Rodzice nie kryją oburzenia. Matka: "Tylko nauczyciele mają all inclusive"

mamadu.pl 1 dzień temu
"Wielki Piątek. W kalendarzu: dzień jak każdy inny. W pracy: pełne obroty. W domu: totalna dezorientacja. A w szkole? Cóż… 'nie ma lekcji, jest opieka świetlicowa'. Brzmi jak miła alternatywa? Niekoniecznie, jeżeli jesteś rodzicem, który właśnie kombinuje, co zrobić z dzieckiem, zanim sam stanie w korkach, żeby dotrzeć na spotkanie w firmie" – czytam we wstępie listu, który kipi aż od emocji.


To zakłamywanie rzeczywistości


"Bo przecież nikt głośno nie mówi, iż w Wielki Piątek szkoła tylko formalnie jest otwarta, ale tak jakby zamknięta. Dzieci trafiają na dyżury do świetlicy, która działa bardziej z obowiązku niż z realnej potrzeby. Bez zajęć, bez konkretów, z grupką przypadkowych uczniów siedzących nad kolorowankami, z zegarkiem w ręku odliczających do końca dnia. Taki szkolny survival przed świętami.

I ja to wszystko rozumiem, nauczyciele też ludzie, też chcą świąt, też mają rodziny. Tylko iż ktoś chyba zapomniał, iż rodzice też mają pracę, deadline'y i przełożonych, którzy nie przyjmują 'świetlicowych okoliczności łagodzących'.

Nie dziwię się więc, iż coraz więcej rodziców mówi wprost: 'Tylko nauczyciele mają all inclusive, a inni zasuwają na najwyższych obrotach'. Wolne ferie, długie weekendy, święta – szkoła gaśnie, a my zostajemy z pytaniem: co zrobić z dzieckiem?

Oczywiście, zostaje opcja z dziadkami, z sąsiadką, może zdalna praca 'na pół gwizdka', chociaż to często oznacza pracę wieczorem, gdy dziecko już śpi. Można też oddać dziecko do świetlicy, tylko powiedzmy to sobie szczerze, nie po to je wychowujemy z troską i uwagą, żeby spędzało cały dzień w przypadkowej grupie uczniów.

Nie oczekuję cudów. Ale może, zamiast organizować 'dyżury bez treści', szkoły mogłyby pomyśleć o jakimś sensownym planie na takie dni? Chociaż trochę zajęć, coś twórczego, coś angażującego. Nie każdy rodzic ma komfort pracy zdalnej, nie każdy ma babcię za rogiem. A nasze dzieci też zasługują na coś więcej niż byle jak przeczekany dzień.

Tymczasem szykuję śniadaniówkę, zaprowadzam córkę na świetlicę i łudzę się, iż chociaż nie zanudzi się na śmierć".

Idź do oryginalnego materiału