Samodzielnie wychowuje syna...
"Jestem mamą, która samodzielnie wychowuje 5-letniego syna. Jego tata zrezygnował z bycia ojcem kilka miesięcy po narodzinach Ignasia, ale w sumie mój list nie będzie go dotyczył. Chodzi o to, iż mieszkam z synem z moimi rodzicami w domu, w którym się wychowywałam. Mieszkamy razem, ale każdy ma osobną kuchnię, pokoje i łazienkę, choć Ignaś dużo czasu spędza z dziadkami na dole" – rozpoczyna swój list Małgorzata, nasza czytelniczka i mama 5-letniego chłopca.
"Wynika to z tego, iż ja pracuję na pełnym etacie, a synek chodzi do przedszkola. Zanim jednak ja wrócę z pracy, wcześniej z placówki odbierają go na zmianę moi rodzice, którzy są już na emeryturze i sami zaoferowali, iż pomogą w opiece nad wnuczkiem. Bardzo doceniam ich pomoc i starania, ale od pewnego czasu czuję się w pewnych kwestiach niekomfortowo. Ostatnio choćby doszło do tego, iż rozważam odłożenie pieniędzy i wyprowadzkę od rodziców do wynajmowanego mieszkania. Zacznę może jednak od początku...".
...chociaż nie do końca
Kobieta opowiada o tym, iż jej rodzice chcą wchodzić w rolę rodzica podczas opieki nad wnukiem: "Jakiś czas temu zauważyłam, iż rodzice dość mocno wtrącają się w to, jak wychowuję syna. Sugerują mi różne rozwiązania podczas problemów z nim, ale też sami w wielu kwestiach decydują za mnie. Mam wrażenie, jakbym ciągle była niepełnoletnią dziewczynką pod ich opieką, która ma w domu małe zwierzątko, które wychowują właśnie ci rodzice. Ostatnio doszło do sytuacji, która totalnie wyprowadziła mnie z równowagi.
Miałam dwa tygodnie urlopu, podczas których synek nie chodził też do przedszkola. Chciałam z nim spędzić więcej czasu, poświęcić mu uwagę i zorganizować dla nas jakieś fajne atrakcje w czasie wakacji. Wiadomo jednak, iż cały dzień spędzony z 5-latkiem potrafi wykończyć, więc zaplanowałam sobie, iż po uśpieniu syna obejrzę w telewizji ulubiony serial i ugotuję coś dobrego.
To miał być taki wieczór tylko dla mnie w ciszy i spokoju. Kiedy jednak w południe wracaliśmy z basenu, Ignaś zasnął, więc zregenerował się i miał wieczorem mnóstwo energii do zabawy. Ani myślał iść wcześniej spać. Zaczął ze mną się kłócić, kiedy koło 21:00 zaczęłam nalegać na pójście do łóżka. Nagle do pokoju weszła moja mama, która słyszała całą wymianę zdań".
Podważają moje rodzicielskie decyzje
Małgosia przyznaje, iż jej mama pokrzyżowała jej plany na wieczór: "Tonem nieznoszącym sprzeciwu powiedziała, iż powinnam pozwolić Ignasiowi na dłuższe siedzenie, bo są wakacje, a ja przecież choćby rano nie muszę wstawać do pracy. Byłam wściekła, bo nie tylko podważyła mój rodzicielski autorytet, ale zabrała syna na dół do swojej części domu, żeby mógł się pobawić.
Być może pomyślicie, iż to miłe, iż miałam dzięki temu szansę na odpoczynek. Prawda jednak jest taka, iż dziecko następnego dnia wcale nie pospało dłużej, a cały dzień było zmęczone i marudne. Najgorsze jest to podważanie mojego zdania i decyzji jako rodzica. Przytoczyłam tylko jedną sytuację, ale jest ich pełno i na moje uwagi rodzice wcale nie reagują. Rozważam wyprowadzkę od nich, by wreszcie móc samodzielnie wychowywać dziecko, tak, jak uważam za stosowne" – kończy swój list nasza czytelniczka.