Alicja na początku roku wróciła do pracy. Jej córeczką wtedy zajęła się jej mama. To miało być rozwiązanie przejściowe, ponieważ mała od września szła do przedszkola. I tak się stało. Alicja liczyła na to, iż wreszcie będzie miała pewność, iż ktoś zajmie się jej dzieckiem, a ona będzie miała okazję efektywnie pracować. Jej mamie zdarzało się dzwonić do niej w środku dnia i opowiadać o tym, co robi Zuzia.
"Bardzo sobie ceniłam te opowieści i wysyłanie zdjęć, ale wybijały mnie z pracowego rytmu. Tym bardziej, jeżeli mama dzwoniła z wiadomością, iż Zuzia się przewróciła i płacze. To było dla mnie bardzo trudne" - pisze Alicja.
Adaptacja przedszkolna przeszła bardzo sprawnie, a Zuzia garnęła się do innych dzieci. Jej mama mogła zająć się pracą. Jednak, jak zdradza Alicja, tylko do godz. 15.00. "Potem zaczynałam się pocić i stresować, iż nie zdążę odebrać córki z przedszkola. Dojazd zajmował mi 20 minut, ale odkąd zauważyłam, iż po godz. 16.00 moja córka pozostaje jedynym dzieckiem w grupie, którego nie odebrali jeszcze rodzice, moje poczucie winy ogromnie wzrosło".
Kobieta zachodzi w głowę, jak to możliwe, iż wszyscy rodzice dzieci z przedszkola jej córki są w stanie zerwać się w środku pracy i odebrać dziecko. Ona nie jest w stanie. I z każdym popołudniem czuje się coraz gorzej.
"Moja córka dobrze znosi pozostawanie z paniami i zabawy, gdy jest już sama, ale czasem widzę wzrok nauczycielek, które być może osądzają mnie jako matkę, której nie zależy lub taką, która traktuje przedszkole jak przechowalnię dla dzieci".
Alicja próbowała rozmawiać z szefem o wcześniejszych wyjściach z pracy, by móc odbierać dziecko. Gdy jednak zapytał ją o godziny pracy przedszkola, okazało się, iż placówka otwarta jest do 17.30. "Zgodził się na to, abym wychodziła o godz. 16.00. To jednak uspokoiło mnie tylko na chwilę. Wstydziłam mu się powiedzieć, iż chcę kończyć wcześniej, bo przez innych rodziców czuję się jako wyrodna matka. Czy ja muszę rzucić pracę, aby moje dziecko nie siedziało w kozie po lekcjach?" - pisze mama.
Większość przedszkoli i placówek edukacyjnych jest otwarta w godzinach, które pozwalają rodzicom po zakończeniu pracy odebrać dzieci. Jednakże nie jest wskazywana żadna najlepsza godzina odbioru maluchów. Część rodziców w czasie pandemii przeszła na pracę zdalną lub hybrydową, która pozwala na "wyskoczenie" po podopiecznych w czasie pracy lub zakończenie projektu wcześniej.
Żaden rodzic nie powinien być oceniany przez to, o której godzinie odbiera dziecko z przedszkola, ani żaden nie powinien czuć z tego powodu przykrości czy wyrzutów sumienia. Placówki edukacyjne mają zapewnić opiekę nad dziećmi w wyznaczonych godzinach funkcjonowania, a rodzic ma prawo odebrać dziecko w czasie, na który pozwala mu praca.