w dole brzucha. Wojtek był w pracy, więc wezwała karetkę.

Ma pani wysokie ciśnienie. Proponuję szpital powiedział ratownik. Zgodziła się.

Następnego dnia lekarz oznajmił:

Jeśli chce pani donosić ciążę, będzie leżeć do porodu.

Będę leżeć odpowiedziała stanowczo.

Wojtek obiecał, iż wszystko ogarnie i będzie odwiedzał jej matkę.

Dzięki, kochanie. Mama boi się, iż o niej zapomnimy.

Tak się boi, iż prawie cię zabiła strachem.

Nie gniewaj się na nią. To wiek.

Nie gniewam się. Przywykłem. Teściowa jak z horroru.

Nie jest twoją teściową szepnęła.

To się zmieni. Po porodzie. Teraz nie możesz wstać, by pójść do USC

Idź do oryginalnego materiału