Odezwała się do nas mama 11-letniej dziewczynki, która z niepokojem obserwuje, jak jej córka coraz bardziej polega na telefonie w każdej sytuacji. - Ostatnio poprosiłam ją, by ugotowała jajka na miękko. Nie wiedziała jak. Zamiast zapytać mnie, czy tatę, od razu pobiegła po telefon do swojego pokoju - opowiada nam pani Agata (imię zostało zmienione). - Podobnie jest, gdy odrabia zadanie domowe. Widzę, iż nie chce jej się poszukać w książce, no bo wiadomo, w telefonie szybciej pojawi się odpowiedź. I tak jest dosłownie na każdym kroku - dodaje kobieta.
REKLAMA
Zobacz wideo Sarsa o dzisiejszej młodzieży. "Oni sami nie wiedzą czego chcą"
Matka przyznaje, iż na początku podchodziła do tego z dystansem. "Takie czasy", myślała, przecież dzieci dorastają w świecie ekranów. Ale z biegiem miesięcy zaczęła zauważać, iż jej córka nie potrafi funkcjonować bez telefonu. Nie chodzi tylko o kontakt z koleżankami, ale o każdą, choćby najprostszą czynność. - Ostatnio choćby sprawdzała, kiedy jest 11 listopada. Wiedziała, iż to święto, ale nie skojarzyła, iż naprawdę wypada 11 listopada. No, myślałam, iż spadnę z krzesła - opowiada nam czytelniczka.
Telefon kontra logiczne myślenie
Rodzice coraz częściej zauważają podobne sytuacje. Telefony stały się dla dzieci przedłużeniem ręki i pomagają im w myśleniu. Zamiast zapytać, spróbować, przypomnieć sobie, najpierw sięgają "po ekran". - Za moich czasów nie było telefonów i mogliśmy polegać tylko na książkach i na tym, co w nich znaleźliśmy - mówi nam pani Marta, mama nastolatka. - Jak czegoś nie wiedziałam, szukałam w podręczniku albo pytałam starszych. Trzeba było pomyśleć, pokombinować. A teraz ci uczniowie mają wszystko podane na tacy.
Wielu rodziców dodaje, iż nie chodzi o samą technologię, bo nikt nie ma pretensji, iż dzieci mają do niej dostęp. Chodzi o to, iż uczniowie nie próbują już dojść do niczego samodzielnie. Zamiast ruszyć głową, od razu uruchamiają wyszukiwarkę. Jak opowiada nam pani Marta: - Jak proszę mojego syna, żeby obliczył coś w pamięci, to patrzy na mnie jak na kosmitkę. choćby proste rzeczy musi sprawdzić w internecie. Czasem mam wrażenie, iż jakby zabrakło mu baterii w telefonie, to by się zgubił we własnym pokoju.
Pani Agata, mama 11-latki, o której wspominaliśmy na początku, nie ukrywa, iż się martwi o córkę. - Mówię jej: Zastanów się chwilę, spróbuj sama. Nie wszystko musisz sprawdzać. Ale ona wtedy patrzy na mnie z niedowierzaniem, jakby to było coś zupełnie bez sensu. Bo przecież szybciej jest wpisać w telefon. Rodzice coraz częściej mówią, iż boją się o przyszłość swoich dzieci. Nie o oceny w szkole, tylko o to, iż nie potrafią myśleć samodzielnie.
Pokolenie na skróty
Wielu dorosłych zauważa, iż młodsze pokolenie chce wszystkiego "tu i teraz". jeżeli coś nie działa natychmiast, dzieci tracą cierpliwość. Chcą wyników, a nie procesu. - Mój syn, jak nie zna odpowiedzi, nie myśli - mówi pan Robert, tata czternastolatka. - Od razu Google albo chatGPT. I wszystko jedno, czy chodzi o zadanie z historii, przepis na naleśniki, czy pytanie o pogodę. choćby jak coś wie i tak musi to sprawdzić, żeby się upewnić.
Telefony z jednej strony ułatwiają życie, ale z drugiej odbierają poczucie, iż człowiek potrafi sam. Dzieci rosną w przekonaniu, iż nie trzeba nic wiedzieć, wystarczy wiedzieć, gdzie wpisać pytanie.
A Ty, co sądzisz o współczesnym pokoleniu dzieci? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl









