Rodzice boją się adaptacji w przedszkolu
Ostatnio rozmawiałam z moją koleżanką, która od kilku lat pracuje w przedszkolu jako nauczycielka wspomagająca, a wcześniej była opiekunką w żłobku. Rozmawiałyśmy na temat bardzo na czasie: adaptacja dzieci w przedszkolu i żłobku.
Okazało się, iż doświadczenia jej i moje, choć podobne w jednej kwestii – iż dzieci potrafią gwałtownie zaaklimatyzować się w nowych warunkach – w innych zupełnie się różnią.
Moje dzieci przeszły adaptację niemal bezboleśnie. Były gotowe na przedszkole, ciekawi świata i otwarci na nowe doświadczenia. Ja sama nie miałam z tym większych problemów, choć oczywiście pojawiały się łzy na początku, zwłaszcza przy rozstaniach. Jednak gwałtownie chłopcy się przystosowali i z euforią wbiegali do sali każdego poranka.
Moja znajoma jednak patrzy na to z nieco innej perspektywy. Mówi, iż często to nie dzieci mają problem z adaptacją, tylko rodzice. I tu pojawia się punkt zapalny: nadopiekuńczość, nieufność do personelu, roszczeniowa postawa.
"Niektórzy rodzice potrafili wypisywać do mnie na Messengerze, pytając, czy dziecko już je obiad, czy nie płacze, czy na pewno dobrze się bawi. A maluch w tym czasie biegał, poznawał kolegów i koleżanki, uczył się samodzielności" – opowiadała mi znajoma.
Z jej doświadczeń wynika, iż dzieci, które są ciekawskie, energiczne i otwarte, często od samego początku lgną do rówieśników i czerpią euforia z przedszkola czy żłobka. To rodzice, przejęci i lękliwi, wprowadzają niepotrzebne napięcie.
Matki i ojcowie panikują bardziej niż dzieci
"Dziecko czuje, iż rodzic nie ufa osobom, które zajmują się nim w placówce, i od razu reaguje stresem. A przecież nauczyciele i opiekunki mają doświadczenie, wiedzą, jak wesprzeć malucha w tym trudnym czasie" – podkreślała.
Warto przypomnieć, iż czas adaptacji nie jest po to, by rodzic czuł się komfortowo, ale by dziecko mogło stopniowo oswajać się z nową sytuacją. To moment, kiedy maluch uczy się samodzielności, poznaje zasady funkcjonowania grupy i buduje pierwsze przyjaźnie poza domem.
Rodzice łatwo ulegają emocjom i przestają być spokojni i cierpliwi, bo to też dla nich nowy, nieznany etap w życiu. Trzeba jednak dziecku pozwolić na tę wolność, bo to istotny krok w jego rozwoju.
Dlatego, teraz kiedy wiele placówek przedszkolnych i żłobkowych prowadzi spotkania adaptacyjne, warto pamiętać o jednej rzeczy: dziecko potrzebuje czasu i przestrzeni, aby oswoić się z nowym miejscem.
Pokaż przedszkolakowi pewność siebie i spokój
Pozwólmy mu samodzielnie decydować, w co chce się bawić, z kim spędzać czas, kiedy płakać, a kiedy się śmiać. Nasze poczucie kontroli jest naturalne, ale w tym przypadku mniej znaczy więcej. Dziecko, które może doświadczać swobody i samodzielności, później szybciej się uczy, jest pewniejsze siebie i bardziej odporne emocjonalnie.
Patrząc na to z perspektywy mojej koleżanki i własnej, można dojść do jednego wniosku: adaptacja wcale nie jest trudna, jeżeli rodzice nie wtrącają się nadmiernie. Dzieci często są gotowe na placówkę, ciekawi świata i rówieśników. My – dorośli – musimy tylko im zaufać. Zaufać ich ciekawości, odwadze i naturalnej chęci do poznawania świata.
Czasami wystarczy krok w tył, głęboki oddech i odrobina cierpliwości. A później efekty są widoczne na każdym kroku – euforia z nauki, zabawy i samodzielności, które procentują przez całe dzieciństwo.













